poniedziałek, 15 października 2018

Faliraki - doceniam wypoczynek !



   
Rzutem na taśmę zdecydowaliśmy, że pierwszą dekadę października spędzimy w egzotycznym klimacie, przedłużając sobie tym samym nasze polskie lato, w tym roku upalne, suche i długie.
Padło na Rodos - ostatnią w sezonie, na dodatek bardzo korzystną, mieszaną ofertę ośmiodniowego wypoczynku - dwa hotele, jeden usytuowany nad samym morzem, drugi zaś w nieco dalszej odległości.
    Nie przypuszczałam, że październik na Rodos jest taki jak najgorętszy lipiec w Polsce i że rzeczy, które spakowałam do walizki okażą się nieprzydatne w typowym suchym i gorącym
klimacie śródziemnomorskim, gdzie do listopada zażywać można kąpieli morskich, korzystać z licznych basenów, uprawiać najróżniejsze sporty wodne nie wyłączając sportów ekstremalnych.

   
Nie bez powodu Rodos nazwano Wyspą Słońca!

   
O atrakcjach innych niż te związane z plażowaniem w kolejnych postach, dzisiaj skupię się na przyjemnościach, których do tej pory nie ceniłam zbytnio. Jak się okazało, w odpowiednich warunkach, spędzanie wielu godzin nad wodą nie jest wcale nudne i czas płynie równie szybko co na wędrówkach pieszych, wycieczkach rowerowych, czy też zwiedzaniu okolicy samochodem. Dodam, że ze względu na upały nie wypożyczyliśmy rowerów, chociaż na taką możliwość byliśmy przygotowani. Mocno nagrzana ziemia i nasłonecznione trasy dla cyklistów nie gwarantowały dobrej kondycji i ostatecznie, w drugiej części pobytu, wypożyczyliśmy samochód.

    
Naszą bazą były Faliraki, najpopularniejszy i najbardziej kosmopolityczny kurort turystyczny na Rodos, z ciągnącym się kilometrami, bardzo dobrze przygotowanym brzegiem do plażowania i uprawiania sportów wodnych.     Samo miasteczko nastawione na różne formy rozrywki nie posiada zabytków.

















    Pierwszy hotel, w którym zamieszkaliśmy znajdował się w długim ciągu budynków hotelowych usytuowanych wzdłuż piaszczystej plaży, z pasem drobnego żwiru i kamyków. Oferował wszystko, czego tylko spragniony dobrego wypoczynku turysta potrzebował. Forma all inclusive zadowalała wszystkich, nawet tych najbardziej wymagających wczasowiczów. Bogate, urozmaicone wyżywienie, napoje, w tym alkoholowe, serwowane były w restauracji głównej, dwóch barach i tawernie przy plaży bez jakichkolwiek ograniczeń.

























    Korzystaliśmy do woli, z kąpieli morskich i basenowych, korzystaliśmy także z sali fitness, siłowni i spa, uprawiałam nawet jogę na miękkiej, zielonej murawie. Kto chciał mógł przyjemnie spędzać czas na korcie tenisowym, lub zebrać towarzystwo do gry w pétanque i wyjść na bulodrom, albo grać w squash’a, siatkówkę plażową, koszykówkę, piłkę nożną, tenisa stołowego, czy też w inne gry w specjalnie do tego przeznaczonych miejscach na powietrzu i pod dachem. Ech! Fantastyczna przygoda, wypoczynek dotąd przeze mnie niedoceniany, być może z powodu skromniejszych, wcześniej poznanych usług hotelarskich.


















    Drugiego dnia, między obiadem a kolacją, wyjechaliśmy do odległego o kilkanaście kilometrów Rodos - stolicy wyspy (o tej wyprawie w innym poście), a trzeciego, w palącym popołudniowym słońcu, wyruszyliśmy na pieszą wędrówkę do centrum Faliraki. Od hotelu to jakieś dwa i pół kilometra w jedna stronę, bardzo długą ulicą Leoforos Kallitheas (Λεοφοροσ Καλιθεασ), która ciągnie się ponad dwanaście kilometrów, wzdłuż wybrzeża, z centrum Faliraki aż do targu miejskiego w stolicy.
    Rodyjski kurort przypominał mi kurort Ayia Napa na Cyprze tutaj, z wieloma tawernami, barami, dyskotekami, nocnymi klubami - w sezonie otwartymi całą dobę oraz licznymi sklepami.

   
Drugi hotel (dla osób 16+) usytuowany u stóp wzgórza Profitis Amos (Proroka Amosa) w odległości około ośmiuset pięćdziesięciu metrów od publicznej plaży Kathara i około tysiąca dwustu metrów od jedynej ponoć na wyspie plaży nudystów, poza kąpielami w basenach i kiepskim all inclusive, oferował jedynie ciszę i spokój, zatem wynajęliśmy samochód i po śniadaniu wyruszaliśmy na objazd wyspy. Wracaliśmy dopiero na kolację pomijając niezbyt smaczne obiady i przekąski w ciągu dnia.





















    Pieszo, około czterech kilometrów w jedną stronę, drogą krętą wzgórza Profitis Amos, poszliśmy zobaczyć niezwykle piękną Zatokę Anthony'ego Quinna.
Dzisiaj tylko kilka zdjęć, zrobionych ze zbocza góry, prezentujących Faliraki i okolicę. Sama zatoka jest tak atrakcyjna, że wymaga odrębnego wpisu.













Ech! Atrakcji co nie miara …
 

Rodos, październik 2018

Zobacz także:

* Faliraki - doceniam wypoczynek ! 
* Rodos - Anthony Quinn Bay i Ladiko Beach 
* Rodos - Prasonisi - wyjątkowe położenie przylądka rajem dla windsurferów i kitesurferów
* Lindos, tam gdzie starożytność miesza się ze średniowieczem i wtapia we współczesny krajobraz
* Rodos - najlepiej zachowane średniowieczne miasto Grecji 
* Rodos - ruiny zamku Monolithos
* Kritinia (Κρητηνία) - mity i rzeczywistość
* Rodos - Archangelos, Lardos, Archipoli, Kamejros, Dorowie, joannici,templariusze…

10 komentarzy:

  1. Nie jestem pewien, ale chyba na Rodos rokrocznie mój znajomy uprawia sporty wodne typu kitesurfing i tym podobne. Miłe takie zakończenie lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokażę to miejsce w jednym z kolejnych postów.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. To ja rozumiem. Jak kończyć sezon to z przytupem. Świetne miejsce na spokojny wypoczynek.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... nie tylko na spokojny... Rodos oferuje wiele innych atrakcji, takich jak doskonałe warunki do uprawiania sportów ekstremalnych... wspomnę o nich, bo serce z wrażenia o mało mi nie wyskoczyło z piersi, oczywiście w pozytywnym znaczeniu, chociaż byłam tylko obserwatorem...
      Uściski :)

      Usuń
  3. Bardzo lubię Grecję i z przyjemnością oglądam zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie znudzą mi się zdjęcia z Grecji. :)
    Cudowne, radosne i piękne zdjęcia.,
    Mogłabym tam latać każdego roku. Ostatnio byliśmy w maju w 2017 roku, powtórnie na Krecie. Nie czułam się tam jednak dobrze, w lutym przecież odeszła moja Córka, miałam poczucie winy, że nie mam prawa do odpoczynku... :(
    Tęsknię już za Grecją. Czuję się tam jak ryba w wodzie.
    Pozdrawiam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotknięta także tą chorobą rozumiem Twój ból Basiu. Myślę jednak, że wyjazd na Kretę był Ci potrzebny, żeby nieco odetchnąć. Każdy ma prawo do odpoczynku, ale niewielu z niego korzysta i odpoczynek odkłada na później, a to błąd.
      Grecja zawsze kojarzy mi się ze słońcem...
      Buziaki :)

      Usuń
  5. Bardzo lubię aktywnie spędzać czas. W tym roku planuję zakup deski https://gosup.pl/deski-sup-141 i nauczyć się pływać na niej. W słońcu większość najlepiej wypoczywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zajrzyj do innego wpisu. Polecam :)
      https://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2018/10/rodos-prasonisi-wyjatkowe-poozenie.html

      Usuń