Miejsce Spotkań Wymyślonych to poetycka kraina Mar Caneli.
Często ją odwiedzam, bo tam wszystko jest inne, tam żyje się inaczej
Często ją odwiedzam, bo tam wszystko jest inne, tam żyje się inaczej
i oddycha pełniej, tam każda pora roku jest piękna,
tam malownicze
wschody i zachody Słońca,
tam każda faza Księżyca zachwyca....
Tam dzika natura i dziwna kobieta, która znowu odeszła...
Tam dzika natura i dziwna kobieta, która znowu odeszła...
i tylko trawy się za nią kołyszą...
Tam rok nowy się zaczął i
znowu upłynął, a ona wiecznie młoda...
Wejdź tam. Właśnie zaparzyła dwie filiżanki radości, jedną dla Ciebie.
Wejdź tam. Właśnie zaparzyła dwie filiżanki radości, jedną dla Ciebie.
Ja już jestem w środku zapisanych wierszem myśli
sprawdziła pobieżnie
czy wszystko spakowane
czy wszystko spakowane
choć wie, że i tak
wkrótce porzuci walizki
są takie drogi
pod bladym księżycem
w które można wejść
tylko z pustymi rękami
Od dawna nosiłam się z zamiarem
wykorzystania wierszy Mar Caneli
w Naprzeciw SZCZĘŚCIU. Dzisiaj taka okazja się nadarzyła, bowiem wczesna wiosna tego roku nastraja poetycko, a moje spacery przynoszą owoce w postaci barwnych fotografii, które chciałam połączyć z jej poezją.
Z psem spaceruję zawsze w tym samym kierunku, na Pólko. To moje ulubione miejsce. I ile razy tam jestem, tyle razy odkrywam coś nowego, a dzieje się tak za przyczyną światła, które każdego dnia dotyka Ziemi pod innym kątem. Dzisiaj kiedy wychodziłam z domu niebo przykrywała gruba warstwa chmur, ale kiedy dotarłam na Pólko, szara pierzyna zaczęła się rozrywać, wyjrzało słońce i ozłociło dolinę rzeki.
w Naprzeciw SZCZĘŚCIU. Dzisiaj taka okazja się nadarzyła, bowiem wczesna wiosna tego roku nastraja poetycko, a moje spacery przynoszą owoce w postaci barwnych fotografii, które chciałam połączyć z jej poezją.
Z psem spaceruję zawsze w tym samym kierunku, na Pólko. To moje ulubione miejsce. I ile razy tam jestem, tyle razy odkrywam coś nowego, a dzieje się tak za przyczyną światła, które każdego dnia dotyka Ziemi pod innym kątem. Dzisiaj kiedy wychodziłam z domu niebo przykrywała gruba warstwa chmur, ale kiedy dotarłam na Pólko, szara pierzyna zaczęła się rozrywać, wyjrzało słońce i ozłociło dolinę rzeki.
W poniedziałkowe przedpołudnie hałasowały
różne gatunki ptaków, w tym para zaprzyjaźnionych kruków. Cieszyłam się, że to
ptasi koncert, a nie wycie pił motorowych, które od dłuższego czasu tną las wokół
Pólka. Jeszcze w sobotę po południu jęczały padające drzewa. Przykry to widok.
Kiedyś las zimą odpoczywał, dzisiaj wycina się go bez względu na porę roku nie
zważając na warunki pogodowe.
Jako, że żywej duszy w pobliżu nie było ległam na wznak na biwakowym stole i obserwowałam niebo. Wiosenny wiatr szybko przeganiał chmury, a ja biegłam razem z nimi pospiesznie przebierając nogami. Pies widząc moją pozycję rozłożył się w złocistej trawie i obserwował okolicę.
Jako, że żywej duszy w pobliżu nie było ległam na wznak na biwakowym stole i obserwowałam niebo. Wiosenny wiatr szybko przeganiał chmury, a ja biegłam razem z nimi pospiesznie przebierając nogami. Pies widząc moją pozycję rozłożył się w złocistej trawie i obserwował okolicę.
A kiedy bieganie
po chmurach znudziło mi się, zaczęłam śledzić słońce, które rzucało na dolinę
rzeki ich cienie...
Nie spieszyło mi się
Nie spieszyło mi się
nie musimy już nigdzie iść
żadną ścieżką, żadnymi polami
zostańmy wśród smugi wiatru
usiądźmy... gdzie popadnie
nic nie mówmy, nie róbmy nic
nieruchomo pośród rozstajów
połóżmy się w poprzek drogi
gdziekolwiek, gdzie nikt nas nie znajdzie
ukoją nas senne ballady
dojrzeją w nas kłosy i malwy
u zbiegu braku dróg
nic nigdy nie przepadnie
Wiersze i zdjęcie Mar Caneli pochodzą z Miejsca Spotkań Wymyślonych opublikowanych za jej wiedzą i zgodą.
Ale piekny post! Wiersze Mar Caneli tez czasem czytam, sa takie kobiecie, jak kobieca jest ona. A Ty wczulas sie w jej swiat i ozdobilas go dodatkowymi slowami i przepieknymi zdjeciami..te pierwsze z topniejacym lodem niesamowite! sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńLeśne kałuże zamarzają podczas nocnych przymrozków tworząc fantastyczne obrazki, którym lubię się przyglądać, a później kiedy robi się cieplej topnieją i cały las podziwia swoje odbicie w drogowych lustrach.
UsuńMimo wiosennego powietrza w miejscach zacienionych leży jeszcze śnieg.
Buziaki
Uściski Grażynko, dla Ciebie i pozdrowienia dla Wenezueli, miejsc mojego
Usuńdzieciństwa. To tam właśnie chłonęłam pierwsze barwy i zapachy, dźwięki,
widoki i smaki całego tego magicznego, egzotycznego świata, do którego
już zawsze chce mi się powracać, w snach i na jawie, poprzez czas i przestrzeń.
Serdeczności spod wiosennego już, hiszpańskiego nieba! :)
Dziękuję, Ewo, za Twoje siostrzane odczuwanie moich światów,
OdpowiedzUsuńza Twój odbiór wrażliwy i ciepły.
Będziemy się nadal spotykać "u zbiegu braku dróg", bo tam właśnie jest to, co Jest,
a i my jesteśmy przecież częścią tego cudownego Jestnienia.
Idzie się bezdrożami, po śladach niczyich, odciskając swoje własne,
po raz pierwszy i ostatni.
Duchowa przestrzeń nieskończonych możliwości. Miejsce Spotkań Wymyślonych.
Trafiłaś! Musiałaś trafić, idziesz przecież Naprzeciw SZCZĘŚCIU!
Jak zwykle o poranku, zaparzyłam właśnie dwie filiżanki radości :)
Jedna jest dla Ciebie :)))
Piję napar radości w Twoim świecie cudownego Jestnienia, bowiem tam właśnie jest to, co Jest!
UsuńSmakuję radość i jej się uczę... od Ciebie!
Oczarowałaś mnie zarówno swoimi zdjęciami, jak i pięknymi słowami Mar. Obserwuję jej bloga od dawna i wzdycham od czasu do czasu. Zdjęcia z twoimi stópkami w przestworzach, są takie bajkowe... Jakbyś stąpała po tafli jeziora, w którym odbity świat, inny wymiar, przestrzeń i czas. Zazdroszczę ci, że potrafisz je odróżniać. Najgorsze co może spotkać człowieka, to utknąć gdzieś pośrodku, tak że nie zawsze wiadomo, czy to jawa, czy sen. Dziękuję za tę chwilę rozmarzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze swojego cichutkiego, piaszczystego zakątka :*** :)))
Ilekroć goszczę w poetyckiej krainie Mar, tylekroć uruchamiam wyobraźnię i widzę świat jej oczyma, który poniekąd jest i moim światem. Nad niektórymi słowami się zamyślam, nad innymi rozmarzam, do wielu wracam..., bo to jakby o mnie było...
UsuńPamiętasz Basiu tę bajkę i Curiosite jej bohaterkę, którą Ci kiedyś wysłałam do przeczytania i oceny? Opowiadałam między innymi o Pólku i parze kruków, które tę bajkową krainę zamieszkają od wielu lat...
Dziękuję za pozdrowienia z cichutkiego i piaszczystego zakątka. Co prawda leżakować nie lubię, ale chętnie bym się rozciągnęła na gorącym piasku i popluskała w słonej wodzie.
Ściskam całą moją mocą :))))*
Wrażliwość kobiecych dusz (komentarze wyżej) mnie wręcz poraziła. Ja widzę tylko ciekawe zdjęcia (pierwsze wprawiło mnie w zakłopotanie- czy to jest naprawdę to, co widzę?), zgrabne kokardki u bucików i piękne krajobrazy. Ale to jest taki męski punkt widzenia...
OdpowiedzUsuńŚciskam gorąco
Męski punkt widzenia bardzo sobie cenię i cieszę się, że Ty także wypiłeś filiżankę radosnego naparu..., które wprawiło Cię w zakłopotanie...
UsuńA tak poza miejscem spotkań wymyślonych powiem Ci, że właśnie te buciki i mój mały plecaczek przemierzyły ze mną już kawałek świata i ciągle mają się dobrze...
Odwzajemniam uściski
Ładnie tam u Ciebie i ładne te skarpetki :)
OdpowiedzUsuńAle jeszcze rowerem po lesie się nie da. Jest ślisko i mokro. Jak na piechotę to tylko z kijkami.
UsuńDzięki za skarpetki :)
Pozdrawiam :)
Muszę zapoznać się z ta poetką ….;-)
OdpowiedzUsuńGdy czytałam tu jej wiersze przypomniał mi się wiersz Antoniego Słonimskiego . Zacytuję z pamięci :
O wysiąść mi na cichej nienazwanej stacji,
wyjść z wagonu ukradkiem rozpłynąć się w cieniu ,
iść powoli aleją kwitnących akacji ,
do nikąd się nie spiesząc ,drogą bez znaczenia
Pozdrawiam serdecznie .
Iv, polecam, naprawdę warto poznać miejsce spotkań wymyślonych.
UsuńPozdrawiam również serdecznie.