piątek, 5 kwietnia 2019

Szczytno - zamek krzyżacki , Sienkiewicz, szczycieńskie Pofajdoki... i Olsztyn

    Szczycieńskie ruiny zamku krzyżackiego to jeden z symboli sienkiewiczowskiej powieści, kojarzony z jednookim Jurandem ze Spychowa, jego córką Danuśką więzioną w wieży przez Krzyżaków i młodym rycerzem Zbyszkiem z Bogdańca. W drodze do Olsztyna warto zatrzymać się w Szczytnie i rzucić okiem na zabezpieczone trwałe ruiny zamku.

    Historia tego miejsca, bogato obdarzonego przez naturę, sięga roku 1350, kiedy to Krzyżacy na istniejącym staropruskim grodzisku, na przesmyku między jeziorami Domowym Dużym a Domowym Małym postanowili założyć drewniano-ziemną strażnicę obronną. Pierwotnie zamek nazywał się Ortolfsburg. Swą nazwę wziął od długoletniego wielkiego szpitalnika i komtura elbląskiego Ortolfa z Trewiru, który wskazane urzędy pełnił w latach 1349-1372. Strażnica ziemno-drewniana funkcjonowała do 1370 roku, gdy w tutejsze puszcze wtargnął litewski książę Kiejstut i ją spalił. Po tym wydarzeniu Krzyżacy przystąpili do budowy solidnego murowanego zamku.

   
Zamek w Szczytnie składał się z zamku właściwego i przedzamcza. Zamek właściwy zamykał się w granicach dzisiejszych ruin zamkowych.
W południowo-zachodnim narożniku, tam gdzie teraz znajdują się zakratowane dziury i drewniane rzeźby rycerzy, zbudowano masywną wieżę o wymiarach 9,80 x 9,80 m. To właśnie w niej Krzyżacy przetrzymywali Danuśkę Jurandównę. Badania archeologiczne dowodzą, że w piwnicach wieży mogły znajdować się także więzienne lochy. Wieża, flankująca południową i zachodnią stronę,
wystawała nieco z murów. Od wieży do rogu dzisiejszego ratusza od strony kościoła baptystów rozciągały się mury zamku oddzielające go od przedzamcza, po których nie ma już prawie śladu. Pośrodku tych murów znajdował się przejazd i brama z podzamcza na zamek.
    Szczycieński zamek był budowlą o dość imponujących rozmiarach, wskutek czego Henryk Sienkiewicz mógł z czystym sercem umieścić tu sceny swej powieści nadając mu tym samym ponurą sławę.

    Po upadku Zakonu Krzyżackiego w 1525 roku zamek stał się siedzibą starostwa pruskiego. Książę Albrecht Hohenzollern i jego następcy wykorzystywali go jako bazę na łowy w okolicznych puszczach. Margrabia Jerzy Fryderyk w latach 1579-1581 odnowił budowlę. Na przedzamczu zbudowano wówczas pałac.
    Od 1686 roku zamek stał niemal pusty i szybko niszczał. W 1715 rozebrano wieżę zamkową i część murów z przedzamczem. W latach 1766-1792 rozebrano główne kondygnacje zamku, natomiast w pozostałej części urządzono magazyny wojskowe.
    W 1924 roku, w pozostałościach otwarto Heimatmuseum - Muzeum Ojczyste. W okresie powojennym zamkowe mury pozbawiono zadaszenia i w takiej formie, jako zachowana ruina, pozostają one do dziś.







    Spacerując pośród ruin zamkowych zwróciliśmy uwagę na ustawione rzędem drewniane rzeźby bartników. Ponoć pierwsza osada na północnym brzegu jeziora Domowego Dużego nazywała się Bartną Stroną. Ciekawa związków bartników z Krzyżakami poszperałam i na stronie Tygodnika Szczytno znalazłam co następuje:
    24 listopada 1360 roku jest bardzo ważną datą w dziejach Szczytna. Otóż w tym dniu wielki szpitalnik i komtur elbląski (objął swój urząd w 1349 roku) Ortolf z Trewiru, wydał na szczycieńskim zamku dokument, na mocy którego w sąsiedztwie zamku osadził szesnastu Polaków - bartników, dając im prawo prowadzenia rybołówstwa i polowań na okolicznych terenach. Szczycieński przywilej nadany polskim bartnikom jest najstarszym zachowanym do tej pory tego typu dokumentem.
    Cały uzyskany miód uważany był za własność Zakonu, a szczycieńscy bartnicy odsprzedawali go Krzyżakom po zaniżonych cenach, czerpiąc z tego dość nikłe dochody.
   Z przywilejem bartniczym wiązało się prawo łowieckie. Bartnicy część każdej upolowanej zwierzyny musieli dostarczyć na zamek, za co otrzymywali ściśle określone kwoty.   
    Do zakresu obowiązków nałożonych na bartników przez Zakon należała między innymi pomoc przy żniwach przez trzy dni na własnym wikcie, za tak zwany dziesiąty snopek oraz dostarczanie na zamek jako naturaliów skór, futer i przedniej lub tylnej ćwiartki ubitych zwierząt.







    Pomieszczenia, w południowym i wschodnim skrzydle ratusza miejskiego, wzniesionego w 1936 roku, którego dziedziniec od zachodu zamykają pozostałości czternastowiecznego zamku krzyżackiego zajmuje Muzeum Mazurskie w Szczytnie. Obejrzeć w nim można wystawy stałe, takie jak:
* Kultura materialna Mazurów - uprawa roli, hodowla i rybołówstwo, ciesielstwo, gospodarstwo domowe, tkactwo, ceramika, meble i tkaniny mazurskie.
* Kolekcja mazurskich kafli piecowych - unikalna kolekcja ludowych mazurskich kafli malowanych.
* W mazurskiej kniei - wystawa przyrodniczo-łowiecka, prezentująca walory przyrodnicze ziemi szczycieńskiej.
* Szczytno i okolice w przeszłości - dzieje pogranicza prusko-niemiecko-polskiego - przedmioty zabytkowe oraz dokumenty z okresu od czternastego wieku do 1939 roku.







    W historycznym centrum miasta, obok ruin zamkowych znajduje się Kościół Chrześcijan Baptystów - murowany z czerwonej cegły zbudowany w 1903 roku, na planie kwadratu, z dobudowanym w tylnej części aneksem mieszkalnym.




      W kolejnym budynku, w ciągu tej samej ulicy Sienkiewicza, mieści się Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia imienia Fryderyka Chopina. Wcześniej był tu zakład ślusarski. Pod koniec ubiegłego stulecia stary i mało funkcjonalny obiekt poddano remontowi kapitalnemu i dobudowano nową trzykondygnacyjną część. W latach 2005-2008 powstał drugi budynek sfinansowany w całości przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Centrum Edukacji Artystycznej z salą koncertową na dwieście dwadzieścia miejsc siedzących.

    Zabytkiem godnym uwagi jest neogotycki kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, wzniesiony w stylu neogotyckim w latach 1897-1899, przy ulicy Marii Konopnickiej. Odnajdujemy go kontynuując naszą promenadę brzegiem jeziora Domowego Dużego.
    Wąskim zaułkiem przy ścianie dawnego browaru - jego najstarszej neogotyckiej części - przechodzimy na Bartną Stronę. Pomijając dzieje browaru dodam, że dzisiaj jest tam rozlewnia mocniejszych alkoholi, a od strony ulicy Mickiewicza widnieje tablica Tarpan Fabryka Likierów. 
























    Obok ciekawej, zaokrąglonej bryły niezamieszkałego domu, przechodzimy na ulicę Marii Konopnickiej, gdzie stoi wspomniany wyżej kościół a naprzeciwko niego budynek Zespołu Szkół nr 1 imienia Stanisława Staszica.


    Zanim wrócimy do centrum historycznego miasta przyjrzyjmy się neogotyckiej świątyni z zewnątrz. Wejścia do wewnątrz strzeże niestety metalowa krata, przez którą udało mi się zrobić zdjęcie ołtarza głównego z początków dwudziestego stulecia, wykonanego przez Augusta Lorkowskiego z Gietrzwałdu. Ołtarze boczne wykonano w Tyrolu w 1899 roku.
    Obok kościoła znajduje się plebania i dom katechetyczny.












     Wracamy ścieżką spacerową wiodącą brzegiem drugiego jeziora Domowego Małego, połączonego wąskim kanałem z Domowym Dużym. Tutaj robimy sobie nawzajem kilka pamiątkowych zdjęć.


























    W cukierni Mazurska robimy niewielkie zakupy, a w regionalnej restauracji Karmuszka, znajdującej się w pobliżu ratusza jemy bardzo dobry obiad.








     Tu i ówdzie zatrzymują nas Pofajdoki, niewielkie skrzaty, kierujące wzrok przybysza na najciekawsze miejsca w Szczytnie. Niegdyś Pofajdokiem na Warmii i Mazurach nazywano postrzelonego i roztrzepanego młodzieńca, zawsze uśmiechniętego i chętnego do pomocy.
    Przy budynku Sądu Rejonowego, z lat 1867-1869, ze studzienki na chodniku wyłania się Uciekinier w pasiastym więziennym stroju.



     Przy ruinach zamku z mieczem w dłoni stoi gotowy do walki Jurand ze Spychowa.

    Przy hydrancie na ulicy Odrodzenia natrafiamy na wesołego strażaka z wężem w dłoniach, który jedną nogą blokuje przepływ wody.


    Również na ulicy Odrodzenia kolejny pofajdok zwany Znachorem. Jego głowa i ręce wystają po jednej stronie ulicy. - A gdzie reszta część ciała? Reszta została po przeciwnej stronie przejścia przez ulicę!




    Pofajdoków jest oczywiście więcej. Pierwsze dwa Urwisy pojawiły się w 2008 roku na Placu Juranda obok e-ławeczki, z której można przesłać pozdrowienia w najdalszy zakątek świata.





    Na e-ławeczce kończymy naszą szczycieńską przygodę i ruszamy dalej, do Olsztyna. Tu, po całym dniu wrażeń, meldujemy się w całkiem przyjemnym hotelu, usytuowanym nad jeziorem Ukiel, potocznie zwanym Krzywym. Akwen składa się z czerech basenów jeziornych (plos) połączonych cieśninami noszącymi potoczne nazwy: Lwia Paszcza, Czarne Wrota i Zakręt. Nasz hotel znajduje się przy basenie północnym zwanym Gutkowskie, potoczna nazwa - Zatoka Kopernika.




    Następnego dnia, po obfitym i bardzo dobrym śniadaniu wyruszamy na wędrówkę i z przykrością stwierdzamy, że nie ma tu ścieżek spacerowych. Brzeg jeziora dostępny jest tylko poprzez teren hotelowy! Tego dnia zostajemy w Olsztynie, mieście, które opisywałam wcześniej tutaj i tutaj.






















    Szczytno, Olsztyn, 18 i 19 marca 2019 roku

9 komentarzy:

  1. Coraz częściej myślę (marzę nawet o tej wyśnionej) o emeryturze i chciałaby ją spędzać tak jak Ty- tj w podróżach i ciesząc się radością z odkrywania uroków świata. Widzę, że także z kijkami chodzisz. Masz niespożyte siły. Pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, życzę Ci tych wyśnionych, wymarzonych podróży jak najwięcej..., nawet się nie obejrzysz jak szybko Twoje marzenia się zrealizują. Uściski :)

      Usuń
    2. Trzymam Cię za słowo. Jak na razie strasznie się ten czas dłuży. Ale zapewne jak miną te trzy lata, to te parę miesięcy poleci jak z bicza strzelił. Będę się wtedy inspirowała wszystkimi zaprzyjaźnionymi blogami.

      Usuń
  2. Świetnie oprowadziłaś mnie Ewuniu po tym ciekawym mieście, z humorem i optymizmem. Dziękuję i pozdrawiam, również męża!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Uleńko w imieniu swoim i męża i pozdrawiam serdecznie, wiosennie :)

      Usuń
  3. Malbork zwiedzałam 2-krotnie, jednak w Szczytnie jeszcze nie byłam. Czas najwyższy, aby zaniedbania krajoznawcze nadrobić. Dziękuję za piękne fotografie i obszerne informacje. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malbork jest mi znany z moich wycieczek z synem. Pamiętam jak zachwycał się piwnicami wielkiego mistrza, a w szczególności zgromadzonymi tam ogromnymi beczkami na tle których wyglądał jak krasnal.
      W Szczytnie po raz pierwszy zatrzymaliśmy się na dłużej i jak widać warto było...
      Uściski :)

      Usuń
  4. Dziękuję za kolejną piękną i interesującą wycieczkę.
    W Malborku byłam z pierwszym mężem bardzo dawno temu. Niestety nie mam zdjęć.
    Niestety nie byłam nigdy w Szczytnie. Zarówno Malbork i Szczytno są na mojej liście.
    Moc uścisków!!!

    OdpowiedzUsuń