Niedziela, 6 listopada 2011
Zastanawiam się, co ludzie
robią w niedzielne popołudnia, kiedy już dom wysprzątany po obiedzie. Czy
oddają się błogiemu leniuchowaniu, wyciągnięci na ulubionej kanapie przed
telewizorem, pstrykając pilotem w poszukiwaniu interesującego programu?
Popijając kawę zasiadłam i ja
w swoim wielkim wygodnym fotelu przed szklanym ekranem w nadziei, że znajdę coś
odpowiedniego dla siebie. Telewizor włączam niezmiernie rzadko, a jeżeli już
chcę coś obejrzeć, to z pewnością są to filmy podróżnicze na Travel Channel.
Co za strata czasu - pomyślałam,
przełączając kolejne programy, na których „leciały” tylko filmy reklamowe. Wyłączyłam
telewizor i powlokłam się na górę do mojego pokoju, w którym najczęściej
przesiaduję. Ryszard z samego rana pojechał na wykład o pszczołach, a Wojtek odsypiał
noc. Włączyłam komputer, przejrzałam pocztę i znalazłam zaproszenie z Centrum Kultury
i Rekreacji w Supraślu na wernisaż wystawy „Niech się plecie”, która to powstała
w ramach zrealizowanego przez Stowarzyszenie Serfenta projektu Plecionkarskim szlakiem
Wisły.
Zadzwoniłam do Zofii i
zaproponowałam jej wspólne obejrzenie ekspozycji. Zosia jak zwykle z wielkim
entuzjazmem odniosła się do mojej propozycji i po niespełna godzinie obściskiwałyśmy
się radośnie przed miejskim ośrodkiem kultury przy ulicy Cieliczańskiej 1. Nie
miałyśmy zbyt wiele czasu, żeby przed oficjalnym otwarciem wystawy porozmawiać
o wydarzeniach z ostatnich dni.
Ekipa telewizji białostockiej |
Kilka słów przed otwarciem wystawy |
W przestronnej sali, w której zgromadzono
eksponaty czekała już spora grupka ludzi, a telewizja białostocka nagrywała
wywiad z jednym z członków Stowarzyszenia Serfenta. Przed prezentacją
plecionkarskiego dorobku głos zabrała nieznana mi, szczupła, ładnie prezentująca
się młoda kobieta. Przedstawiła się jako Barbara Bojarzyn – Kazberuk i już
wkrótce dowiedzieliśmy, że jest nową dyrektorką Centrum Kultury i Rekreacji w
Supraślu.
Zaproszeni na wernisaż goście |
Słuchamy z uwagą |
Nasi milusińscy |
Ale aparat ! |
Byłam zachwycona pasją
dokumentowania i popularyzowania plecionkarstwa jako wybranej dziedziny
rękodzieła artystycznego. Trójka młodych zapaleńców ze stowarzyszenia,
opowiadała jak podjęto się niełatwego zadania odszukania ostatnich plecionkarzy
i poznania tajemnic warsztatowych tych niebywałych artystów rękodzieła
ludowego, które zainspirowało także współczesnych artystów i designerów posługujących
się plecionką i materiałem plecionkarskim jako wdzięczną formą wyrazu.
W wędrówkach po nadwiślańskich wsiach młodzi pasjonaci spotykali twórców zanikającego rzemiosła, słuchali opowieści przy stołach zastawionych tylko co upieczonym ciastem, poznawali materiał plecionkarski: świeżą wiklinę zieloną, słomę, korzenie sosny, fioletową wiklinę parzoną, sitowie, łub drzewny, czerwoną wiklinę okorowaną, liście tataraku, białą wiklinę moczarkowaną bądź smukaną, korzenie świerka i jałowca, gałęzie drzew, rogożynę…a nawet plecionki z papieru, z ręcznie zwijanych gazetowych skrawków w długie, sztywne rurki, splatane później jak wiklinę…
W wędrówkach po nadwiślańskich wsiach młodzi pasjonaci spotykali twórców zanikającego rzemiosła, słuchali opowieści przy stołach zastawionych tylko co upieczonym ciastem, poznawali materiał plecionkarski: świeżą wiklinę zieloną, słomę, korzenie sosny, fioletową wiklinę parzoną, sitowie, łub drzewny, czerwoną wiklinę okorowaną, liście tataraku, białą wiklinę moczarkowaną bądź smukaną, korzenie świerka i jałowca, gałęzie drzew, rogożynę…a nawet plecionki z papieru, z ręcznie zwijanych gazetowych skrawków w długie, sztywne rurki, splatane później jak wiklinę…
Zrzeszeni w Stowarzyszeniu
Serfenta, swoją przygodę z tym zanikającym, archaicznym już rzemiosłem, zapisali
w książce „Plecionkarskim szlakiem Wisły”. Oprócz tej publikacji popularno –
naukowej, będącej zbiorem antropologicznych reportaży powstał także film „Co ty
pleciesz” i wystawa fotograficzna „Niech się plecie”. Oczarowana zdjęciami przekazuję
je Wam moi drodzy czytelnicy. Prawda, że są niezwykłe, tyle w nich treści ?!
Bronisława i Jan Madejscy |
Przyjrzyjcie się pani
Bronisławie i panu Janowi Madejskim z Lucimia, którzy mówią: Koszyki plotło się tylko zimą. Wiklina musi
dojrzeć, ścina się ją, jak oblecą liście, od listopada do marca. Wcześniej
wszyscy kradli wiklinę od Wisły. Państwo ją sadziło na faszyny, a myśmy
chodzili, bo na pierwszy rok było dobre „pręcie”. „Polowe” były, z bronią
pilnowały…A i tak w nocy się poszło i narwało.
Jadwiga Grabkowa "Jagódka" |
Pani Jadwiga Grabkowa z
Małego Wiosła, przekornie ze względu na koszyczek z jagodami, nazwana "Jagódką"
mówi, że plecenie koszyków w jej rodzinie przechodziło z pokolenia na pokolenie.
Sama koszyków już nie wyplata, bo kręgosłup boli, ale wspomina: Mam jeszcze taką maszynę do robienia taśmy,
jo, jo, bo u nas to się robiło, panie, takie łupane i potem się szczypało.
Mieliśmy do tego taki „hybel” ręczny. Kupce tu przyjeżdżały, albo jechało się pociągiem
do handlarów do Gdyni…
Maria Smaciarz |
Pani Maria Smaciarz z
Jankowic opowiada: Ja też zrobiłam taką „duckę”, ale zawsze robię dno,
obcinam i uszy „kręcę”. Tak się dzielimy „grodzeniem”….
Czesław Kostka |
Czesław Kostka z Lucimia
uczył się rzemiosła od ojców i dziadów: Jako
dzieciaki po wsi żeśmy latali i wszędzie było „pryncie”, siedziało się w jednym
pomieszczeniu i były koszyki plecione. Jak nie chciałeś się nauczyć koszyków pleść,
to nie miałeś pieniędzy….
Paweł Czepczor |
Paweł Czepczor z Jaworzynki
Zapasieki kosze robi dla uciechy i wspomina: A za okupacji kupa koszyków zrobiłech. Ukrywałech się i zrobiłech za
chleb, albo za słoninę. Jak to dawniej było, w beczkach były poukładane, albo
szpyrki kawał mi dali i z chlebem potem jodł. No i takie zajęcie człowiek ma i
nie myśli ło cudach świata i żyje!
Maria Makało |
Pani Maria Makało ze Szkła na
Ukrainie. Wielu ludzi w Szkle zajmuje się wyplataniem z rogozy. Niektórzy
wyrabiają też torby i kapelusze. Pani Maria wyplata pięć par łapci dziennie. W
szczególny sposób traktuje swoich gości i zaprasza do uczestniczenia w procesie
ich powstawania.
Jeszcze przed oficjalnym otwarciem wystawy |
Plecionkarze |
Wystawa jest dla mnie miłym
przeżyciem. Rozglądam się po gościach zaproszonych na wernisaż. Rozpoznaję
znajome twarze. Podchodzę do osób, które znam i chwilę z nimi rozmawiam. Bliżej
poznaję nową panią dyrektor, która zaprasza wszystkich 11 listopada na wspólne
śpiewanie pieśni we wczesnych godzinach
popołudniowych, a wieczorem na bal z konkursami w stylu lat dwudziestych
oczywiście… Lubię bardzo okres międzywojnia.
Et voilà - c'est moi |
Na koniec wrócę do zadanego sobie pytania na początku
mojej pamiętnikowej relacji… Stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że
Supraślanie zdecydowanie w niedzielne popołudnia lubią przesiadywać w domu. Na
każdym wydarzeniu kulturalnym spotykam raczej te same twarze. Czy społeczność supraska
jest niedoinformowana, czy też z całą świadomością wybiera popołudnie przed
szklanym ekranem? A może dzisiejsze, niewielkie w porównaniu do dnia
wczorajszego, ochłodzenie nie zachęciło do wyjścia z domu…?
Poniedziałek, 7 listopada 2011
Pozwolę sobie na wpisanie cudnego wiersza, który znalazłam na nk po publikacji mojego postu "Niech się plecie". Dziękuję Danielo za tyle atencji z Twojej strony.
Malachit przetykany złotem
Spotkałam anioła wyplatającego kosze.
Miał smutne oczy i zapadnięte policzki.
Pachniały lipy uspokojone wczorajszym deszczem,
rozleniwione umiarkowaną ciepłotą.
Z niskich gałązek nazrywałam kwiecia
reszta dla pszczół została.
Wstążką zachwytu przewiążę -
na jesień będzie.
Daniela Polasik
Niom, aparat całkiem, całkiem :D I ileż radości, takiej zwyczajnej-niezwyczajnej na twarzach tych staruszków, czy my, tak do bólu nowocześni, potrafimy jeszcze czymś się tak cieszyć? Albo bez powodu, o ile radość z życia nie jest takowym?! Piękny pleciony fotel... a fotka z rowerkiem, moje biedne oczy (od nadmiaru koloru) :) Bajka.
OdpowiedzUsuńJak zwykle z opóźnieniem, ale jestem :) Pozdrawiam cieplutko, ja dzisiaj popijam gorącą czekoladę w ilościach mało-rozsądnych, jak mnie buchnie migrena to się skręcę, ale co mi tam XD
Pa :**
@ Barbara Silver
OdpowiedzUsuńWitam Cie Droga Basiu w sobotnie popołudnie. Właśnie zasiadłam przed komputerem i przeglądam zdjęcia do następnego postu. Zrobiłam ich naprawdę sporo i trudno będzie mi się zdecydować na wybór tych najlepszych. Najchętniej opublikowałabym wszystkie, ale co za dużo to nudno... No właśnie... Zdjęcia z "Niech się plecie"... Nie mogłam wyjść z zachwytu i podziwu dla fotografa, który w swoich pracach zawarł tyle treści i piękna. Bardziej skupiałam się na "plecionkarzach" niż na eksponatach. Zakochałam się w tych twarzach...
Ty popijasz czekoladę, a ja truję się kawą. Dziękuję za odwiedziny i życzę miłego popołudnia z gorącą czekoladą. Żeby uzupełnić magnez pożarłam już całą tabliczkę tego specyfiku...
Buziaki :)))