...cd
Z Olimpii wyruszyłam na północ Peloponezu w
kierunku Patras (grecka Πάτρα), miasta wciśniętego między
morskie wybrzeże i stoki góry Panahaiko.
W czasach Nerona, święty Andrzej założył tam wspólnotę chrześcijańską. Pojmany
około sześćdziesiątego piątego roku przez Rzymian, został skazany na śmierć
męczeńską za głoszenie nowej wiary i ukrzyżowany głową w dół na krzyżu w
kształcie litery X. Z czasem świętego Andrzeja obwołano patronem Patras.
Relikwie głowy i krzyża Protoklerosa – pierwszego powołaniem,
przechowywane są w neobizantyjskiej prawosławnej bazylice katedralnej
ukończonej w drugiej połowie dwudziestego wieku, według tradycji,
w miejscu
kaźni świętego. W starożytności, tam, gdzie stoją dwa kościoły, stary i nowy,
pod wezwaniem świętego Andrzeja, znajdowała się świątynia Demeter, gdzie do
dziś bije źródło tej bogini, przy którym dawniej działała wyrocznia. Wierzono,
że woda ze źródła daje prorocze widzenia…
Ale nie to miasto było moim ostatecznym
celem tego pięknego wrześniowego dnia. Późnym popołudniem miałam dotrzeć do hotelu Rodini, położonym nad Zatoką Koryncką...
I póki co, około południa
moja wielka grecka wycieczka zatrzymała się w niezwykle uroczym miejscu na
półtoragodzinny wypoczynek, w odległości zaledwie dwustu metrów od Antycznej
Olimpii w Touris Club. Kto chciał
mógł zjeść lunch w cudownej, jak na mój gust, scenerii.
Obszerny budynek w
kształcie litery L, położony na wzgórzu wśród zieleni oferował mnóstwo zakątków do wypoczynku.
Każdy urządzony był ze smakiem, każdy miał w sobie coś oryginalnego…
Przed
budynkiem, na placu wyłożonym białymi marmurowymi płytami znajdował się
niewielkich rozmiarów basen, którego błękitna toń połyskiwała w słońcu. Przy
basenie i na zadaszonych tarasach rozstawione były kanapy
i krzesła wymoszczone
białymi miękkimi poduszkami. Rozłożono je także wprost na marmurowych
posadzkach i kto chciał mógł się na nich wygodnie rozłożyć, zadumać, zdrzemnąć…
Właścicielka klubu pomyślała o wszystkim, zadbała o gości tak, żeby nie mogli
zapomnieć o jej gościnnych progach. Poznałam, ją i krótką chwilę rozmawiałam.
Tłumaczem była oczywiście nasza urocza pilotka. Robiłam zdjęcia na zewnątrz i
wewnątrz, zwracałam uwagę na elementy dekorujące, a także na rozmaite potrawy
serwowane na zasadzie stołu szwedzkiego i nie tylko. Za niską sumę w stosunku
do ilości, można było nakładać na talerz do woli. Wszystko było, świeże,
apetyczne, urozmaicone...
W moim podróżnym plecaczku miałam kilka smakołyków,
więc zamówiłam sobie tylko frappe - mrożoną kawę po grecku i
zasiadłam z dala od wszystkich, przy przeszklonej ścianie z widokiem na basen…
|
Touris Club znajduję się w odległości dwustu metrów od Antycznej Olimpii |
|
Jest tutaj parking na sto samochodów i dwadzieścia autobusów |
|
Touris Club usytuowany jest na wzgórzu wśród zieleni |
|
Zarówno w środku jak i na zewnątrz jest dużo przestrzeni do wypoczynku i zabawy |
|
Nie brak tu przytulnych zakątków |
|
Można znaleźć sobie ustronne miejsce |
|
Serwuje się tutaj nie tylko lokalne przysmaki |
|
Dania przygotowuje się ze świeżych składników najwyższej jakości |
|
Nie ma problemu z obsłużeniem kilku wycieczek na raz |
|
Szeroko otwarte przeszklone drzwi zapraszają do ogrodu |
|
Duże przytulne jadalnie wyglądają jak pokoje muzealne |
|
Wszystko jest tutaj na swoim miejscu |
|
Domowe przetwory |
|
Pomysłowe dekoracje tworzą specyficzny klimat tego miejsca |
|
Te drzwi też znajdą zastosowanie, na razie stoją pod ścianą |
|
Organizuje się tutaj różnego rodzaju imprezy kulturalne |
|
Z właścicielką Touris Clubu i pilotką wycieczki |
|
Wszędzie stoją jakieś ciekawe meble i przedmioty |
|
Prosto z ogrodu |
|
Można było popływać |
|
Albo w miłym towarzystwie wypoczywać |
|
Wieczorami zapala się mnóstwo lamp |
|
Takie latarnie stały w różnych zakątkach |
|
To było ostatnie spojrzenie na Touris Club |
Przed godziną piętnastą
dojeżdżałam do portowego miasta Rio, dawniej Rion. Rio leży w odległości siedmiu kilometrów
na północny-wschód od Patras i słynie z mostu
Charilaosa Trikupisa o długości prawie trzech kilometrów i szerokości
niespełna trzydziestu. Przerzucony jest nad Cieśniną Riońską, między Zatoką
Patraską a Koryncką. Oddano go do użytku w 2004 roku tuż przed inauguracją
XXVIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Atenach. Przyspieszył on znacznie podróż
między kontynentem a Peloponezem. Ciekawostką nie lada są nazwy miejscowości po
obu stronach mostu, a mianowicie na Peloponezie - Rio, na kontynencie - AntiRio.
Przed jego budową mówiono w Grecji, że połączy drogę znikąd donikąd…
Zachwycają mnie tego typu
budowle! Miałam nie wiele czasu na zdjęcia, ale jeszcze udało mi się odejść nieco
od nabrzeża i sfotografować pozostałości piętnastowiecznego fortu na cyplu po
wschodniej stronie mostu.
|
Jedziemy w kierunku Patras |
|
Most Charilaosa Trikupisa kosztował 630 000 000 euro |
|
Początkowo mówiło się że prowadzi znikąd donikąd |
|
Most łączy dwa miasta Rio i Antirio |
|
Konstrukcja odporna jest na wstrząsy tektoniczne |
|
Ruiny fortu weneckiego z piętnastego wieku |
|
W czasach Republiki Weneckiej akweny po obu stronach mostu zwano Zatoką Lepanto |
|
Ruiny fortu znajdują się na cyplu po wschodniej stronie mostu |
|
Wracamy tutaj rano i przeprawiamy się na kontynent |
Z Rio pojechałam dziesięć
kilometrów dalej na wschód, wzdłuż Zatoki Korynckiej, do Hotelu Rodini, usytuowanego przy plaży w miejscowości Psathopirgos. Miałam jeszcze sporo
czasu na kąpiel w basenie. Niektórzy pluskali się w morzu, ja jednak nie
ryzykowałam spotkania z wielkim meduzami w kolorze bursztynu. Po kolacji
zasiadłam na oświetlonym na niebiesko tarasie z widokiem na zatokę. Ponoć
światło tej barwy odstrasza komary. Niestety kilka odważnych samic przyłożyło
do mojej skóry swoje kłujki, puściło w ruch lancetowate szczęki zaopatrzone w
haczyki, poprzecinały skórę i wstrzyknęły kropelki śliny. Zanim się
zorientowałam, zdążyły już napełnić moją krwią swoje żołądki i odlecieć.
Chemiczna substancja pozostawiona w mikroskopijnych rankach podrażniała moje
ciało, które w miejscu ukłucia czerwieniało i swędziało. Musiałam się ewakuować…
|
Hotel Rodini w Psathopirgos |
|
Mieszkałam na drugim piętrze z widokiem na wzgórza i hotelowy basen |
|
Po ponad godzinnym pływaniu |
|
Hotel Rodini późnym wieczorem |
|
Z powodu natrętnych komarów musiałam się ewakuować z tarasu |
|
Psathopirgos wczesnym rankiem przed śniadaniem |
|
Moi wspaniali towarzysze podróży. Zawsze radośni, uśmiechnięci... Ruszamy do Delf ! |
Następnego dnia po wczesnym
śniadaniu wróciłam do Rio, które leżało dokładnie po środku między Hotelem
Rodini a Patras i przeprawiłam się przez most Charilaosa Trikupisa. Przeprawa do Antirio trwała zaledwie pięć minut i kosztowała sześćdziesiąt
cztery euro. Dziesięć minut później przejeżdżałam przez Nafpaktos - Lepanto w okresie panowania weneckiego. Byłam bardzo ciekawa tego portowego
niewielkiego miasta, jako że na przestrzeni wieków rozegrała się tam nie jedna
bitwa. Nafpaktos w języku greckim oznacza miejsce
do budowy okrętów.
W trzysta trzydziestym ósmym roku przed naszą erą Filip II Macedoński odebrał miasto Achajom i przekazał je Etolom…
W tysiąc pięćset
siedemdziesiątym pierwszym roku na zachód od Lepanto stoczono jedną z
najkrwawszych bitew morskich w dziejach świata, która pochłonęła około
czterdziestu tysięcy istnień ludzkich, nie wspominając o rannych. Trwała tylko
jeden dzień, dzień który powstrzymał inwazję islamu rozpoczętą już w sześćset
trzydziestym ósmym roku podbojem Ziemi Świętej, a w niecałe sto lat później
Afryki Północnej, Hiszpanii…
W tysiąc trzechsetnym roku islam rozpoczął świętą wojnę - dżihad - przeciw
chrześcijanom bizantyjskim. Turecki sułtan Osman I zdobył Azję Mniejszą i tym
samym położył podwaliny pod nazwane od jego imienia Imperium Osmańskie…
Na początku szesnastego wieku
Turcy zagarnęli już cały Bliski Wschód,
a w tysiąc pięćset siedemdziesiątym
pierwszym roku również Cypr. Zagrożona była Kreta, ostatni punkt oparcia
handlujących ze Wschodem Wenecjan. Imperium Osmańskie władało już wschodnią częścią
basenu Morza Śródziemnego. Islamizacja groziła całej
Europie. Napór Turków wydawał się nie do powstrzymania…
Po wielu staraniach Pius V
doprowadził do zawiązania Świętej Ligi,
wenecko-hiszpańskiego sojuszu obronnego, do którego przyłączyło się wielu
europejskich książąt. Naprzeciw siebie stanęło prawie
pięćset okrętów i dwieście tysięcy ludzi, przy czym wojska chrześcijańskie
były nieporównanie słabsze od sił tureckich.
Chrześcijańska flota w bezwietrzny
październikowy poranek płynęła w kierunku Morza Jońskiego, a
przepłynąwszy
cieśninę, wpadła w pułapkę, ustawionych w dwóch szeregach, w kształcie
półksiężyca, tureckich okrętów, ciągnących się od wybrzeża Grecji po
krańce
Peloponezu. Flocie muzułmańskiej dowodził genialny strateg Ali Pasza.
Dwiema zaś wielkimi flotyllami, weneckich i hiszpańskich okrętów
dowodził
dwudziestoczteroletni Don Juan de
Austria...
Turcy mieli przewagę
taktyczną i wykorzystywali ją bezlitośnie.
Ale zdarzył się cud, wiatr nagle zmienił kierunek. Zaczął się sztorm, który
rozproszył tureckie szyki. Europejczycy mogli wreszcie
wykorzystać siłę ognia swych dział. Hiszpanie dokonali abordażu flagowego
okrętu Alego Paszy.
Turków ogarnęło przerażenie, a wszechobecna panika uniemożliwiła wykonanie
jakiegokolwiek manewru obronnego. Przerażająca bitwa zakończyła się
przygniatającym zwycięstwem wojsk chrześcijańskich. Zatopiono
pięćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście
tysięcy chrześcijańskich galerników.
Na pokładzie jednego ze
statków znajdował się również młody Hiszpan Miguel de Cervantes Saavedra,
przyszły autor niezwykłych dziejów Don Kichota z Manczy. Tego dnia
dosięgły go tureckie kule. Dwie raniły go w pierś, a trzecia zmiażdżyła lewą
rękę, która na zawsze pozostała bezwładna.
Wenecja oraz kilka innych
państw ufundowało tablice upamiętniające liczny udział ich obywateli w tej bitwie.
Umieszczono je w parku kultury zlokalizowanym przy zachodniej części basenu
portowego, tuż obok pomnika hiszpańskiego uczestnika bitwy pod Lepanto, pisarza
Miguela de Cervantesa, autora Don
Kichota.
Nad Nafpaktos (Lepanto)
góruje zamek bizantyjsko-wenecki, zbudowany na sześciu poziomach obronnych, z
fragmentami murów i wież pochodzących z wcześniejszych okresów, w tym z
wczesnej starożytności…
|
W sobotę 8 września, o godzinie 8:21 rozpoczynamy przeprawę przez most w Rio |
|
Efi za kierownicą |
|
Po wschodniej stronie mostu |
|
Pięciominutowa przeprawa przez most kosztowała 64 euro |
|
A teraz do Nafpaktos |
|
Nafpaktos / Lepanto i Efi za kierownicą |
|
Przez Nafpaktos prowadzi droga krajowa GR-48/E65 Rio...Liwadia |
|
Na wzgórzu zamek bizantyjsko - wenecki w otoczeniu starego parku leśnego |
|
Uliczka prowadząca na wzgórze zamkowe |
|
Umocnienia portowe w Nafpaktos / Lepanto |
|
7 października 1571 r miała tu miejsce bitwa, która zmieniła dzieje świata |
|
Uliczka w Nafpaktos na szerokość autokaru. Po obu stronach lusterka autokaru... |
Mijałam miasto i rozmyślałam
o ekspansji islamu. Owoce zwycięstwa pod Lepanto zostały szybko zaprzepaszczone.
Zamiast, zgodnie z treścią zawartego przymierza, podjąć wspólne działania i
ostatecznie złamać potęgę odwiecznego wroga chrześcijaństwa, Hiszpania i
Wenecja zaczęły prowadzić mało znaczące spory, a katoliccy książęta odmówili
przystąpienia do sojuszu przeciwko Turcji. Nie upłynął wiek, kiedy odrodzone
wojska tureckie znowu ruszyły na Europę. Tym razem armię Imperium osmańskiego
pod wodzą wezyra Kary Mustafy rozgromiły wojska polsko-austriacko-niemieckie
pod dowództwem polskiego króla Jana III
Sobieskiego…
Pół godziny później
zatrzymałam się w jakimś przydrożnym zajeździe. Poranne jeszcze powietrze
nagrzane było do dwudziestu siedmiu stopni, a w Delfach temperatura wzrosła o
kolejne dwa stopnie. W drodze do Delf mijałam kopalnie boksytu, którego ponoć w
Grecji wydobywa się najwięcej…
|
Mijam Nafpaktos |
|
Zostawiam Cieśninę Riońską i Zatokę Koryncką,... jadę do Delf |
|
Zatrzymujemy się w jakimś zajeździe |
|
Na parkingu owego zajazdu |
|
Greckie kopalnie boksytu |
Wspomnienie z 7 i 8 września 2012 roku
most robi niesamowite wrażenie...ja jednak wolałabym obecnie rozsiąść się na nasłonecznionym tarasie i pić zimne frappe rozkoszując się temperaturą +25 stopni:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Dla mnie tez najbardziej atrakcyjne jest teraz slonce i cieplo. U mnie jest slonecznie ale bardziej zimowo.Dlatego dziekuje Ci, Ewa,za ta uczte slonecznych widokow i interesujace relacje z podrozy. Pozdrawiam serdecznie
UsuńDziękuję obu paniom za to, że zechciały ze mną raz jeszcze odwiedzić Grecję, cieszyć się słońcem i wypić cafe frappe po grecku.
UsuńPozdrawiam ciepło :)))*
Chętnie wypiłbym frappe i poleżał na jakiejś gorącej plaży. Marzenia z gorączka w tle. Zdjęcia jak zawsze zachwycające. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń