…cd
Na temat starożytnych igrzysk
olimpijskich można znaleźć w Internecie dużo ciekawych informacji, ograniczę
się więc do niezbędnego minimum opisując moją przygodę z Olimpią (grecka Ολυμπία).
Pojechałam tam w piątek, 7
września.
Moja wielka grecka wycieczka wyruszyła wczesnym rankiem z Tolo do Olimpii, czyli ze wschodu na zachód Peloponezu. Temperatura już na
starcie wynosiła dwadzieścia siedem stopni i jak każdego dnia, tak i tego
zapowiadał się słoneczny i upalny dzień. Kilkanaście minut po godzinie ósmej
raz jeszcze podziwiałam twierdze w Nafplio przejeżdżając przez miasto, a w niecałe
pół godziny, krętymi serpentynami dotarłam na taras widokowy z panoramą na
Zatokę Argolidzką. To był obraz natury
zespolony z ludzką wyobraźnią - cytat z filmu.
Młode jeszcze Słońce od wschodu świeciło mi w obiektyw aparatu i odbijało
swoje promienie od tafli wody dając wrażenie mglistej poświaty.
Cudowny ranek! Taki krajobraz mogłabym oglądać każdego
dnia!
- Pomyślałam.
Na szczycie wzniesienia rosła
sosna, pod którą ktoś postawił małą kapliczkę na pamiątkę kogoś, kto zginał w
wypadku drogowym. Niewielkie,
o przeróżnych formach kapliczki nie są rzadkością
na greckich drogach, podobnie jak przydrożne krzyże w Polsce. Sosna także nie
rzadko wpisuje się w krajobraz.
|
Krętymi serpentynami jadę ze wschodu na zachód Peloponezu |
|
Zatoka Argolidzka w porannym słońcu |
|
Kapliczki jakich wiele na poboczach greckich dróg |
|
Górzysty krajobraz Peloponezu |
Według mitologii greckiej lasy i polany były zamieszkiwane
przez nimfy i średniej rangi męskich bogów, w tym Pana. Pan zakochał się w
nimfie zwanej Pitys. Zazdrosny o nią
kochanek – Boreasz, zrzucił ją ze
skały.
W miejscu śmierci z ciała nimfy wyrosła sosna. Krople żywicy, widoczne
na złamanych przez wiatr gałęziach sosny, uważano za łzy Pitys wspominającej
swoją młodość i obydwu adoratorów.
Greccy i rzymscy artyści przydzielali bóstwom
atrybuty, które symbolizowały ich moc i umożliwiały identyfikację. Asklepiosa (Eskulapa)
przedstawiano z laską, w jednej ręce, wokół której okręcony był wąż i z szyszką
sosnową lub świerkową w drugiej. Szyszka sosny symbolizowała prawdopodobnie
żywotność i płodność.
W Grecji sosna poświęcona była także matce bogów –
bogini Kybele i Attisowi. Sosnowa szyszka wieńczyła laskę Dionizosa, symbolizowała
las i łączyła Dionizosa z Kybele.
Rzymianie, dla których Kybele stała
się Cybele – boginią przyrody i
płodności, nazywali ją Wielką Matką
i także ofiarowali jej świętą sosnę.
Sosnowe szyszki pojawiały się także na antycznych amuletach i miały znaczenie
symbolu fallicznego. Uważane były za symbol płodności i często są w tym
charakterze stosowane również współcześnie – umieszczane na szczytach nóg
drewnianych łóżek i jako ozdobne rzeźbienia.
W drodze do Olimpii oprócz
sosny najczęściej występowały gaje oliwne, a także drzewa eukaliptusowe, które
sadzi się na terenach podmokłych. Częstym widokiem były cyprysy, zwane
żałobnymi ze względu na obsadzanie nimi cmentarzy. Wśród cyprysowych lasów wyróżniały
się strzeliste, o igłowym kształcie męskie okazy, które górowały nad żeńskimi
bardziej przysadzistymi i roztrzepanymi formami. Tych męskich było zdecydowanie
mniej niż żeńskich.
Greckie drogi obsadzono
oleandrami, które swoim zapachem odstraszają kozice. Krajobraz urozmaicały także
drzewa morwowe i judaszowce, pojawiała się makia – karłowate rośliny liściaste
i iglaste, których wegetacja przypada na porę deszczową – w Grecji jest to
październik.
Niegdyś Olimpia porośnięta
była gajami dębowymi, teraz rosną tam drzewa oliwne.
Przed wejściem na teren
starożytnych pozostałości, moja wielka grecka wycieczka zatrzymała się w
miasteczku na degustację wina i oliwy, a także na zakup pamiątek. Kiedy
wysiadaliśmy z autokaru termometr wskazywał już trzydzieści jeden stopni, a
była to dopiero godzina dziesiąta rano. Już wtedy wiedziałam, że u stóp wzgórza
Kronosa panują wysokie temperatury, jest duszno, a cienie drzew oliwnych nie
dają upragnionego chłodu.
|
W tym oto zajeździe zatrzymaliśmy się na degustację wina i oliwy, a także zakup pamiątek |
|
Oliwa, miód, przyprawy... |
|
Prezentacja i degustacja |
|
Ikony... |
|
Ikony... |
|
Od jakiegoś czasu nie kupuję pamiątek |
|
Grecka ceramika współczesna ... |
|
Inne pamiątki |
|
Kolorowa ceramika grecka |
|
Ceny były zbyt wysokie |
Pomiędzy kamiennymi zabytkami
w momencie mojego zwiedzania temperatura sięgała niemalże czterdziestu stopni.
Nie narzekałam na upał, kiedy dowiedziałam się o tym, w jakich warunkach
pogodowych i z jakimi przygodami, Olimpię zwiedzała grupa z Polski w poprzednim
tygodniu. Nie dość, że polskich
turystów dopadło oberwanie chmury, to jeszcze na dodatek, a na pewno na szczęście,
schronili się oni pod drzewem oliwnym naprzeciwko wiekowej sosny. Pan Lolek,
pilot polskiej grupy, nawet sobie nie wyobrażał, jakiego miał farta, kiedy czub
owej wiekowej sosny niemalże musnął turystów zwalając się na ziemię podczas
burzy. Sfotografowałam to poranione drzewo!
|
Został tylko pień |
Olimpia jest jednym z
najbardziej znanych miejsc w całej Grecji, dzięki starożytnym igrzyskom, które
rozgrywane były przez tysiąc sto sześćdziesiąt dziewięć lat, w okresie od siedemset siedemdziesiątego
szóstego roku przed naszą erą do trzysta dziewięćdziesiątego trzeciego naszej
ery.
Początki starożytnych igrzysk giną w gąszczu rozmaitych mitów, wierzeń,
tradycji i podań. Żyjący w piątym wieku przed Chrystusem, Pindar zapisał, że łączone są one z postacią Heraklesa, który miał je wyprawić dla uczczenia swojego zwycięstwa
nad Augiaszem – królem Elidy, który odmówił mu zapłaty za uporządkowanie
stajni…
Wraz z rozwojem
chrześcijaństwa w imperium rzymskim pojawiły się tendencje do zwalczania
dawnych kultów pogańskich. Cesarz Teodozjusz Wielki zakazał organizacji igrzysk
w Olimpii. Wspaniała statua Zeusa autorstwa Fidiasza została zabrana do
Konstantynopola, gdzie zginęła w czasie pożaru…
W szóstym wieku cały
kompleks, w którym rozgrywano zawody ucierpiał w wyniku trzęsień ziemi, potem
zniszczeń dokonały wylewy pobliskiej rzeki Alfios i jej dopływów. Wskutek
katastrof miejsce igrzysk przykryła warstwa ziemi grubości trzech, czterech
metrów. Świat przypomniał sobie o Olimpii dopiero w osiemnastym wieku, a prace
archeologiczne prowadzone są tam do dziś.
|
Olimpia - stanowiska archeologiczne |
Nie zwiedzałam Muzeum
Historii Igrzysk Olimpijskich, ani też Muzeum
Archeologicznego, ograniczyłam się jedynie
do spaceru po stanowiskach archeologicznych, po bardzo rozległym terenie
obejmującym obszar o kształcie zbliżonym do prostokąta, położonym wokół
świątyni Zeusa, w miejscu gdzie znajdował się święty gaj zwany Altis
– niegdyś centralny punkt Olimpii, a także drugi obszar położony wokół
gaju, na którym stały budowle związane z igrzyskami: palestra, buleuterion, stadion i
hipodrom.
Świątynię Zeusa, zbudowano w stylu
doryckim. Niegdyś znajdowała się tam figura wyobrażająca tego boga, wykonana
ze złota i kości słoniowej, będąca jednym z siedmiu cudów świata. Wiadomo, że
miała trzynaście i pół metra wysokości i przedstawiała króla bogów siedzącego
na tronie z hebanu. W prawej dłoni trzymał on figurę Nike, której głowę zdobił
wieniec z gałązek oliwnych, w lewej zaś berło zwieńczone wyobrażeniem orła.
Wokół posągu zbudowano specjalne trybuny, z których pielgrzymi mogli go
podziwiać. Obecne pozostałości świątyni prezentują się skromnie. Jest tam jedna
kompletna kolumna dorycka skomponowana z oryginalnych części i ustawiona tam z
okazji igrzysk olimpijskich w Atenach w 2004 roku…
|
Ruiny świątyni Zeusa |
|
Dłuższy bok świątyni Zeusa ozdabiało trzynaście kolumn, krótszy zaś sześć. |
|
Tę kolumnę postawiono w 2004 roku |
|
Ruiny świątyni Zeusa |
Są też tam ruiny Filipeionu, okrągłej konstrukcji,
budowę której rozpoczął król Filip II Macedoński po zwycięstwie odniesionym w
bitwie pod Cheroneą, zaś dokończył ją jego syn, Aleksander Wielki.
Kilkanaście metrów dalej
mogłam obejrzeć ruiny sanktuarium Hery,
w których archeolodzy odnaleźli sławną figurę Hermesa wykonaną przez Praksytelesa.
Na placu przed świątynią odbywają się ceremonie zapalenia ognia olimpijskiego.
Za ruinami świątyni Hery
znajdowały się pozostałości budowli zwanej Nymphaion,
ufundowanej przez Herodesa Attykusa,
o którym wspominałam już kilka razy we wpisach na moim blogu. W Nymphaionie
zbierano i magazynowano wodę z okolicznych wzgórz. W antyku zdobiły go figury
przedstawiające cesarza Hadriana,
jego krewnych oraz Herodesa Attykusa i jego rodzinę.
Na terenie Olimpii rozmaite polis wznosiły skarbce w celu przechowywania darów dla sanktuariów. W czwartym
wieku przed naszą erą wybudowano tam Metroon,
świątynię poświęconą matce bogów Kybele.
Nieco dalej znajdowała się stoa
Heptaechos, a także willa cesarza
Nerona wzniesiona na ruinach ołtarza poświęconego Artemidzie. Sam Neron brał
udział w olimpiadzie wprowadzając wyścigi zaprzęgów, dla których to wybudowano
hipodrom.
Cesarz zdobył wieniec
olimpijski we wszystkich zawodach, w których startował. Historyczne przekazy głoszą,
że rywale cesarza w wyścigach hippicznych mocno starali się, aby ten mógł
zwyciężyć. Wyścigu zaprzęgów dziesięcioźrebięcych, konkurencji rozegranej tylko
ten jeden raz, podobno nawet nie ukończył, wypadłszy z wozu. Pozostali
zawodnicy natychmiast zatrzymali się, a hellanodikowie ogłosili zwycięstwo
Nerona. Lepiej było stracić wieniec, niż życie w razie pokonania krwawego
władcy. Swój powrót do Rzymu cesarz zamienił w triumfalny wjazd, podczas
którego niesiono przed nim tysiąc osiemset osiem nagród, jakie zdobył na
różnych igrzyskach greckich…
Kiedy przeszłam pod kamiennym
łukiem wejścia na starożytny stadion zobaczyłam
bieżnię otoczoną ziemnymi nasypami porośniętymi trawą, na których zasiąść mogło
niegdyś dwadzieścia tysięcy widzów. Po dłuższej stronie piaszczystej areny
stała kamienna trybuna dla sędziów i ważnych osobistości, a po przeciwnej stronie
na tej samej wysokości postument dla kapłanki bogini Demeter, jedynej kobiety uprawnionej
do przebywania na stadionie podczas zawodów. Na bieżni zaznaczone były linie
startu i mety. W starożytności linia z białego piaskowca o szerokości
czterdziestu ośmiu centymetrów i niepełnych trzydziestu metrach długości
stanowiła start w biegach krótkich i podzielona była na dwadzieścia stanowisk
startowych, po jednym metrze i dwudziestu ośmiu centymetrach każde, oddzielonych
od siebie kamiennymi słupami.
W każdym ze stanowisk znajdowały się dwa
trójkątne wgłębienia pozwalające na wsparcie stóp podczas startu. Zawodnicy
przyklękali w blokach startowych i czekali na sygnał do rozpoczęcia biegu i
opuszczenia rozciągniętej przed nimi liny. Bieg rozpoczynał się na sygnał
trąbki bądź komendą słowną apite (pędźcie).
Źródłem obszernej wiedzy o
starożytnych igrzyskach olimpijskich są księgi Pauzaniasza.
W początkowym okresie, do
igrzysk piętnastej Olimpiady, w siedemset dwudziestym roku przed naszą erą,
zawodnicy występowali z opaskami na biodrach. Jednak na tych igrzyskach
Orsippos z Megary w dromosie (bieg
krótki) lub według innych świadectw Akantos ze Sparty w dolichosie (bieg długi), zgubił swoją opaskę na trasie biegu i nagi
zdobył wieniec olimpijski. Od tej pory nagie startowanie uznano za obowiązek
zawodnika, a igrzyska mogli oglądać tylko wolni mężczyźni. Kobietę przyłapaną
na oglądaniu igrzysk czekała kara śmierci.
Jednak na dziewięćdziesiątych
czwartych igrzyskach olimpijskich w czterysta czwartym roku przed naszą erą w
pięściarstwie zwyciężył Pejsidoros z Rodos, pochodzący ze słynnej rodziny
sportowej. Jego matka Kalipateira, córka mistrza olimpijskiego Diagorasa była jedyną kobietą, która w męskim
przebraniu trenera zasiadła na trybunach stadionu. Uradowana zwycięstwem syna
podbiegła do niego i czule objęła. Niestety, w tym momencie szata opadła i
sprawa wydała się. Ze względu na szacunek jakim darzono jej ród i zasługi rodzinne sędziowie nie wykonali na niej
wyroku śmierci, jednak odtąd nakazano trenerom przychodzenie nago na zawody…
|
Wejście na stadion |
|
Stadion z postumentem dla kapłanki bogini Demeter po lewej i trybunami dla vipów po prawej |
|
Niektórzy w taki upał przebiegli dystans dwóch bieżni, czyli tam i z powrotem |
aż się serce wyrywa, żeby tam być, zwłaszcza przy tym, co pora roku zafundowała nam za oknami:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
U mnie dzisiaj za oknem bieli się zima. Śniegowe czapy na drzewach rozjaśniają krajobraz...
UsuńOh,lubie te krajobrazy,slonce,i cieplo! dziekuje! Osobiscie wole podroze indywidualne i poznanie wspolczesnych mieszkancow, i ich codziennego zycia/kultury w danym rejonie swiata.Czy Ty,Ewa, podrozujesz tez indiwidualnie,czy tylko w zorganizowanych grupach?
OdpowiedzUsuńPodróżuję różnie...
UsuńKiedy jestem w grupie z nikim się nie wiążę, nie trzymam nikogo za rękę, jestem niezależna, zaglądam w każdy kątek... A ludzie żyją wszędzie tak samo, ich współczesne problemy mnie nie interesują. Interesuje mnie krajobraz, historia i sztuka, jednym słowem osiągnięcia geniuszu ludzkiego. Biedy wszędzie pełno, a ja nie po to wyjeżdżam, żeby ją oglądać, szukam tego co piękne, co pobudza mnie do życia i napełnia energią. Zorganizowane wycieczki mają ten plus, że są o wiele tańsze niż indywidualne wyprawy, które także kocham...
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło :)))
Zgadzam się z Olą, pogoda za oknem koszmarna, brrrr :C Ale na pocieszenie mamy twoje zdjęcia, Ewuniu :) Już ci pisałam na fejsie, jak kapitalnie ci wyszła ta fotka z "dublem Ciebie". :D Ponadto fajne jest zdjęcie z początku notki, kiedy jedziesz autokarem górską drogą. Wygląda tak, jakby droga się nagle urywała a autokar miał wjechać w górę. :) Bardzo trafnie także połączyłaś mity nawiązując do Kybele, wszystko się zgadza. Od siebie dodam tylko, że także Hera jest starszym niż Olimpijscy bogowie, przedstawieniem Trój-Bogini (młodą boginią jest Afrodyta a starowinką - Demeter). Inna rzecz z kolei, co nasuwa mi się na myśl ilekroć obserwuję zabytki starożytnej Grecji, to fakt iż takie zabytki jak np. egipskie, mezopotamskie czy indyjskie, choć o wiele starsze, wciąż mają się świetnie, tymczasem jak jeden, wszystkie greckie poniosły mniejszy lub większy uszczerbek, zupełnie jakby to nie był przypadek. Dlaczego o tym wspominam? Ano przez wzgląd na wiedzę, którą promuję wszędzie, iż obecnie w mediach, jak i na internecie, promuje się świństwa niegodne historyków, które za wszelką cenę starają się umniejszyć kulturze antycznej Grecji. No cóż, takie jest tylko moje zdanie, kiedy patrzę z bólem serca na te wszystkie, wspaniałe zabytki Peloponezu. Jakże chciałabym tam być :) Ech... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i całuję serdecznie za moc promieni słonecznych w ten paskudny, zimowy dzień. Jesteś nieoceniona, Szmimi :))) :***
Twoja wiedza znacznie przewyższa moją jeżeli chodzi o mity.
UsuńMasz rację zabytki basenu Morza Śródziemnego uległy znacznym zniszczeniom i mają się dużo gorzej niż te chociażby w krajach arabskich. Świadczy to o tym, że muzułmanie parli na zachód każdymi możliwymi drogami i niszczyli to co zastali, w zamian zostawiając swoje... Duże szkody wyrządziły także trzęsienia ziemi i inne kataklizmy...
Ja jednak cieszę, że mogę oglądać wszystkie te pozostałości i mieć jako takie wyobrażenie o starożytności i poszczególnych jej okresach...
Z całej mojej wyprawy najbardziej przypadły mi do serca Delfy. Już Ci pisałam, że tam dopiero czułam się wolna jak ptak. Magiczne miejsce! Nawet Meteory nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak Delfy! Jest tam takie powietrze, które Cię unosi, podrywa do lotu... Nie wiem, czy tylko jak tak miałam, czy inni czuli to samo?
Tam myślami wracam najczęściej...
Dziękuję Ci raz jeszcze za pochwałę moich możliwości fotograficznych.
Pozdrawiam ciepło :)))*
Twój dzisiejszy post sprawił mi ogromną przyjemność. Greckie panoramy urzekają tak jak ikony - je lubię szczególnie. Szkoda, że zabytki uległy sporemu zniszczeniu, ale i tak to ciekawe historycznie miejsce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEwo, bardzo ładne krajobrazy, w tę zimową pogodę szczególnie pobudzające wyobraźnię. Moją uwagę zwróciła także kapliczka przydrożna, dość urokliwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam