niedziela, 12 maja 2013

Spacer i pszczoły



     Przedwczoraj pisałam o wiosennych porządkach w ogrodzie i pokazałam między innymi kilka zdjęć obficie kwitnącego krzaku migdałka trójklapowego w odcieniach różu i fioletu jak to zauważył Edward, jeden z moich czytelników i pozwolił sobie na ciekawy komentarz do tego wpisu.  A napisał on między innymi, że w moim ogrodzie:
      Przeważa fiolet, który "zarezerwowany jest" dla purpuratów, a przyporządkowany jest czakrze Korony. Oj, wysokie wibracje. Uruchomiły się moje wszystkie zmysły. Jestem obecny w Twoim ogrodzie, czuję zapach kwiatów i pobrzękiwanie owadów, których na pewno tam nie brakuje. Chociaż czytając komentarz Basi i Twoją odpowiedź, poczułem się zatroskany. Potwierdza się to, co słyszałem w telewizorze, że giną pszczoły - są regularnie trute. Chociaż będąc w czwartek w Czarnowie widziałem dużo pszczół, które oblegały kwitnące drzewa…
 
     Rano mleczno szare jednolitością niebo zasłaniało całkowicie słońce. Myślałam, że wreszcie spadnie majowy deszcz tak bardzo potrzebny roślinom. Dochodziły do mnie słuchy, że w Polsce pada. Wszyscy więc,  których spotykałam w Supraślu, od dwóch dni brali pod uwagę deszczową pogodę planując majowe wyjścia, a to nad rzekę, a to do lasu, a to na piknik Ochotniczej Straży Pożarnej, a także inne sobotnio - niedzielne imprezy kulturalne, o których napiszę także. Ale póki co wracam do wcześniejszego akapitu.
 
     Otóż rankiem urządziłam sobie spacer do ogrodu, żeby sprawdzić czy pracują już w nim w pszczoły. O dziwo! Było jakoś ciszej niż zazwyczaj. Czyżby i ptaki odpoczywały w niedzielę? Ich śpiew był jakby słabszy, leniwy, a pszczoły ani jednej. Na kwitnącej całą mocą papierówce cichutko siedziała jedyna mucha.
      Godzinę później słońce zaczęło się przebijać przez mleczno szarą pierzynę i rozrywać ją na coraz drobniejsze kawałki. Wyszłam znowu do ogrodu. Słońce sprowokowało niewiele pszczół do pracy. To nie to, co było w ubiegłych latach!
      - Czy my tak jak i Chińczycy zmuszeni będziemy w niedalekiej  przyszłości przejąć pracę pszczół, zbierać pyłki, a potem pędzelkiem nanosić je na kwiatowe pręciki? - Pomyślałam przypominając sobie film dokumentalny nakręcony w jakimś górskim regionie Chin…
 
     Ech! Edwardzie! Basiu! - Czy wszyscy jesteśmy zaniepokojeni wymieraniem całych populacji pszczelich na świecie? - Czy tylko niektórym z nas leży na sercu dobra kondycja tych owadów? - Czy wreszcie przestaniemy zatruwać środowisko? - Czy wreszcie zaczniemy chronić pszczoły?
     Jestem przekonana, że wielu z nas wizja klęski głodu nie obchodzi!
Wiem, jak ciężko pracują pszczelarze, wiem także, że pszczołami zajmują się pasjonaci, ludzie wielkiego serca, kochający przyrodę ze wszystkimi jej niezwykłościami…
 
     Dzisiaj chciałam pokazać biel, która na tle panującej zieleni wygląda imponująco. Kwitną wreszcie wszystkie drzewa owocowe i tylko brakuje mi hałasu jaki czynią przy pracy pszczoły. Niech brzęczy jak w ulu, niech brzęczy!!!
     Ooo! Kukułka kuka! Pewnie jest już szczęśliwa, że jej młode wychowuje nie świadoma niczego para innych ptaków! 















12 komentarzy:

  1. A u mnie leje deszcz... od dwoch dni...
    Serdecznosci
    Judyta
    Piekny masz ogrod!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deszcz spadł dopiero w nocy z niedzieli na poniedziałek i zrobiło się chłodniej. Siedzę więc w domu i opisuje wydarzenia minionych dni...
      Pozdrawiam serdecznie i ciepło, nieustająco życząc zdrowia :)

      Usuń
  2. Ja mimo wszystko jestem zdania, że przyroda i tak sobie poradzi. Człowiek zawsze był egocentryczny i twierdził, że wszystko się wokół niego kręci. Nie przeceniałbym roli człowieka w ingerencji w przyrodę. Tak naprawdę największy i decydujący wpływ na klimat i życie na ziemi miało i ma słońce i jego humory. Ostatnio oglądałem film o dziejach ziemi, od powstania po dzień dzisiejszy. Były takie wydarzenia i takie katastrofy... Człowiek co najwyżej może zagrozić sobie samemu. Na pewno nie planecie. Zresztą populacja ludzka jest już tak ogromna, że ludzkość i tak przetrwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie może przed następnymi katastrofami człowiek schroni się na innej, przyjaznej mu planecie i zacznie wszystko od początku.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Mnóstwo pięknej, ciepłej bieli jest na Twoich fotografiach. Szkoda mi jednak trochę tych ptaszków wysiadujących kukułcze jaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś oglądałam znakomity dokument o ptasiej parze wychowującej kukułcze pisklę. Niezwykłe to zjawisko, kiedy małe ptaszeczki wychowują większe od siebie. Na dodatek pisklę kukułki jest tak sprytne, że szybko pozbywa się piskląt owej pary wyrzucając je kolejno z gniazda. Wkrótce owo gniazdo staje się mu za małe... Ech, natura !
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Zimno i brzydko siedzę pod kocykiem,spaceruje w necie.Tuż za moim płotem sąsiad ma dużo no właśnie uli ale nie pszczół.We wcześniejszych latach wiosną nie mogłam dojść do stawu bo było tam mnóstwo pszczół teraz ledwie czasem jakąś wypatrzę a szkoda bo mój ogród bardzo je potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także zauważam coraz większy spadek populacji pszczelej. Tak jak piszesz, kiedyś nie można było spokojnie przejść, ani też usiedzieć w miododajnych miejscach...
      Uściski :)

      Usuń
  5. Pszczół coraz mniej, to fakt. Albert Einstein powiedział, że jak umrze ostatnia pszczoła, ludziom zostanie na ziemi do 4 lat życia. Oby nie były to prorocze słowa. Piękna wiosna na Twoich zdjęciach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem Ci tak jak Andrzejowi z nickiem Nomad.
      Może przed następną klęską ludzkość znajdzie schronienie na innej planecie...
      Ściskam serdecznie :)

      Usuń
  6. Droga EWO.

    Zbyszek zacytował słowa A. Einstein'a, które brzmą złoworogo, ale mam nadzieję, że do zagłady ludzkości nie dojdzie. Zasiałaś optymizm w moim sercu, pisząc,że pszczółki pojawiły się w Twoim ogrodzie.

    Ponowię swoje "achy", "echy". Piękne zdjęcia, bo inne nie mogą być, ponieważ zrobiłaś je w Swoim Raju. Biel kwiatów kontrastująca z soczystą zielenią, robi duże wrażenie.
    Wydaje mi się, że Twój Raj staje sie dla mnie inspiracją do napiasania posta.

    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Edwardzie
      Z natury jestem optymistką i "siewczynią" optymizmu i mam nadzieję zebrać tego roku owoce z kilku drzew.
      Dziękuję Ci za słowa zachwytu achy i echy.
      Serdeczności przesyłam :))))*

      Usuń