niedziela, 13 listopada 2016

Z zimowego Supraśla do Antibes na Lazurowe Wybrzeże - monumentalne postacie z brązu Nicolasa Lavarenna



    Z zimowego Supraśla przenieśmy się na Lazurowe Wybrzeże do Antibes, uroczej nadmorskiej miejscowości, którą przed wiekami założyli Grecy.
    Antibes pokażę w kilku odsłonach, jako że atrakcji i ciekawych historycznie miejsc tam nie brakuje. Warto także przyjrzeć się z bliska mieszkańcom, urlopowiczom i turystom takim jak ja. Ale nie wszystko na raz!

   
Dzisiaj pokażę monumentalne rzeźby Nicolasa Lavarenna eksponowane tego lata w starej części Antibes, w okresie od 19 czerwca do 18 września.
    Całość ekspozycji nosi nazwę A ciel ouvert (Pod gołym niebem) i prezentuje dziewiętnaście instalacji plenerowych, postaci ludzkich, umieszczonych przez artystę  na promenadzie wzdłuż kamiennych murów okalających miasto od strony morza, czy też czuwających nad nim, zawieszonych nad wąskimi uliczkami, albo zainstalowanych na esplanadzie du Pré aux Pêcheurs. Te niezwykle wymowne rzeźby z brązu, posadowione wysoko, umocowane na metalowych szczudłach nadają dynamizmu morsko-górskiemu krajobrazowi Antibes i są wdzięcznym tematem fotograficznym.
    Dzieło Nicolasa Lavarenna zainteresowało mnie nie tylko z punktu widzenia sztuki rzeźbiarskiej, ale także samego artysty, bowiem urodził się w tym samym roku co ja.


    Je sculpte pour moi, à la base; après, jespère que cela va toucher les autres, me faire entrer en communication avec eux. Mon plus grand plaisir, cest de savoir que les gens sont touchés par mes sculptures.
   
Nicolas Lavarenne mówi, że najpierw rzeźbi dla siebie, a dopiero później spodziewa się, że jego dzieło dotknie innych i nawiąże nić porozumienia miedzy nim a odbiorcą. Jednak najważniejszą dla niego przyjemnością jest świadomość, że jego rzeźby wzruszają ludzi.
    Prace Lavarenna prezentowane były w Nowym Jorku i Los Angeles, wystawiane w Anglii i w Danii. Jedną z nich nabył książę Danii
Henryk i umieścił ją pośrodku stawu w zamku Marselisberget.
    W 1999 roku artysta otrzymał nagrodę publiczności na wystawie Sous le Soleil d'Antibes i jeszcze w tym samym roku pokazał swoje prace w Bejrucie.
    Kolejne lata przynosiły kolejne ekspozycje i zamówienia.
    Dzisiaj z jego atelier znajdującego się na południu Francji, wychodzą dzieła instalowane na całym świecie, w miastach pod gołym niebem. Miałam to szczęście, żeby zobaczyć je właśnie w Antibes, tego lata i byłam pod wielkim wrażeniem twórczości Nicolasa Lavarenna.
  
A oto one

Grand Sangeur
Place du Bari 



Grande Arc en Cielmury w pobliżu Muzeum Picassa  







Grand Défiemury za domem malarza Nicolasa de Stael




Grand Travers  mury Rampe des Saleurs 





Grand Passeur – Place du Revely
Grand Arc Boutant – na bulwarze d’Aguillon nad galerią Bains Douches

Grand Serein
uliczka Thuret 


Grand Départbastion Saint Jaume 


Grand Arc - bastion Saint Jaume  


Grand Elannad bramą mariny 


  Grande Fluideesplanada du Pré aux Pêcheurs 



 Grands Combatsesplanada du Pré aux Pêcheurs 





Grand Pensif – esplanada du Pré aux Pêcheurs 
Les JockeysCourtine Gismondi 



Grand CoureurCourtine Gismondi 




Antibes, 10 września 2016 roku 


4 komentarze:

  1. Takie nasunęło mi się skojarzenie z rzeźbami na krakowskim moście o. Bernadka pana Jerzego Kędzioryhttp://krakow.pl/informacje/203285,27,komunikat,miedzy_woda_a_niebem___wystawa_rzezb__na_kladce_o__bernatka.html - wystawa pod gołym niebem od 8.09 do 12.12. br.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestrzeń publiczna to doskonałe miejsce na prezentację sztuki, i to dobrze, że sztuka wychodzi na ulicę do przypadkowego widza, któremu nie spieszno oglądać ją w muzeach.
      A magiczny Kraków wiele ma wspólnego ze sztuką. Dzięki za info, obejrzałam z przyjemnością. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Byłam w Antibes ze sto lat temu... A właściwie w Juan-les-Pins na wakacjach, ale to niedaleko. Kojarzy mi się się ze smakiem różowego, prowansalskiego wina, które mi tam jakoś wyjątkowo smakowało (a potem w Polsce już nie...). Emeryci grali w bule pod platanami. Pachniała lawenda. Właściwie poza tym niewiele już pamiętam. Chętnie sobie odświeżę wspomnienia. Czekam na relację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juan-les-Pins pokażę także, ale póki co może jeszcze ze dwa, albo trzy wpisy o Antibes, miasta do którego chętnie pojechałabym jeszcze nie raz i które tak bardzo różni się od Nicei czy Cannes. Ma swój niepowtarzalny urok i specyficzny klimat.
      A w pétanque wciąż grają...
      Pozdrawiam :)

      Usuń