poniedziałek, 1 maja 2017

Paryż mniej znany, czyli rzecz o Bourdelle'u, Mickiewiczu i Takamurze



    W dzisiejszym poście oprócz mojej własnej wypowiedzi zacytuję inne źródło i posłużę się materiałami, które zaledwie w minimalnym stopniu tłumaczą moje zainteresowanie wiekiem dziewiętnastym, latami pokrywającymi się z epoką, zwaną piękną (Belle Époque).
    Jak wiadomo, okres ten, umownie obejmuje około stu trzydziestu lat, początkiem sięga czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej (1789), zaś za koniec epoki uznaje się I wojnę światową (1914-1918). Ale nie o wojnach chcę rozprawiać, lecz o dorobku kulturowym zamkniętym w sztukach pięknych, dzisiaj o rzeźbie i poezji, o twórcach takich jak Bourdelle, Mickiewicz,
Takamura.
    Zanim rozwinę temat przypomnę, że dla Polaków wiek dziewiętnasty to czas egzystencji bez własnego, suwerennego państwa, tragiczny los polskiej idei narodowowyzwoleńczej, który połączył Francuza, Polaka i Japończyka.

   
Ech, i całe to zamieszanie w Naprzeciw SZCZĘŚĆIU spowodował Émile Antoine Bourdelle, francuski rzeźbiarz, urodzony w 1861 roku w Montauban, mieście któremu poświęciłam jeden z ostatnich moich postów tutaj, no i po macoszemu potraktowałam jego rodowitego mieszkańca, publikując fotografie zaledwie kilku jego dzieł zainstalowanych na ulicach i placach Montauban.
    Zrobiłam to z rozmysłem, bowiem więcej materiału zebrałam o Bourdelle’u zwiedzając jego muzeum mieszczące się w Paryżu, w sercu Montparnasse’u przy ulicy nazwanej jego imieniem.
    Urządzono je w 1949, w budynku, w którym Antoine Bourdelle mieszkał i pracował od 1885 roku. Od śmierci artysty jego powierzchnię powiększono dziesięciokrotnie, a w setną rocznicę urodzin dokonano drugiej rozbudowy obiektu, tworząc autentyczne atelier-muzeum.
    Pod koniec życia, Bourdelle podobnie jak i Rodin, rozważał utworzenie własnego muzeum. Przedsięwzięcie to było możliwe dzięki mecenatowi Gabriela Cognacq’a oraz uporowi i wytrwałości jego żony i córki.
    W 1951 roku do ogrodu wychodzącego na ulicę jego imienia, dodano galerię z różowej cegły pochodzącej z Montauban - rodzinnego miasta rzeźbiarza. Znalazły w niej miejsce takie dzieła, jak Owoce, Adam, Herakles łucznik - druga wersja z 1923 roku, reliefy z teatru Champs-Élysées, Penelopa





    Przed galerią ustawiono alegorie wykonane z brązu: Wolność, Siłę, Zwycięstwo i Elokwencję, a wśród ogrodowej zieleni zmysłową postać kobiety siedzącej w kuckach na kamieniu i kapiącej się, a także olbrzymiego konia, którego dosiadał generał
Carlos María de Alvear.  







    Zanim wejdziemy do wnętrza budynku zaproponuję najpierw spacer po drugim wewnętrznym ogrodzie, który za czasów Bourdelle’a był przedłużeniem pracowni, z nawierzchnią brukowaną. Dzisiaj rosnące tam drzewa, kwiaty, bluszcze, nadają zebranym dziełom osobliwego uroku. Wiele z tych dzieł osiąga przeogromne rozmiary, no i co ciekawe posiada swoją własną historię. Milczące, pokryte patyną pomnikowe postacie, zlewają się z szarozielonymi żłobionymi pniami drzew akacji, wyrastającymi z masy zielonych nisko rosnących oraz krzewiastych roślin.
    W tym oryginalnym melancholijnym gaju La Vierge à l’offrande - Maryja ofiarującą Jezusa - wydaje się przeczuwać ciężar boskości, jaki przyjdzie się Jej dźwigać. Tuż obok umiera we śnie ostatni Centaur. Senna w swej samotności wydaje się i Safona, najsławniejsza liryczna poetka starożytnej Grecji.

Zazdrość
Podobny do boga wydaje mi się
ten mężczyzna, który siadł naprzeciwko
i uważnie słucha twoich słodkich słów
w oczarowaniu.
Gdy ponętnie się uśmiechasz, me serce
w piersi drży niespokojne, zalęknione,
a gdy na ciebie patrzę, łamie się głos,
nagle zanika.
Plącze mi się język, zamiera słowo,
powolny płomień przenika me ciało,
oczy tracą blask, to znów dźwięczy w uszach
świdrujący szum.
Oblana zimnym potem, drżąca cała,
bardziej zielona od zielonej trawy.
I czuję, że za chwilę stracę życie,
padnę zemdlona.
Biedna, ze wszystkim muszę się pogodzić.
Safona /przekład Nikos Chadzinikolau/ 









     Wśród bujnej zieleni, na tle muru porośniętego bluszczem, na koniu gotowym do stępa, siedzi argentyński generał Carlos María de Alvear






    Przy wejściu do ogrodu, po jednej stronie stoi wielka Francja z lancą skierowaną ku niebu, a po drugiej jej atrybut kolumna z wężem - obie części prezentowane oddzielnie, prezentowane zaś razem stoją na esplanadzie Palais de Tokyo w Paryżu. 





    W ocienionym zielenią ogrodzie nie zabrakło także słynnej ze swej waleczności Dziewicy Orleańskiej, Joanny dArc w rycerskim stroju.


    W ogrodzie znajdują się i mniejszych rozmiarów rzeźby, takie jak chociażby pierwsze zwycięstwo Hannibala. Zresztą przyjrzyjmy się wszystkim tym dziełom na prezentowanych przeze mnie fotografiach. 









    Wejdźmy do wnętrza budynku, do pomieszczeń w których Antoine Bourdelle mieszkał i pracował.
    Zajrzyjmy do pracowni, gdzie od śmierci artysty nic się nie zmieniło: piec, wielki drewniany stół wykonany przez ojca, drewniane stołki, wciąż stoją na swoim miejscu, gdzie umierający we śnie Centaur czuwa nad dziełami, wykonanymi różnymi technikami, w marmurze, drewnie, brązie, gipsie, gdzie w ciszy i zadumie, tak daleko i tak blisko od gorączkowej atmosfery Montparnasse’u, wyczuwa się ducha pomieszczenia, odbierając zmysłami, obecność mistrza, jego wrażliwość, ekspresywność.
   Miałam szczęście, niemalże w samotności, podziwiać twórczość Bourdelle’a i fotografować ją bez najmniejszych zakłóceń. 







   Zajrzyjmy do innych pomieszczeń, w tym do sali, w której prezentowane są popiersia Ludwiga van Beethovena, słynnego kompozytora i pianisty, prekursora romantyzmu w muzyce, który tak bardzo inspirował francuskiego artystę, że ten, stworzył ponad osiemdziesiąt rzeźb wirtuoza. 











































    A na koniec wycieczki, zapowiedziany na samym początku Mickiewicz. Jego posąg znajdujący się w Paryżu, przy Cours Albert I, można obejrzeć w częściach, w Wielkiej Galerii - le Grand Holl, zbudowanej w 1961 przez paryskiego architekta Henri Gautruchea, z okazji setnej rocznicy urodzin Antoinea Bourdellea.
    Na tle jasnych ścian tej nowoczesnej świątyni, oprócz naszego wieszcza, widzimy inne źródło inspiracji - antyczną Grecję, ze swoimi bohaterami i bogami: Głowę Apolla, Heraklesa łucznika, Penelopę, Umierającego Centaura, Safonę...
















    No i czas na fragmenty artykułu Koichi Kuyama, pochodzące z
Rocznika Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza XL/2005 (Muzeum Historii Polski).

    Z bogatej spuścizny poetyckiej Kotaro Takamury warto wymienić mało znany wiersz z nurtu poezji wojennej, zatytułowany Dozo Mikiiuittsuniyosu (Do pomnika Mickiewicza) z 1939 roku, utwór napisany wcale nie z okazji 10 rocznicy odsłonięcia pomnika (odsłonięty 29 kwietnia 1929) czy śmierci Bourdelle’a, lecz z powodu tragicznego losu ojczyzny, pomnikowej postaci - Mickiewicza, to jest wojny obronnej Polski.

Do pomnika Mickiewicza

Poeto, ty stoisz u mostu Alma!
Mickiewiczu, polski poeto-wędrowcze!
Ciebie stworzył rzeźbiarz Bourdelle w swej paryskiej pracowni zagrożonej bombardowaniem.

I to z jaką palącą świadomością o sprawiedliwości świata!
Znam tę opowieść.
Wołałeś o niepodległość Polski, śpiewałeś o swoim narodzie,
Swoją poezją pobudziłeś i nakłoniłeś bojowników różnych narodów do walki,

Umarłeś w Konstantynopolu na cholerę.
Twoja poezja dodała werwy polskiej krwi.
W końcu Piłsudski odpowiedział na twój apel -
Polska stała się niepodległa.
W 1929 roku stanąłeś jako pomnik.
Czy teraz jeszcze trzymasz w prawej ręce ciężką laskę pielgrzyma?
Czy twoja podniesiona lewa ręka rysuje na niebieskiej kanwie obraz przyszłości?

Mickiewiczu, polski poeto-wędrowcze!
Pod niebem świata i przed oczyma ludzi ze wszystkich krajów
Twoja ojczyzna znów chyli się ku upadkowi.
Rozpada się projekt ułożony przy wersalskim stole.
Nie ma też wśród żyjących Bourdelle’a, który ciebie stworzył.
Postać twoją stojącą zapewne i dziś u mostu Alma
Z oddalenia wyobraża sobie rzeźbiarz z Dalekiego Wschodu.
Ta siła ostatecznie doprowadzi... może donikąd?
Z daleka słyszę dudnienie okrutnej wojny rasistowskiej,
Co uświadamia mi nieobliczalną przyszłość ludzką.
Czy to gniew, lament czy determinacja?
Nie, to, co czuję w głębi swego ciała, to tylko żar - ale czuję go aż do bólu.


   
Wiersz Kotaro Takamury Do pomnika Mickiewicza stanowi unikatowy przykład japońskiej percepcji postaci, pomnika i idei wolności Mickiewicza w kontekstach osobistych, mianowicie poprzez pryzmat wspomnień autora z Paryża, sympatii i respektu dla wielkiego rzeźbiarza Bourdelle’a, poczucia powinności politycznego zaangażowania się w okrutną wojnę. I zdaje się, że duchową podstawę tego literackiego pomnika Mickiewicza z pewnością stanowi nadzwyczajnie subtelna polsko-francusko-japońska korespondencja dusz romantycznych - Mickiewicza, Micheleta, którego wspomniano tylko w Rzeźbie współczesnej (Gendai-nochokoku - 60-stronicowy artykuł Takamury z 1933roku) Bourdelle’a i Takamury. Inną sprawą oczywiście jest to, jaki był zasób wiedzy Japończyka o samej twórczości poetyckiej Polaka.

    Jest to utwór, który przy wykorzystaniu motywów zawartych w artykule Rzeźba współczesna, to jest historii pracy Bourdelle’a nad pomnikiem Mickiewicza, ukazuje tragiczny los polskiej idei narodowowyzwoleńczej. W pięciu zamykających utwór wersach autor zdaje się dawać wyraz temu, że stanął przed dylematem: z jednej strony, pociąga go zespół romantycznych symboli patriotycznych - Mickiewicz, Bourdelle, Piłsudski - a z drugiej strony, powinność obywatela cesarstwa japońskiego nakazuje mu popierać działania wojenne Niemiec, kraju sojuszniczego. Poeta zastanawia się tu, jaką postawę trzeba przyjąć wobec rozwijającej się sytuacji wojennej w Europie: „Czy to gniew, lament czy determinacja?”
    Zostawiam do przemyślenia i spokojnego kontemplowania dzieła Bourdelle’a. 











                                Zdjęcia zrobiłam 4 kwietnia 2015 roku
 

2 komentarze:

  1. A wydawałoby się, że Mickiewicz to taki mało znany w Europie, żeby nie wspomnieć, poza nią poeta. Oczywiście dla nas (Polaków) wieszcz (za przeproszeniem) narodowy (jak dziś to słowo zostało zdewaluowane), ale poza Polską. A tym czasem czytam Drzewo białej morwy, gdzie amerykańska autorka daje za motto cytat z Pana Tadeusza, ty piszesz o Japończyku, który zainspirowany dziełem Francuza pisze wiersz o naszym rodaku.
    Miło się o tym czyta, bo mimo wszystko tkwią w nas duże pokłady kompleksów (oczywiście poza grupą, która uważa dokładnie odwrotnie).
    Możliwość swobodnego fotografowania w muzeum - bezcenna. Doceniam to zwłaszcza po ostatniej wizycie na wystawie japońskiej w MNW, gdzie musiałam zdjęcia kadrować pomiędzy głowami zwiedzających. Oj, za późno się wstało. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam kiedyś w muzeum A. Bourdelle'a. Trafiłam tam zupełnie przypadkowo podczas spaceru po Montparnasie. Niezwykle ciekawe to miejsce, a mało znane. Paryż kryje w sobie mnóstwo takich niespodzianek. Wystarczy tylko zejść z utartych szlaków...

    OdpowiedzUsuń