O Montauban mówi się, że jest najbardziej różowe ze wszystkich różowych miast, młodszą siostrą Tuluzy, o której pisałam tutaj, w poście Nieokiełznane myśli i wciąż brak mi czasu na kolejny post o stolicy Oksytanii, którą odwiedziłam po raz kolejny we wrześniu ubiegłego roku. No i wreszcie udało mi się dotrzeć do Albi, trzeciego różowego miasta, ze wspaniałą Katedrą świętej Cecylii.
Ech, co to była za uczta dla oczu i ducha! Ale o tym wkrótce!
Montauban, sklasyfikowane jako miasto sztuki i historii, jest najbardziej zaludnionym miastem w departamencie Tarn-et-Garonne, i szóstym co do wielkości w regionie Oksytanii, po Tuluzie, Montpellier, Nîmes, Perpignan, Béziers. Założył je w 1144 roku hrabia Tuluzy Alphonse Jourdain, według typowej dla południa Francji, średniowiecznej konstrukcji, zwanej bastide, w której na regularnym planie, ulice przecinają się pod kątem prostym i zbiegają pod ocienienia centralnego placu handlowego, w Montauban, zwanego dzisiaj Place Nationale.
Montauban, jak i zresztą cała Oksytania (- do 2016 roku dwa regiony Langwedocja-Roussillon i Midi-Pireneje) wyróżniły się w historii odmiennym spojrzeniem na religię chrześcijańską. To właśnie te tereny zamieszkiwali między innymi Katarzy (z języka greckiego καθαροί katharoi - czyści), przedstawiciele dualistycznego ruchu religijnego, głoszącego ideę ubóstwa, skierowanego przeciw ustrojowi feudalnemu i hierarchii kościelnej.
Kataryzm, także Albigensi - nazwa pochodząca od miasta Albi, największa dualistyczna herezja średniowiecza, zyskała sobie wielu zwolenników, popierali ją baronowie i hrabia Tuluzy Rajmund V, co nie podobało się papieżom.
W 1209 roku Innocenty III ogłosił przeciw nim krucjatę, której dowodził wyjątkowo okrutny i bezwzględny Szymon z Montfort.
Główna twierdza albigensów Montségur padła w 1244 roku, a jedenaście lat później zdobyto zamek katarski Quéribus.
Panuje opinia, że era kataryzmu we Francji zakończyła się w wieku XIV, a we Włoszech w wieku XV.
Począwszy od 1530 roku ludność Montauban zaczęła przechodzić na protestantyzm, co spowodowało, że miasto razem z La Rochelle, zyskało miano jednej ze stolic francuskiego protestantyzmu, później zaś stało się całkowicie hugenockie. W 1561 roku, w miesiącu styczniu, kult protestancki stał się kultem publicznym, w miesiącu sierpniu zaś, mnisi katoliccy stracili prawo nauczania i głoszenia kazań, a biskupa wypędzono.
Po trzydziestu latach wojen religijnych, 30 kwietnia 1598 roku, król Francji Henryk IV Burbon ogłosił akt prawny - edykt nantejski, zapewniający wolność wyznania i równouprawnienie protestantów wobec katolików. Od tej pory Hugenoci mogli wyznawać swobodnie swój kult na terenie całego kraju z wyłączeniem Paryża. Protestantom francuskim wyznaczono szereg bezpiecznych miejsc, w tym Montauban, Nîmes i La Rochelle.
Cztery miesiące temu odwiedziłam Archiwum Narodowe Francji w Paryżu i sfotografowałam ów dokument, wydany przez mojego ulubionego władcę Francji i Nawarry. Co ciekawe, edykt nantejski został odwołany edyktem z Fontainebleau w październiku 1685, przez Ludwika XIV, wnuka Henryka IV Burbona. Ponoć już w 1650 w Montauban było więcej rodzin katolickich niż protestanckich.
Ech! Co za historia! Zaiste bogata, burzliwa i krwawa, w szczegóły której wchodzić nie będę, lecz skupię się na tym, co mnie w Montauban urzekło.
Jak już wspomniałam na uwagę zasługuje zabudowa z różowej cegły, a w szczególności centrum średniowiecznej bastide, czyli Place Nationale, odrestaurowany w siedemnastym wieku, po dwóch pożarach.
Po pierwszym pożarze, rekonstrukcji placu (1615-1621) podjął się Pierre Levesville (1570-1632), który przeprojektował zabudowę, nadając fasadom budynków, tym razem z cegły, więcej regularności. Zachował ozdoby z pilastrami porządku toskańskiego, które prawdopodobnie istniały wcześniej na drewnianych domach.
Drugi pożar (1649) zniszczył północne i wschodnie ocienienia i około dwudziestu domów.
Ostatnie prace związane z rekonstrukcją centralnej części bastide zakończono w 1713 roku, a w 1775 zainstalowano latarnie olejowe.
Fantastyczni młodzi ludzie, uśmiechnięci, wypoczęci, otwarci na świat, pozwalali się fotografować, przesyłając pozdrowienia, gesty powodzenia, zwycięstwa.
W Polsce nie widziałam podobnych zgromadzeń i podobnych reakcji na zapytanie czy mogę zrobić zdjęcie. Takie fotografie pokażę jeszcze przy okazji prezentacji innych miast południowej Francji.
Ale to nie koniec wrażeń z tego miejsca. Wracając z wycieczki po mieście spotkałam tam mojego znajomego, który z daleka machał do mnie ręką i przywoływał do stolika na kieliszek dobrego lokalnego wina, a zatem przemiła atmosfera gorącej końcówki lata dopadła mnie właśnie w Montauban na Placu Narodowym, na tle podwójnych arkad, które dają schronienie, i podczas upałów, i podczas deszczu.
Jednak moją wędrówkę po mieście rozpoczęłam od dzielnicy Villebourbon (Miasto Burbona - od Henryka IV Bourbona), ze stacją kolejową Montauban-Ville-Bourbon. Ta część zabudowań znajduje się po drugiej stronie bardzo kapryśnej rzeki Tarn, która nie raz i nie dwa, ale setkę razy występowała z brzegów czyniąc ogromne straty, również w ludziach.
Ciągle jeszcze w pamięci niektórych mieszkańców (Jean Garrigues miał wówczas 6 lat) jest powódź z 3 marca 1930 roku, kiedy to wody rzeki wezbrały i przekroczyły stan brzegowy osiągając wysokość jedenastu i pół metra. W nurtach Tarn zginęło wówczas dwadzieścia dziewięć osób, pędzące z ogromną prędkością wody unosiły szczątki zawalonych domów, wozy, meble, martwe zwierzęta. Po tej nawałnicy, mieszkańcy stawiali już dużo mocniejsze i odporniejsze na powodzie domy z cegły.
Po tej stronie wyróżnia się neogotycki kościół pod wezwaniem świętego Orensa, biskupa z Auch.
Most na swoich krańcach posiadał dwie wieże, z nieznanej przyczyny nie powstała nigdy trzecia wieża królewska, która miała stanąć na środku. Natomiast na środku, tak jak tutaj, w Awinion na Moście Saint-Bénézet, wzniesiono kaplicę, tu pod wezwaniem świętej Katarzyny, patronki wioślarzy. Rozebrano ją w 1828 roku.
Wieża po prawej stronie rzeki została zburzona w 1663, dając w ten sposób miejsce pod budowę pałacu biskupiego, obecnie Musée Ingres, budynek dobrze widoczny na zdjęciach.
Wieżę po lewej stronie rzeki zburzono także i na jej miejscu skonstruowano bramę tryumfalną po podpisaniu traktatu w Rijswijk, kończącego wojnę Francji z Ligą Augsburską, jednak i tę budowlę zburzono w celu poprawy komunikacji (1870).
Kolejną, godną uwagi budowlą historycznego centrum Montauban jest trzynastowieczny Kościół świętego Jakuba, z ośmioboczną wieżą, typową dla świątyń regionu Tuluzy. Podczas wojen religijnych, kościół został splądrowany, a zgromadzeni w nim katolicy zabici.
Świątynia została wzniesiona w trzynastym wieku, tuż po założeniu miasta, w stylu gotyckim typowym dla południa Francji. W bryle kościoła zauważa się także styl klasyczny, barokowy i neoromański. Zajrzyjmy do wnętrza.
Kościół świętego Jakuba i Stary Most to dwie średniowieczne pozostałości w mieście.
Do nietypowych konstrukcji zalicza się Katedra Notre-Dame, do budowy której użyto kamienia, a nie różowej cegły. Świątynia powstała na polecenie Ludwika XIV, absolutnego władcy francuskiego, który w ten sposób chciał zaznaczyć swoją władzę i podkreślić obecność katolików wśród protestantów. Uroczysta konsekracja katedry miała miejsce 1 listopada 1739 roku.
Na placu przed katedrą znajduje się parking, co utrudnia swobodne fotografowanie tego obiektu.
A teraz pospacerujmy po części historycznej miasta. Zajrzyjmy do biura informacji turystycznej, nie zapominając o Penelopie jednej z wielu rzeźb Antoine’a Bourdelle’a, który w Montauban się urodził.
Następny post w Naprzeciw SZCZĘŚCIU poświęcę właśnie jemu, jego wspaniałym rzeźbom, które wyeksponowano nie tylko w jego rodzinnym mieście, ale także w muzeum jego imienia w Paryżu. Nie wiem czy wszyscy miłośnicy paryskich wędrówek wiedzą, że ogromny posąg Adama Mickiewicza znajduje się w jednym z paryskich ogrodów.
Warto poddać się urokowi uliczek, przy których usytuowano wiele sklepików, w tym z produktami lokalnymi, albo słynnymi kolorowymi i pysznymi makaronikami.
Właściciel jednego z butików l'épicerie fine étonnantes, les 400 Goûts (400 smaków) pozwolił się sfotografować, no i oczywiście opowiedział mi, jakie produkty sprzedaje i skąd pochodzą. Niestety jak na moją kieszeń ceny były zbyt wygórowane a i walizka jak zawsze niewielkich rozmiarów, tylko z rzeczami najpotrzebniejszymi, no i ewentualnie miejscem na jakąś drobną pamiątkę.
O różowym Montauban można by rozprawiać długo i rozpływać się w zachwytach nad jego urodą.
Montauban, 5 września 2016 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz