wtorek, 17 lipca 2018

Z Pico Dos Barcelos do Câmara de Lobos

    Drogą ekspresową VR1 jedziemy do Câmara de Lobos - z Garajau naszego miejsca zamieszkania jakieś szesnaście kilometrów.
    W Funchal zwalniamy i najpierw obieramy kierunek na Miradouro Pico Dos Barcelos - punkt widokowy skonstruowany w 1950 roku, na jednym z niższych szczytów, na wysokości 355 metrów. Jak wynika z informacji zamieszczonej na górze, szczyt ten dostępny był już w 1917, kiedy to postanowiono zbudować do niego dojazd i nazwać go imieniem Diogo Barcelosa jednego z pierwszych osadników parafii (freguesia) Santo António, w której ta atrakcja turystyczna się znajduje.

    W 1940 roku towarzystwo młodzieżowe z Santo António zorganizowało pielgrzymkę na Pico Dos Barcelos pod hasłem seja a cruz o farol das novas gerações. Sądzę, że krzyż tam stojący upamiętnia to wydarzenie.
    W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia i w 2013 roku obiekt modernizowano. Dzisiaj znajdują się tam udogodnienia dla osób niepełnosprawnych, plac zabaw dla dzieci, sala wystawowa, kawiarnia, sklep z pamiątkami, toalety.















    Na niewielki parking podjeżdżamy stromą ulicą. Na górze hula wiatr, zakładamy czapki i kurtki i wchodzimy na szczyt. Widoki imponujące, i na port,
i na góry. Ponad nami przepływają leniwie ciemne chmury, przez które momentami prześwituje słońce. Nabierając górskiego powietrza w płuca zachwycamy się widokami.
























    Opuszczamy Funchal i via rápida jedziemy na zachód, do Câmara de Lobos - odległość to jakieś dziewięć kilometrów.









      Câmara de Lobos jest drugim co do wielkości miastem Madery i jednym z pierwszych miejsc, do których na początku piętnastego wieku dotarł João Gonçalves Zarco tutaj. To, co zobaczył w skalistej zatoce, podobnej do wielkiej komnaty, wprawiło go zapewne w osłupienie. Skały żyły, poruszały się - okupowały je zlewające się kolorystycznie z otoczeniem ssaki płetwonogie z rodziny fokowatych, mniszki śródziemnomorskie (Monachus monachus), portugalska nazwa lobos marinhos - wilki morskie, od których pochodzi nazwa miejscowości. Ale nowi okupanci wyspy krótko podziwiali niezwykłych mieszkańców skalnych półek w zatoce i wkrótce rozpoczęli ich rzeź pozyskując z nich mięso i olej z tłuszczu. - A mówi się, że wilk wilka nie jada! - Mam tu na myśli wilka morskiego, i człowieka i zwierzę.
    Działalność człowieka katastrofalnie zmniejszyła populację tego gatunku. Według szacunków International Union of Nature (IUCN) liczebność mniszki śródziemnomorskiej ogranicza się dzisiaj do zaledwie 300 - 400 egzemplarzy (Wikipedia).

   
Câmara de Lobos słynie z rybołówstwa. Wizytówką miasta jest port rybacki z kolorowymi łodziami i płatami suszących się na wietrze ryb. Ponad portem wije się trasa spacerowa Caminho da Trinheira łącząca się z drogą João Gonçalves Zarco ze wspaniałą panoramą na zatokę i ocean. A po przeciwnej stronie zatoki ogromny pionowy klif Cabo Girão (589 metrów) jeden z najwyższych w Europie - o nim w kolejnych postach. Miałam możliwość zobaczenia wyższego irlandzkiego klifu Slieve League 601 metrów, tutaj






















     Widoki roztaczające się z góry zachwyciły nie tylko mnie. Do Câmara de Lobos przybywali sławni tego świata, miedzy innymi Winston Churchill (1950 rok), który całymi dniami malował pejzaże, przesiadując najczęściej na tarasie restauracji Churchill's Place.
    Zajrzyjmy na Rua São João de Deus, gdzie podobnie jak w Funchal tutaj, w oknach i drzwiach widnieją kolorowe dzieła lokalnych artystów, tu, wykonane w większości z puszek po różnego rodzaju napojach. Odnajdziemy tam nie tylko podobiznę Winstona Churchilla, ale także Cristiano Ronalda, Charlesa Chaplina, Alberta Einsteina, Boba Marleya, Morgana Freemana a także
wyobrażenie Jezusa w towarzystwie Ernesto Cze Guevary.














    Spacerując uliczkami zajrzyjmy do Capela de Nossa Senhora da Conceicăo (Kaplicy Niepokalanego Poczęcia NMP), najprawdopodobniej najstarszego ośrodka kultu religijnego na Maderze, wybudowanego przez rybaków w pierwszej połowie piętnastego wieku. 









    Wstąpmy do Igreja de Săo Sebastiăo (Kościoła świętego Sebastiana) zbudowanego na miejscu piętnastowiecznej kaplicy Świętego Ducha. Wnętrze świątyni wypełniają wspaniałe ołtarze przystrojone rzeźbami ze złoconego drewna (talha dourada).

    Moją uwagę zwracają wewnętrzne drzwi kościołów na Maderze, które montuje się za wejściem głównym, jako jeden samodzielny element. 































      A teraz przekąśmy co nieco, może w Coralu, a może na palcu przed kościołem świętego Sebastiana, a może tu i tu.










    Wypoczywając czynie na Maderze nie raz myślałam o rowerzystach, czy wybierają się oni na wycieczki w tereny takie, gdzie albo jest pod górę, albo z góry, innej opcji nie ma… No i w Câmara de Lobos spotkaliśmy grupkę cyklistów, których z nieukrywaną zazdrością podziwiałam, bo sama nie mogłam wsiąść na rower, nie tym razem!

    A teraz ruszajmy w dalszą drogę do Ribeira Brava.



Madera, 9 kwietnia 2018 roku
 

4 komentarze:

  1. Pięknie. Gdyby nie to, że ogranicza mnie urlop to pewnie planowałabym już Maderę. A może już bym tam była. A tak z innej strony. Jesteście dosyć ciepło ubrani - nie tylko na górze ale i na dole w mieście. Było raczej chłodno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się tylko wydaje, że jesteśmy ciepło ubrani. Cieniutkie, lekkie, prawie nic nie ważące kurtki, chronią nas przed dość silnym wiatrem. Podczas gdy my jak się wydaje na zimowo, to inni swobodniej na letniaka...
      Znając (nieco) Twoje upodobania, wycieczkę na Maderę polecam jak najbardziej...
      Uściski :)

      Usuń
  2. Wspaniały punkt widokowy. Zachwycam się pokazywanymi przez Ciebie wnętrzami kościołów na Maderze. Z zewnątrz niepozorne, w środku kipią zdobieniami. Zwłaszcza dotyczy to ołtarzy. Są zachwycające.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkty widokowe na Maderze przyprawiają o zawrót głowy, zdobienia ołtarzy kościołów w Portugalii, Hiszpanii, Meksyku... także.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń