Są dwie drogi,
aby przeżyć życie.
Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem.
Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.
/Albert Einstein/
Od jakiegoś czasu zafascynowana byłam Maderą na tyle, że chciałam jej doświadczyć wszystkimi moimi zmysłami. No i moje wyobrażenie tego niezwykłego miejsca urealniło się! Bałam się jedynie o kondycję fizyczną po niemalże półtorarocznych terapiach onkologicznych i na wszelki wypadek wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie obejmujące pacjentów onkologicznych. Po powrocie z Madery czekało mnie ostatnie podanie herceptyny w poradni chemioterapii oraz badania kontrolne.
W wyprawie na rajską wyspę towarzyszył mi Ryszard i to on zajął się bagażem tak, że nie musiałam niczego dźwigać. Była to nasza pierwsza wspólna podróż po przejściu męża na emeryturę.
Madera to malutka wyspa, licząca sobie około 58 kilometrów długości i 23 do 25 kilometrów szerokości. Liczby te nie oddają specyfiki terenu, bowiem odległości między poszczególnymi punktami są znacznie dłuższe ze względu na ukształtowanie powierzchni. Na trasach ustawione są znaki informujące o nachyleniu dróg wyrażonym w procentach - rzadkością nie są podjazdy pod górę na pierwszym biegu i zjazdy na hamulcu na drugim. W sumie to ciąg podjazdów i zjazdów, często w wielkim stresie dla tego, kto w takich warunkach pierwszy raz usiadł za kierownicą Fiata Punto. Ale wyspę najlepiej przemierzać wypożyczonym autem i pieszo. Ale o tym opowiem jeszcze w innych postach.
Dzisiaj zapraszam na lotnisko Madery, do Santa Cruz i Funchal.
Port lotniczy Madery i powiedzmy specyfika lądowania i startu samolotów była znana mi jedynie z internetowych postów i filmów na You Tube. Na miejscu dowiedziałam się, że piloci tam latający muszą mieć specjalne uprawnienia a ci, którzy w lotach na Maderę mieli półroczną przerwę muszą odświeżyć swoje umiejętności i przynajmniej trzy razy polecieć tam na pusto.
W Boeingu 737-800 otrzymaliśmy miejsca co prawda przy oknie, ale okno mieliśmy zaledwie w połowie i na dodatek nie od strony lotniska, za to w powrotnym locie trafiło nam się półtora okna z widokiem na lotnisko po starcie samolotu, co widać na krótkim moim filmie.
Aeroporto Internacional da Madeira Cristiano Ronaldo do 24 marca 2017 roku nosił imię Santa-Catarina. Usytuowano go we wschodniej i moim zdaniem najbardziej urokliwej części wyspy, w gminie Santa Cruz, szesnaście kilometrów od stolicy Madery Funchal. Ze względu na wiejące tam wiatry lotnisko zalicza się do ścisłej czołówki najniebezpieczniejszych lotnisk na świecie. Mieliśmy dobre warunki pogodowe a co za tym idzie bezpieczny lot, bezpieczne lądowanie, jak również bezpieczny start i powrót.
Cechą szczególną tego miejsca są zbrojone ogromne filary podtrzymujące część pasa startowego.
Ciekawym wydarzeniem (22 marca 1921 roku), związanym z komunikacją między Lizboną a Funchal, była nieudana próba pokonania tej odległości wodnosamolotem Felixstowe F.3 z silnikiem Rolls-Royce Eagle VIII i załogą portugalsko-francuską w składzie: Artur de Sacadura Freire Cabral, Carlos Viegas Gago Coutinho, Ortins Bettencourt et Roger Soubiran.
8 lipca 1967 roku otwarty został obecny port lotniczy z pasem startowym o długości 1600 metrów, na którym usiadł Douglas DC-3 z osiemdziesięcioma osobami na pokładzie.
19 listopada 1977 roku pilot Boeinga 727-200 nie miał szczęśliwego lądowania i rozbił się na końcu pasa. W wypadku zginęło 131 osób, 33 przeżyły wypadek.
W latach 1982-1986 pas wydłużono do 1800 metrów i zwiększono powierzchnię parkowania samolotów z pięciu do dziewięciu.
Wielkim osiągnięciem technicznym była budowa nowego pasa o długości 2781 metrów częściowo nad oceanem. Spoczywa on na 180 potężnych betonowych palach. Inaugurowano go 15 września 2000 roku.
Na wyspę dolecieć można z Warszawy, Katowic i Wrocławia liniami Travel Service.
Tak naprawdę nie lecimy do Funchal ale do Santa Cruz i właśnie w miejscowości Santa Cruz możemy bliżej przyjrzeć się temu wyjątkowemu miejscu a przy okazji zwiedzić miasteczko.
W niedzielę po śniadaniu pojechaliśmy najpierw do Curral das Freiras - ale o tym miejscu innym razem, później przejeżdżając przez Funchal postanowiliśmy zatrzymać się na terenie parafii (freguesia) Świętego Antoniego (Santo António), przy kościele (Igreja de Santo António), skąd rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Zresztą samej świątyni także warto było poświęcić trochę czasu. Niestety w porze obiadowej była zamknięta. Budowla w stylu rococo z dwiema wysokimi dzwonnicami wzniesiona została na miejscu szesnastowiecznej stuletniej kaplicy. Ukończono ją w 1789 roku, dzwonnice zaś w 1883.
W mieście przyjemnie spędziliśmy czas na spacerowaniu po zadbanych uliczkach, deptakiem Alameda, zajrzeliśmy na plażę miejską i wreszcie wróciliśmy do samochodu zaparkowanego przy hotelu Vila Galé Santa Cruz.
Madera, 8 kwietnia 2018 roku
Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem.
Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.
/Albert Einstein/
Od jakiegoś czasu zafascynowana byłam Maderą na tyle, że chciałam jej doświadczyć wszystkimi moimi zmysłami. No i moje wyobrażenie tego niezwykłego miejsca urealniło się! Bałam się jedynie o kondycję fizyczną po niemalże półtorarocznych terapiach onkologicznych i na wszelki wypadek wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie obejmujące pacjentów onkologicznych. Po powrocie z Madery czekało mnie ostatnie podanie herceptyny w poradni chemioterapii oraz badania kontrolne.
W wyprawie na rajską wyspę towarzyszył mi Ryszard i to on zajął się bagażem tak, że nie musiałam niczego dźwigać. Była to nasza pierwsza wspólna podróż po przejściu męża na emeryturę.
Madera to malutka wyspa, licząca sobie około 58 kilometrów długości i 23 do 25 kilometrów szerokości. Liczby te nie oddają specyfiki terenu, bowiem odległości między poszczególnymi punktami są znacznie dłuższe ze względu na ukształtowanie powierzchni. Na trasach ustawione są znaki informujące o nachyleniu dróg wyrażonym w procentach - rzadkością nie są podjazdy pod górę na pierwszym biegu i zjazdy na hamulcu na drugim. W sumie to ciąg podjazdów i zjazdów, często w wielkim stresie dla tego, kto w takich warunkach pierwszy raz usiadł za kierownicą Fiata Punto. Ale wyspę najlepiej przemierzać wypożyczonym autem i pieszo. Ale o tym opowiem jeszcze w innych postach.
Dzisiaj zapraszam na lotnisko Madery, do Santa Cruz i Funchal.
Port lotniczy Madery i powiedzmy specyfika lądowania i startu samolotów była znana mi jedynie z internetowych postów i filmów na You Tube. Na miejscu dowiedziałam się, że piloci tam latający muszą mieć specjalne uprawnienia a ci, którzy w lotach na Maderę mieli półroczną przerwę muszą odświeżyć swoje umiejętności i przynajmniej trzy razy polecieć tam na pusto.
W Boeingu 737-800 otrzymaliśmy miejsca co prawda przy oknie, ale okno mieliśmy zaledwie w połowie i na dodatek nie od strony lotniska, za to w powrotnym locie trafiło nam się półtora okna z widokiem na lotnisko po starcie samolotu, co widać na krótkim moim filmie.
Lądujemy na Maderze |
Samolot wyhamowuje i zbliża się do miejsca parkingowego |
Na końcu pasa boeing skręca na niewielki parking |
Na parkingu lotniska kilka samolotów |
Lotnisko na Maderze przypomina mi lotnisko w Dubrowniku |
Obsługa lotniska |
Wysiadamy z samolotu |
Jeszcze jedno spojrzenie na Boeinga 737-800 linii Travel Service |
Widok z hali przylotów na ocean i wyspę Porto Santo |
Organizacja ruchu wokół lotniska |
Wracamy do domu |
Między "ogonami samolotów" wzbija się w powietrze kolejna maszyna |
Samolot który wylądował przed chwilą zajmie miejsce na parkingu |
Start kolejnego samolotu |
I start kolejnego... |
Na pasie startowym samolot linii portugalskich |
Jak w łóżeczku |
Pas lotniska widziany z punktu widokowego |
Punkt widokowy na pas lotniska - lądowanie |
Lotnisko Madery z punktu widokowego |
Aeroporto Internacional da Madeira Cristiano Ronaldo do 24 marca 2017 roku nosił imię Santa-Catarina. Usytuowano go we wschodniej i moim zdaniem najbardziej urokliwej części wyspy, w gminie Santa Cruz, szesnaście kilometrów od stolicy Madery Funchal. Ze względu na wiejące tam wiatry lotnisko zalicza się do ścisłej czołówki najniebezpieczniejszych lotnisk na świecie. Mieliśmy dobre warunki pogodowe a co za tym idzie bezpieczny lot, bezpieczne lądowanie, jak również bezpieczny start i powrót.
Cechą szczególną tego miejsca są zbrojone ogromne filary podtrzymujące część pasa startowego.
Ciekawym wydarzeniem (22 marca 1921 roku), związanym z komunikacją między Lizboną a Funchal, była nieudana próba pokonania tej odległości wodnosamolotem Felixstowe F.3 z silnikiem Rolls-Royce Eagle VIII i załogą portugalsko-francuską w składzie: Artur de Sacadura Freire Cabral, Carlos Viegas Gago Coutinho, Ortins Bettencourt et Roger Soubiran.
8 lipca 1967 roku otwarty został obecny port lotniczy z pasem startowym o długości 1600 metrów, na którym usiadł Douglas DC-3 z osiemdziesięcioma osobami na pokładzie.
19 listopada 1977 roku pilot Boeinga 727-200 nie miał szczęśliwego lądowania i rozbił się na końcu pasa. W wypadku zginęło 131 osób, 33 przeżyły wypadek.
W latach 1982-1986 pas wydłużono do 1800 metrów i zwiększono powierzchnię parkowania samolotów z pięciu do dziewięciu.
Wielkim osiągnięciem technicznym była budowa nowego pasa o długości 2781 metrów częściowo nad oceanem. Spoczywa on na 180 potężnych betonowych palach. Inaugurowano go 15 września 2000 roku.
Na wyspę dolecieć można z Warszawy, Katowic i Wrocławia liniami Travel Service.
Tak naprawdę nie lecimy do Funchal ale do Santa Cruz i właśnie w miejscowości Santa Cruz możemy bliżej przyjrzeć się temu wyjątkowemu miejscu a przy okazji zwiedzić miasteczko.
W niedzielę po śniadaniu pojechaliśmy najpierw do Curral das Freiras - ale o tym miejscu innym razem, później przejeżdżając przez Funchal postanowiliśmy zatrzymać się na terenie parafii (freguesia) Świętego Antoniego (Santo António), przy kościele (Igreja de Santo António), skąd rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Zresztą samej świątyni także warto było poświęcić trochę czasu. Niestety w porze obiadowej była zamknięta. Budowla w stylu rococo z dwiema wysokimi dzwonnicami wzniesiona została na miejscu szesnastowiecznej stuletniej kaplicy. Ukończono ją w 1789 roku, dzwonnice zaś w 1883.
Z Funchal drogą szybkiego ruchu (via
rápida) pojechaliśmy do Santa Cruz.
W kurorcie zrobiliśmy sobie przerwę w zwiedzaniu. Na stole pod drzewem oliwnym rozłożyliśmy
się z prowiantem. Było to wspaniałe miejsce do obserwowania lądujących
samolotów a także maszyn, które podchodziły do startu.
W skład gminy Santa Cruz wchodzą miejscowości: Caniço, Gaula, Camacha i Santo António da Serra.
W skład gminy Santa Cruz wchodzą miejscowości: Caniço, Gaula, Camacha i Santo António da Serra.
W mieście przyjemnie spędziliśmy czas na spacerowaniu po zadbanych uliczkach, deptakiem Alameda, zajrzeliśmy na plażę miejską i wreszcie wróciliśmy do samochodu zaparkowanego przy hotelu Vila Galé Santa Cruz.
Madera, 8 kwietnia 2018 roku
Linki do pozostałych postów o Maderze:
*Z Pico Dos Barcelos do Câmara de Lobos
*Jedyna taka!
*Na szlaku maderskiego półwyspu Ponta de São Lourenço
*Madera - Santana i Park Leśny Queimadas
*Pożegnanie z Maderą - spacer po Funchal
*Madera - Caniçal, Machico i Narodowy Dzień Motocyklisty
*Międzynarodowy port lotniczy Madery, Santa Cruz i Santo António w Funchal
*Madera - Garajau i Ponta do Garajau z pomnikiem Chrystusa Króla (Cristo
Rei do Garajau)
*Quinta Vigia jeden z najpiękniejszych ogrodów na Maderze
*Historia brazylijskiej księżniczki, której pamięć jest wciąż żywa w Funchal na
Maderze
*Ogrody w Funchal oraz odkrywcy, zdobywcy, osadnicy, kolonizatorzy, mędrcy,
ewangeliści… Madery
*Sztuka na Rua de Santa Maria, najstarszej ulicy w Funchal
*Funchal - z portu kolejką górską na Monte
*Madera - wędrówka szlakiem Levada dos Tornos, z Monte do Camacha
*Madera - fenomen doliny Curral das Freiras *Międzynarodowy port lotniczy Madery, Santa Cruz i Santo António w Funchal
*Madera - Garajau i Ponta do Garajau z pomnikiem Chrystusa Króla (Cristo
Rei do Garajau)
*Quinta Vigia jeden z najpiękniejszych ogrodów na Maderze
*Historia brazylijskiej księżniczki, której pamięć jest wciąż żywa w Funchal na
Maderze
*Ogrody w Funchal oraz odkrywcy, zdobywcy, osadnicy, kolonizatorzy, mędrcy,
ewangeliści… Madery
*Sztuka na Rua de Santa Maria, najstarszej ulicy w Funchal
*Funchal - z portu kolejką górską na Monte
*Madera - wędrówka szlakiem Levada dos Tornos, z Monte do Camacha
*Z Pico Dos Barcelos do Câmara de Lobos
*Jedyna taka!
*Na szlaku maderskiego półwyspu Ponta de São Lourenço
*Madera - Santana i Park Leśny Queimadas
*Pożegnanie z Maderą - spacer po Funchal
Bardzo lubię ten cytat i staram się tak żyć, jakby cudem było wszystko:)
OdpowiedzUsuńOczywiście nie zawsze się to udaje, ale staram się:)
Tyle się naczytałam i naoglądałam na temat lądowania na Maderze, że ciarki przechodzą po plecach. Ale z drugiej strony może i jest ono ryzykowne, ale na dobrą sprawę praktycznie nie zdarzają się tam jakieś kataklizmy związane z tym specyficznym podejściem do lądowania.
Strasznie podobają mi się piętrowo ułożone domy.
Jednym słowem mieliście rajski wypoczynek na przepięknej wyspie- super:)
Ewo ile kosztowało Was wynajęcie samochodu?
Serdecznie pozdrawiam:)
Marysiu, na temat wynajmu samochodu pisałam w jednym z komentarzy w poprzednim poście o Maderze.
UsuńŚciskam serdecznie :)
Wyspa pełna urodziwych miejsc. Tyle miejsca poświęciłaś lotnisku i lądowaniu samolotem, że chyba był to dla Ciebie ekstremalny fragment tej wyprawy. Bardzo mi się podobaja te domy położone wysoko na stokach gór.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Lotnisko na Maderze fascynowało mnie od dawna. Nie był to jednak ekstremalny fragment mojej wyprawy. Bardziej stresująca była jazda samochodem, ale można było się szybko przyzwyczaić do tych niecodziennych dla mnie warunków...
UsuńPozdrawiam :)
Oj, Wy dwa gołąbki. Gratulacje dla męża, stał się teraz - szacownym emerytem. Dopiero teraz będziecie mieć czas na podróże, a ja chętnie się doczepię:) Poczytam, i kto wie, może ruszę Waszym śladem. Piękne te domy na wzgórzach, czarująca Madera. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRuszaj na Maderę..., tam dopiero buzia Ci się nie będzie zamykać od nadmiaru wrażeń..., chodzi mi oczywiście o rośliny...
UsuńUściski :)
Jestem pod wrażeniem. Świetny artykuł.
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam i zapraszam na inne wyprawy :)
Usuń