niedziela, 22 kwietnia 2012

Poranek w Acqui Terme

... cd
    Acqui Terme to niezwykle malownicza miejscowość w północno – zachodnich Włoszech. Zatrzymałam się tam w Hotelu Albergo Rondo tylko na jedną noc w drodze z Genui do Mediolanu i…, zachowałam się jak stereotypowa turystyczna Japonka, która dopiero wie, jak jej się udały wakacje, gdy po powrocie z podróży przejrzy zdjęcia – zdanie to zapożyczyłam od Małgosi – toskańskiej blogerki.
    I..., już wyjaśniam, dlaczego. Otóż, Acqui Terme zwiedziłam w wielkim pośpiechu przed śniadaniem i sama byłam zdumiona, co człowiek może zrobić w przeciągu kilkudziesięciu minut. Z hotelu wyszłam kwadrans po godzinie szóstej i wróciłam gdzieś około siódmej trzydzieści pięć i gdybym wiedziała, że jest to tak piękna miejscowość uzdrowiskowa, to zapewne wyszłabym dużo wcześniej z hotelu, jako że i tak spać nie mogłam, bo właśnie tego dnia miało się spełnić moje marzenie – jechałam do Mediolanu – miasta, które już od dawna zalegało w mojej głowie.
    Hotel Albergo Rondo znajdował się raczej na obrzeżach, obok innych baz hotelowych i wielkiej odkrytej pływalni. Długa ulica Corso Bagni wiodła przez most aż do centrum miasta. Zatrzymałam się chwilę na moście, żeby zapisać w pamięci 
i mojej, i mojego aparatu, dolinę rzeki Bormidy i pozostałości rzymskiego akweduktu. Na drugim brzegu rzeki, do Corso Bagni przylegała aleja spacerowa Giacomo Piola, przy której obficie kwitły drzewa owocowe. Ranek 22 marca - drugi dzień wiosny - był rześki i zapowiadał piękny słoneczny dzień, przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Nie wiedziałam, dokąd idę i co zobaczę, ale po drodze mijałam coraz to ciekawsze budynki i nie patrzyłam już na zegarek, tylko przyśpieszyłam kroku, żeby intuicyjnie odnaleźć cel wędrówki. Ulice były wyludnione, miasto powoli bez pośpiechu budziło się ze snu...

    Pod koniec dziewiętnastego wieku Giovanni Ceruti zaprojektował w centrum miasteczka, liczącego niespełna dwadzieścia jeden tysięcy mieszkańców, mały marmurowy ośmioboczny pawilon La Bollenta. Bije tam źródło leczniczej wody,
o temperaturze około 75 stopni Celsjusza, bogatej w siarkę, sól, brom i jod. Ponoć wypływa jej w ilości około 560 litrów na minutę…

La Bollenta, inaczej Hot na Piazza della Bollenta

Źródło o temperaturze 74,5 stopnia Celsjusza

     Na największym chyba rondzie wypatrzyłam uroczy zaułek Vicolo della Schiavia prowadzący schodkami pod górę. Moja ciekawość doprowadziła mnie do Katedry Parafialnej pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, wybudowanej w dziesiątym, a konsekrowanej w jedenastym wieku przez biskupa Guido. Drzwi były otwarte, jako że o godzinie siódmej trzydzieści rano odprawiano tutaj w dni powszednie msze święte. Było jeszcze bardzo wcześnie, bo kościół był pusty. Zrobiłam oczywiście sporo zdjęć tak jak ta wyżej wspomniana Japonka, ażeby spokojnie w domu móc jeszcze raz obejrzeć je dokładniej. Nie wiem, dlaczego, ale zawsze cieszy mnie fakt, kiedy jestem w kościele sama, jest to dla mnie niewysłowiona przyjemność sytuacji i obcowania z Tym, Który Jest i nie dlatego, że mam możliwość skupienia się na modlitwie - nie. Jest to raczej sposobność wyrzucenia z siebie całego kłębowiska myśli, ale też i nie słowami, tylko całą sobą, poprzez samą obecność... Dziwne?!

Most nad rzeką Bormidą

Pozostałości akweduktu rzymskiego

Dolina rzeki Bormidy i pozostałości akweduktu rzymskiego

Po lewej stronie alei znajduje się duży park

Uliczne spa przy pasażu Giacomo Piola

I tutaj także sama, sama, sama...

Liceo Clasicco i Liceo delle Scienze Umane

Miasto jeszcze śpi a fontanna cicho szemrze

Największe rondo i Grand Hotel Thermes

Poranek w Acqui Terme

Wypatrzyłam zaułek Vicolo della Schiavia po prawej

Intuicyjny cel mojej wyprawy

Romańska fasada i gotycka dzwonnica Katedry Parafialnej
 
Główny portal dzieło Antonio Pilacorte

Msza św. rozpoczyna się o 7:30

Widok z prezbiterium na wejście do świątyni i organy

Kościół na planie krzyża łacińskiego

Ołtarz w prezbiterium

Detale

Malowidła

Szczegóły

Barokowy ołtarz św. Guido

Wychodzę z katedry

Plac Katedralny - Piazza Duomo

Plac Katedralny - Piazza Duomo

Zaułki Acqui Terme

Schodzę w dół - wracam do hotelu

Acqui Terme - po drodze do hotelu

Hotel Albergo Rondo - wróciłam na śniadanie

    Wracałam do hotelu na śniadanie zadowolona, że nie zmarnowałam poranka i zobaczyłam Acqui Terme – miasto uzdrowiskowe sięgające czasów Cesarstwa Rzymskiego. Całe dobrze przefiltrowane, zdrowe i rześkie powietrze, chi, chi, chi..., miałam dla siebie. Czy druga taka okazja się zdarzy?
    Dzień z wolna nabierał ciepłych barw, kiedy jechałam do Mediolanu...

Acqui Terme, 22 marca 2012 roku
cdn...

12 komentarzy:

  1. Pięknie :)
    Choć nie przepadam za tłumami, to jednak dziwnie wygląda miasto bez ludzi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że to dziwne i zarazem podniecające wrażenie... Idziesz i idziesz, a tu wokoło nikogo nie ma, rozglądasz się na prawo, na lewo, zerkasz za siebie i znowu przed siebie i nic... Miast twoje!
      Włosi nie są rannymi ptaszkami, nie spieszą się ani rano ani wieczorem. Mój samolot odleciał z prawie godzinnym opóźnieniem, tyle czasu czekał kapitan na pozwolenie startu, chi, chi...

      Usuń
  2. Pozostałości akweduktu rzeczywiście robią wrażenie. Miasteczko urocze, wszędzie cisza i spokój. Masz rację, kilkadziesiąt minut na zwiedzanie to zdecydowanie za mało... Niestety potem doszłam do zdjęcia "Największe rondo i Grand Hotel Thermes" i jak ujrzałam te SMUGI CHEMICZNE na niebie zepsuł mi się nastrój. A więc nie tylko nad Polską Niemcy rozpylają gazy bojowe, trując miliony... Czuję, że tak jak w zeszłe wakacje, tak i w tym roku, pogoda będzie do d...
    Pozdrawiam i umykam.

    Cmo-Ćmok-Cmok :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamtego ranka nie zwracałam uwagi na niebo, bo po pierwsze było rozmiękczone delikatną mgiełką, ze względu na wczesną porę, po drugie miałam nie wiele czasu, a po trzecie moja ciekawość intuicyjnego celu rosła z minuty na minutę. Tak to jest, kiedy nie wiesz dokąd idziesz.

      Gdzieś ktoś kiedyś napisał, że pewien przechodzień zapytał starowinkę, dokąd prowadzi ulica, którą idzie, a ona na to jak to gdzie - do kościoła...

      Tak owoż i ja, nie pytając, bo nie mając kogo, doszłam do kościoła...

      Pozdrawiam serdecznie, życząc miłej pogodnej niedzieli :)))
      Cmok-Ćmok-Cmok :***

      Usuń
  3. Ewo, podoba mi się to, jak patrzysz na świat. Po raz pierwszy przeglądam Twój podróżny diariusz, z uśmiechem. Przywołujesz moje paryskie wspomnienia i marzenia o włoskich podróżach śladem Herberta.
    Dziękuję za wizytę w moim/ nie moim Krakowie.
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię Ado także w moim świecie:)
      Rozgość się proszę:)

      Usuń
  4. Ja tez sie rozgoscilam w Twoim swiecie, lubisz podroze tak jak ja, wiec z przyjemnoscia zapisuje sie jako obserwator Twoich wyczynow. Dziekuje za wizyte u mnie i ciesze sie, ze bedziemy wzajemnie sobie towarzyszyly ...usciski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam, rozgość się proszę...
      A ja z wielka przyjemnością śledzić będę Twoje wyprawy, nieco bardziej egzotyczne od moich. Tyle w nich barw i dobrego nastroju.

      Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  5. Bardzo interesująca fotorelacja. Ciekawy jestem, czy wodą z gorącego źródła udałoby się zaparzyć kawę. Chyba jednak brakuje kilku stopni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ci dopiero byłaby kawa...?!
      Najbardziej śmierdząca, ale kto wie może uzdrawiająca ?!

      O źródle tym krążą legendy, jak na przykład ta o zanurzonym w w nim dziecku, które przeżyło ponad siedemdziesięcio stopniową temperaturę.

      Przesyłam gorące uściski - dla zdrowotności :)

      Usuń
  6. W jednym z miesięczników poświęconym fotografice oglądałem reportaż artysty o światowej sławie. Tym razem wziął na cel Zurich z jego jakże przepięknymi zaułkami i placykami. Ponieważ chodziło o uchwycenie niuansów architektonicznych w zanikających promieniach zachodzącego słońca całość sesji trwała raptem ok. 90 minut. Jak piszą autorzy publikacji popartej galerią przepięknych zdjęć, w tym czasie autor wykonał około...pięć tysięcy ujęć. Przeto wszystkie te opowieści, że to jedno - jedyne zdjęcie powstało dzięki wielogodzinnym wyczekiwaniom na właściwy moment, obiekt i światło - ja między bajki włożę. Przeważnie praca fotografa to ciężkie, wręcz wyrobnicze zajęcie. A dopiero potem należy wybrać najpiękniejsze perełki z tego co nam Bozia łaskawie pozwoliła uchwycić w kadrze. Moje gratulacje za tak piękne zdjęcia wyłapane tym razem o świcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotografia cyfrowa pozwala zaszaleć w ilości robionych zdjęć, a potem godzinami wybierać jedno spośród wielu i jeszcze na dodatek je ulepszyć. Tak się zachowuje większość dzisiejszych fotografików. To nie to śp. Wiktor Wołkow. Dla niego wyczekiwanie na odpowiedni moment było nie lada przyjemnością. W ilości nie mógł zaszaleć, bo zdjęcia robił tradycyjną metodą. Jego fotografia była prawdziwym dziełem sztuki. Etatowi fotograficy nie wkładają tyle emocji w samo zrobienie zdjęcia. Liczy się czas, efekt i pieniądze.

      Dziękuję za pochlebny komentarz. Podróżując nie mam tyle czasu co Wołkow. Zawsze się spieszę i zdaję sobie sprawę, że zdjęcia mogły by być lepsze...

      Uściski i serdeczności :)

      Usuń