Do Rambouillet w departamencie Yvelines,
w zachodniej części regionu Île-de-France pojechaliśmy pociągiem, linią N, z paryskiego dworca
Gare Montparnasse.
Miasto leży w odległości mniej więcej sześćdziesięciu kilometrów od Paryża w malowniczej krainie lasów, parków, licznych cieków wodnych, rzek, rzeczek, strumieni, stawów, łąk, w krainie zamieszkałej przez leśne zwierzęta, dziki, sarny, jelenie, przez małe ssaki i gryzonie, zające, króliki, borsuki, lisy, łasice, kuny, ryjówki, wiewiórki, jeże, koszatki, polne myszy, norniki, a także przez wiele gatunków ptaków chronionych, dzięcioła dużego, dzięcioła czarnego, gąsiorka, bąka zwyczajnego, lelka, trzmielojada i dziewiętnaście gatunków nietoperzy. W zielonych przestrzeniach Yvelines można się natknąć na gady takie jak jaszczurka zielona, jaszczurka ścienna, jaszczurka żyworodna, jaszczurka zwinka, oraz na węże, gniewosza plamistego, zaskrońca i padalca. Występują tam również liczne płazy, owady, wiele gatunków motyli i kilka gatunków chrząszczy...
Lasy w sześćdziesięciu ośmiu procentach powierzchni porastają trzy gatunki dębów, szypułkowe, bezszypułkowe i ozdobne czerwone. Na dwudziestu pięciu procentach najuboższych piaszczystych gleb zadomowiły się sosny, zwyczajna i czarna. Na niewielkich połaciach można spotkać także kasztany i buki...
A więc kraina bezsprzecznie piękna, warta długich spacerów, przejażdżek rowerowych, przejażdżek konnymi powozami po zielonych szlakach, na których przygotowano noclegi i zapewniono inne atrakcje turystyczne zarówno dla rodzin z dziećmi jak i dla indywidualnych miłośników natury.
Wśród parków i ogrodów urządzonych w stylu angielskim i francuskim wznosi się zamek - Château de Rambouillet, dawna rezydencja królewska i dawna rezydencja prezydencka, niegdyś noclegownia dla myśliwych w środku lasów obfitujących w dziką zwierzynę. Swoją nazwę wzięła od strumienia le Rambe albo le Rambeuil. W siedemset sześćdziesiątym ósmym roku Pepin Krótki podarował dom mnichom z opactwa Saint Denis. Dwa i pół wieku później posiadłość należała już do rodziny królewskiej. W drugiej połowie czternastego stulecia dwór za siedemset funtów kupił Jean Bernier, człowiek z wieloma tytułami i doradca króla Francji Filipa VI, który przekształcił go w prawdziwy obronny zamek otoczony fosą. Od tamtej pory w majątku zatrzymywali się władcy, monarchowie, cesarze...
Przez kilka wieków zamek należał do rodu d'Angennes. Wtedy to był zdobywany, plądrowany i trzykrotnie podpalany przez Anglików.
Ostatecznie, pod koniec dziewiętnastego wieku, posiadłość kolejnych królów, Felix Faure przekształcił w letnią rezydencję pełniącą rolę kurortu wakacyjnego dla wszystkich prezydentów aż do czasów prezydenta René Coty, a także główne miejsce prezydenckich polowań aż do czasów Walerego Giscarda d'Estaing.
Mówi się, że w marcu tysiąc pięćset czterdziestego siódmego roku w wieży zamkowej, która zachowała się do dzisiaj, po długiej chorobie zmarł król Francji Franciszek I Walezjusz . Pamiętamy, że początkowo przychylny nowinkom religijnym, król Franciszek I uległ naciskom kół katolickich i parlamentu paryskiego, domagającym się bezwzględnego zwalczania wszelkich ruchów heretyckich. Za jego przyzwoleniem życie poprzez spalenie na stosie straciło sześciu zwolenników luteranizmu i kilka tysięcy rodzin waldensów, stanowiących grupę religijną, powstałą jeszcze w drugiej połowie dwunastego wieku nawiązującej do prostoty pierwotnych chrześcijan. Wieża zamkowa nosi jego imię.
Ani ja ani R zwiedzając ową posiadłość nie chcieliśmy rozmawiać o historii, chcieliśmy podziwiać dzieła architektów krajobrazów i budowniczych zamku.
Do parku w stylu angielskim z ogromnym stawem Le Rondeau, weszliśmy przez bramę od strony placu Feliksa Faura, a później aleją parkową Allée des Ormes szliśmy wzdłuż kolejnego zbiornika wodnego w kształcie trapezu przeciętego promieniście trzema kanałami przypominającymi trójząb, między którymi urządzono sześć tematycznych wysepek. W miejscu gdzie ów trójząb się rozwidlał kilka stopni schodów prowadziło do małej przystani. Po obu stronach zejścia stały dwa monumenty, Śmierć Procris - La Mort de Procris i Miłość Braterska - La Charité Fraternelle. Rozsiedliśmy się na chwilę na kamiennych schodach i obserwowaliśmy stado kaczek i jakąś dziwną łódź, coś w rodzaju małego promu pasażerskiego.
Miasto leży w odległości mniej więcej sześćdziesięciu kilometrów od Paryża w malowniczej krainie lasów, parków, licznych cieków wodnych, rzek, rzeczek, strumieni, stawów, łąk, w krainie zamieszkałej przez leśne zwierzęta, dziki, sarny, jelenie, przez małe ssaki i gryzonie, zające, króliki, borsuki, lisy, łasice, kuny, ryjówki, wiewiórki, jeże, koszatki, polne myszy, norniki, a także przez wiele gatunków ptaków chronionych, dzięcioła dużego, dzięcioła czarnego, gąsiorka, bąka zwyczajnego, lelka, trzmielojada i dziewiętnaście gatunków nietoperzy. W zielonych przestrzeniach Yvelines można się natknąć na gady takie jak jaszczurka zielona, jaszczurka ścienna, jaszczurka żyworodna, jaszczurka zwinka, oraz na węże, gniewosza plamistego, zaskrońca i padalca. Występują tam również liczne płazy, owady, wiele gatunków motyli i kilka gatunków chrząszczy...
Lasy w sześćdziesięciu ośmiu procentach powierzchni porastają trzy gatunki dębów, szypułkowe, bezszypułkowe i ozdobne czerwone. Na dwudziestu pięciu procentach najuboższych piaszczystych gleb zadomowiły się sosny, zwyczajna i czarna. Na niewielkich połaciach można spotkać także kasztany i buki...
A więc kraina bezsprzecznie piękna, warta długich spacerów, przejażdżek rowerowych, przejażdżek konnymi powozami po zielonych szlakach, na których przygotowano noclegi i zapewniono inne atrakcje turystyczne zarówno dla rodzin z dziećmi jak i dla indywidualnych miłośników natury.
Wśród parków i ogrodów urządzonych w stylu angielskim i francuskim wznosi się zamek - Château de Rambouillet, dawna rezydencja królewska i dawna rezydencja prezydencka, niegdyś noclegownia dla myśliwych w środku lasów obfitujących w dziką zwierzynę. Swoją nazwę wzięła od strumienia le Rambe albo le Rambeuil. W siedemset sześćdziesiątym ósmym roku Pepin Krótki podarował dom mnichom z opactwa Saint Denis. Dwa i pół wieku później posiadłość należała już do rodziny królewskiej. W drugiej połowie czternastego stulecia dwór za siedemset funtów kupił Jean Bernier, człowiek z wieloma tytułami i doradca króla Francji Filipa VI, który przekształcił go w prawdziwy obronny zamek otoczony fosą. Od tamtej pory w majątku zatrzymywali się władcy, monarchowie, cesarze...
Przez kilka wieków zamek należał do rodu d'Angennes. Wtedy to był zdobywany, plądrowany i trzykrotnie podpalany przez Anglików.
Ostatecznie, pod koniec dziewiętnastego wieku, posiadłość kolejnych królów, Felix Faure przekształcił w letnią rezydencję pełniącą rolę kurortu wakacyjnego dla wszystkich prezydentów aż do czasów prezydenta René Coty, a także główne miejsce prezydenckich polowań aż do czasów Walerego Giscarda d'Estaing.
Mówi się, że w marcu tysiąc pięćset czterdziestego siódmego roku w wieży zamkowej, która zachowała się do dzisiaj, po długiej chorobie zmarł król Francji Franciszek I Walezjusz . Pamiętamy, że początkowo przychylny nowinkom religijnym, król Franciszek I uległ naciskom kół katolickich i parlamentu paryskiego, domagającym się bezwzględnego zwalczania wszelkich ruchów heretyckich. Za jego przyzwoleniem życie poprzez spalenie na stosie straciło sześciu zwolenników luteranizmu i kilka tysięcy rodzin waldensów, stanowiących grupę religijną, powstałą jeszcze w drugiej połowie dwunastego wieku nawiązującej do prostoty pierwotnych chrześcijan. Wieża zamkowa nosi jego imię.
Ani ja ani R zwiedzając ową posiadłość nie chcieliśmy rozmawiać o historii, chcieliśmy podziwiać dzieła architektów krajobrazów i budowniczych zamku.
Do parku w stylu angielskim z ogromnym stawem Le Rondeau, weszliśmy przez bramę od strony placu Feliksa Faura, a później aleją parkową Allée des Ormes szliśmy wzdłuż kolejnego zbiornika wodnego w kształcie trapezu przeciętego promieniście trzema kanałami przypominającymi trójząb, między którymi urządzono sześć tematycznych wysepek. W miejscu gdzie ów trójząb się rozwidlał kilka stopni schodów prowadziło do małej przystani. Po obu stronach zejścia stały dwa monumenty, Śmierć Procris - La Mort de Procris i Miłość Braterska - La Charité Fraternelle. Rozsiedliśmy się na chwilę na kamiennych schodach i obserwowaliśmy stado kaczek i jakąś dziwną łódź, coś w rodzaju małego promu pasażerskiego.
W pobliżu po drugiej
stronie alei wśród zieleni wznosiła się postać bogini łowów Diany. Zatrzymaliśmy się tam dłużej i w towarzystwie polującej Diany zjedliśmy drugie śniadanie, wpatrując się także we wspaniały okaz cyprysika
błotnego (taxodium distichum), który naturalnie
występuje w południowo wschodnich stanach USA, w szczególności zaś na
błotnistych terenach Florydy. Do Europy sprowadził go w siedemnastym wieku
angielski przyrodnik, ogrodnik, kolekcjoner i podróżnik John Tradescant. Do
Francji do Ogrodu Króla pierwsze sadzonki przybyły w tysiąc sześćset
czterdziestym roku, a w tysiąc siedemset osiemdziesiątym siódmym tony nasion dzikiego
cyprysika błotnego wysłał z Ameryki francuski botanik i odkrywca André
Michaux hrabiemu d'Angerviller'owi
- miłośnikowi sztuki i nauki, wielkiemu kolekcjonerowi minerałów, które w
tysiąc siedemset osiemdziesiątym pierwszym roku hrabia przekazał do paryskiego Jardin
des Plantes. Napiszę o tym w oddzielnym poście.
Cyprysikiem błotnym obsadzono parkową aleję w Rambouillet w tysiąc osiemset czwartym roku.
Cyprysikiem błotnym obsadzono parkową aleję w Rambouillet w tysiąc osiemset czwartym roku.
Jeden z boków trapezowego stawu
został przedłużony pod kątem prostym. Przy odnodze tej ustawiono rzeźbę
rzymskiej bogini kwiatów Florę. Stamtąd, dwoma szpalerami po obu
stronach alei spacerowej z posadzonymi równolegle obok siebie drzewami
rozpoczyna się ogród francuski. Tam też na zielonej łące pasło się stadko ciekawego
gatunku gęsi bernikli białolicej. W połowie długości drogi prowadzącej do zamku
stała kolejna rzeźba Karel - łódź solarna wykonana w tysiąc dziewięćset
dziewięćdziesiątym trzecim roku na zlecenie Ministerstwa Kultury.
Zamku Rambouillet nie będę opisywać.
Pokażę go na zdjęciach, do których chętnie, ja i R pozowaliśmy.
Zajrzeliśmy też do wnętrza, ale nie zwiedzaliśmy sal zamkowych, jako że zwiedza
się je w grupach z przewodnikiem w określonych porach dnia.
Wybraliśmy się także do miasta.
Chciałam bowiem zobaczyć dziewiętnastowieczny Kościół Saint Lubin
na
placu Jeanne d'Arc, zaprojektowany przez Anatola de Baudot. Ale zanim tam dotarliśmy
wpadliśmy na moment do ratusza wzniesionego na polecenie Ludwika XVI w drugiej
połowie osiemnastego wieku z przeznaczeniem na siedzibę sądów i rezerwy zboża,
do budowy którego użyto kamienia z Saint-Leu i Conflans, i otynkowano powłoką
imitującą cegłę. Za czasów Napoleona I i
na jego polecenie architekt August Famin przekształcił budynek w rezydencję
Króla Rzymu - syna Napoleona I i odtąd nosił nazwę Le Palais du Roi de Rome - obecnie
sklasyfikowany jako zabytek historyczny. Wewnątrz zrobiłam jedynie zdjęcie klęczącej
i modlącej się postaci - władcy Rambouillet, Nicolasowi d'Angennes, dłuta Michela
Bourdin. Rzeźba wypożyczona z Muzeum w
Wersalu pochodzi z rodzinnej kaplicy grobowej ze starego Kościoła Saint Lubin.
Dodam jeszcze, że saint Lubin jest patronem miasta Rambouillet, a Nicolas d'Angennes ma też swój udział w historii Polski, ale to już inna bajka...
Dodam jeszcze, że saint Lubin jest patronem miasta Rambouillet, a Nicolas d'Angennes ma też swój udział w historii Polski, ale to już inna bajka...
Na dworzec SNCF wracaliśmy handlową ulicą miasta rue Charle-de-Gaulle.
Zrobiłam także kilka zdjęć na Montparnassie, skąd rano wyruszyliśmy do Rambouillet. Największe wrażenie robi pięćdziesięciodziewięciopiętrowa Tour Montparnasse w późnopopołudniowym słońcu.
Rambouillet, Paryż - Montparnasse, 30 lipca 2014 roku
Oj zwiedzasz Ewo, zwiedzasz. Takie powinno być życie każdego człowieka. Odwiedzając zamki we Francji, przypominasz mi główną postać Pana Samochodzika i Fantomasa, tyle że w spódnicy. Serię tę czytałem namiętnie wiele lat temu, brakowało tylko zdjęć. Teraz się okazuje, że Zbigniew Nienacki, autor tych książek, niewiele by stracił, gdyby Cię poznał....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj Piotrze
UsuńKiedyś ta komedia kryminalna z dwoma czołowymi aktorami francuskiego kina, a mianowicie Louisa de Funès'a oraz Jean Marais w roli Fantomasa była jedną z moich ulubionych, a więc miło mi, że umiejscawiasz mnie gdzieś pośród bohaterów owych wymyślonych historii...
Ściskam serdecznie :)