PERAST
Prawie codziennie zaglądam do ofert biur
podróży, w nadziei, że znajdę coś odpowiedniego na moją kieszeń. Szukam tak
zwanych wycieczek objazdowych z atrakcyjnym programem zwiedzania.
Tym razem padło na Dalmację – historyczną krainę obejmującą wschodnie wybrzeże
Adriatyku, Jeziora Plitwickie,
Medziugorie i Mostar.
Na stronę z wybraną przeze
mnie ofertą zajrzałam we środę, 23 maja, około godziny 12:00. Szybki telefon do
męża, a w słuchawce oczywiście głos niezadowolenia: Rób, co chcesz. Nie lubię, kiedy tak do mnie mówi, więc się
rozłączyłam, przeczekałam kilka minut i zadzwoniłam raz jeszcze. Tym razem głos
był przyjaźniejszy: No dobrze, dokąd tym
razem…
Około 12:30 miły głos pana Tomka z biura
podróży oznajmił, że pomyślnie dokonałam przelewu pieniędzy i zostałam wpisana
na listę uczestników wycieczki, mogę się pakować, a on sam życzy mi dobrej
podróży …
Jeszcze tego samego dnia o godzinie 23:30
wyruszyłam z Białegostoku do Warszawy na lotnisko Okęcie autobusem regularnych
linii Podlasie – Express, a nazajutrz około godziny piątej rano czarterowy samolot
linii Enter Air wylądował w Dubrowniku, na niewielkim lotnisku rozciągającym
się wąskim pasem pomiędzy górami z jednej i morzem z drugiej strony…
Czarterowy samolot linii Enter Air wylądował na lotnisku w Dubrowniku |
Moja grupa liczyła czterdzieści cztery
osoby. Pani Lidia Pac-Pomarnacka – pilotka wyprawy przydzieliła mi miejsce w
autokarze w trzecim rzędzie od strony kierowcy. Usiadłam obok nieco starszej ode
mnie kobiety i natychmiast stwierdziłam, że moja towarzyszka jest
przesympatyczną osóbką.
- Ewa - wypowiedziałam głośno swoje imię.
- A ja Basia – usłyszałam w odpowiedzi.
Rozejrzałam się dookoła. W autobusie, jak
zwykle, przewagę stanowiły kobiety, wszystkie radosne, z oczami szeroko
otwartymi, żądnymi wrażeń dokładnie takich, jakich natychmiast po wyjeździe z
lotniska zafundowała nam olśniewająco piękna przyroda. I jeżeli piszę, że
olśniewająca, to nie ma w tym ani krzty przesady. Zastanawiałam się, dlaczego
wcześniej mnie tu nie było, co było powodem odkładania mojego wyjazdu do tak
niezwykłej, fantastycznej krainy – cudnego zapiecka Pana Boga, która to jeszcze
nie tak dawno, jak zwykle przez głupotę ludzką, widziała okropności wojny, na
szczęście niewidoczne w przyrodzie, ale za to ciągle widoczne w zabudowie…
Tymczasem Drago – tamtejszy kierowca - dawał
popis umiejętności prowadzania autokaru po krętych wąskich drogach, z jednej
strony ograniczonych pionowymi ścianami gór, z drugiej morzem albo przepaścią.
Jechaliśmy w stronę Czarnogóry. Basia ustąpiła mi miejsca przy oknie, bo od
razu zauważyła moją fotograficzną przypadłość. My podziwiałyśmy krajobraz
górski, a ci po przeciwnej stronie - morski. Mijaliśmy wzniesienia porośnięte
bujną roślinnością. Moją uwagę przyciągały ciemnozielone, strzeliste cyprysy, wyglądające
jak różnej wielkości igły powtykane w zieloną tkaninę. Przy drodze kwitły
żarnowce, juki, róże, magnolie, oleandry…
Drago za kierownicą |
Między górami, a morzem jest tylko wąska droga |
Zbliżaliśmy się do granicy między
Chorwacją, a Czarnogórą. Kontrola paszportowa trwała około godziny. Przypomniały
mi się dawne czasy, kiedy na przeprawę graniczną czekało się nie raz klika
godzin w dusznym autokarze.
Ale co tam? Przepiękny pejzaż
rozciągający się wzdłuż zatoki - Boki Kotorskiej zrekompensował całkowicie chwilowe
niedogodności towarzyszące formalnościom celnym przy przemieszczaniu się między
państwami Dalmacji. Zbliżaliśmy się do Perastu,
niewielkiej miejscowości, którą trzydzieści
trzy lata temu nawiedziło trzęsienie ziemi, dokonując znacznych zniszczeń. W
chwili obecnej, według danych miejscowego księdza, mieszka tam dwieście osób.
Ów ksiądz oprowadzał naszą grupę po muzeum, znajdującym się na sztucznie usypanej
wyspie, zwanej Gospa od Škrpjela, w tłumaczeniu Wyspa Matki Bożej na Skale. Według legendy, 22 czerwca 1452
roku, znaleziono na wystającej skale ikonę z Madonną. Obraz trzy razy
ustawiano w kościele św. Mikołaja, ale ten zawsze w tajemniczych
okolicznościach wracał na wyrastającą z morza rafę. W końcu mieszkańcy Perastu zaczęli
wysypywać tam głazy i zatapiać wraki nieprzyjacielskich okrętów tworząc wyspę - jedyną
taką na Adriatyku. W 1630 roku wznieśli kościół, a w pierwszej połowie XVIII
wieku dobudowali okrągłą dzwonnicę. Ostatecznie cudowny obraz umieszczono w marmurowym
ołtarzu wyrzeźbionym przez Antonia Kapelano z Genui w końcu osiemnastego wieku.
Rokrocznie, 22 czerwca, na pamiątkę znalezienia ikony, mieszkańcy Perastu w
swoich tradycyjnych strojach podpływają łodziami do wyspy i rzucają na dno
kamienie.
Wyspy św. Jerzego i Matki Bożej na Skale |
Perast i wyspa św. Jerzego |
Wyspa św. Jerzego z klasztorem Benedyktynów i cmentarzem |
Sztucznie usypana wyspa - jedyna taka na Adriatyku |
Wyspa Gospa od Škrpjela, w tłumaczeniu Matki Bożej na Skale |
Perast - widok z wyspy Matki Bożej na Skale |
Boka Kotorska - widok na druga stronę z wyspy Matki Bożej na Skale |
Moją uwagę skupiłam na sześćdziesięciu ośmiu
obrazach znajdujących się w kościele Matki
Bożej na Skale, których autorem jest Tripo
Kokolja – późnobarokowy malarz chorwacki, urodzony właśnie w Peraście. Zaciekawiły
mnie także organy z przed trzystu lat i srebrne tabliczki wotywne ufundowane
przez szczęśliwie powracających do domów marynarzy.
Zapamiętałam także informację na temat
odbywających się tutaj uroczystych mszy świętych, na których dwoje młodych
ludzi wypowiada przed Bogiem w obecności kapłana formułę przysięgi małżeńskiej.
Na taki ślub czeka się w kolejce dwa lata. W ubiegłym roku w maju, formułę
zaślubin wypowiedziała młoda para: ona - Polka, on – Irlandczyk.
W świątyni odbywają się także koncerty
muzyki kameralnej.
A w muzeum przylegającym do tej niewielkiej
jednonawowej świątyni wysoko pod drewnianym sufitem zawieszone jest kolejne
dzieło Tripo Kokolji – Rzeź niewiniątek. Mówi się, że Tripo miał siedemnaście
lat, kiedy namalował ten obraz.
Ale oprócz obrazów, z których ponad
sześćdziesiąt przedstawia statki, można obejrzeć neolity sprzed 3500 lat, a
także wiele przedmiotów codziennego użytku. Zatrzymałam się chwilę przed małym
gobelinem wykonanym przez mieszkankę Perastu - Hiacyntę. Obraz przedstawiający
Matkę Bożą na Skale Hiacynta wyszywała dwadzieścia pięć lat, czekając na
szczęśliwy powrót swojego męża z morza. Fryzury aniołów to włosy samej
Hiacynty, która prawdopodobnie po dwudziestu pięciu latach oślepła.
Wnętrze jednonawowego kościoła Matki Bożej na Skale |
Koronacja Maryi według Tripo Kokolji (ur. 1661 - zm. 1713) |
Organy i dwa tysiące srebrnych płytek wotywnych |
Sklepienie kościoła - malowidła Tripo Kokolji |
Marmurowy ołtarz z cudownym piętnastowiecznym obrazem |
Moja czterdziesto cztero osobowa grupa |
Niewysłowioną przyjemność sprawił mi krótki
pobyt na wyspie, obserwacja lustra wody, zmieniającego kolor w zależności od
padającego nań światła, robienie zdjęć…
W niewielkiej odległości znajdowała się
druga wysepka św. Jerzego – sveti Djorie z ruinami klasztoru Benedyktynów i
cmentarzem, na którym spoczywają miejscowi kapitanowie.
Jestem na sztucznie usypanej wyspie Gospa od Škrpjela |
Wokół kościoła Matki Bożej na Skale |
Jakie to niewysłowione szczęście mnie upaja |
W przykościelnym muzeum - Rzeź niewiniątek - Tripo Kokolji |
Gobelin Hiacynty |
Widok z okna muzeum |
Samo miasteczko swój rozkwit przeżyło w siedemnastym
i osiemnastym wieku za panowania Wenecji. Z tamtego okresu, mimo przeciwności
losu, zachowały się pałace rodzin szlacheckich i kościoły. W dawnym barokowym
pałacu Bujevića mieści się Muzeum Miejskie z ekspozycjami o tematyce marynistycznej…
Perast - fragment miasteczka. Dom z arkadami i balkonami to Pałac Bujevića |
Pałac Bujevića - Muzeum Miejskie |
Ech, jednym słowem moja dalmatyńska
przygoda miała cudowny początek, a dzień tak naprawdę dopiero się rozpoczynał,
bo wyspę opuściłam około godziny jedenastej i jechałam już w stronę Budvy, o której
opowiem w następnym wpisie…
Wspomnienia z Dalmacji z 24 maja 2012 roku
cdn...
Wspomnienia z Dalmacji z 24 maja 2012 roku
cdn...
Szybka decyzja - fajna wycieczka.
OdpowiedzUsuńTak, to jedna z najciekawszych moich wycieczek. Oszałamiająca piękna przyroda :)))
UsuńSuper wycieczka, piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJarek, tam jest tyle do fotografowania!!!
UsuńWitaj, Słońce ;)
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie jak zawsze, pozytywnie oczywiście. Miałam ostatnio ciekawy sen, sen o wyborze-podróży, który muszę dokonać, opiszę go na rozstaju... I gdy patrzyłam na owe wzgórza pośród których woda morska tworzy wspaniałe zakola, niechcący przeniosłam się wyobraźnią do tej krainy. Z wyglądu, przypomina mi ona Skandynawię, zwłaszcza Perast, Boka Kotorska... Naprawdę urokliwe miejsce, móc zamieszkać gdzieś w pobliżu i zapomnieć o wszystkim, co ujawniły mi owe czasy i minione wieki, cała ta wiedza troszkę mnie przytłacza... :( Wiesz, że coraz częściej popadam w nostalgię? Dziwne, bo raczej ducha mam żywiołowego. Dzięki twoim zdjęciom na chwilę ożywam także ciałem. A twój miły to prawdziwy skarb ;)
Pozdrawiam cieplutko :)) :*** (Cmok-Ćmokaśny-Cmok)
Witaj Basieńko ;)
UsuńNawet nie umiem wyrazić słowami mojego stanu ducha kiedy przebywam w tak cudownych miejscach. Czasami mam wrażenie, że moje stopy nie dotykają ziemi, a moje nic nie ważące ciało unosi się i swobodnie przemieszcza. Z lekkością pokonuję trudne wzniesienia, pływam w morzu wtedy kiedy wszyscy zziębnięci stoją na brzegu... Mój duch ma w nosie niewygody...
Wiesz, że w Dalmacji mieszka sporo Polaków? Mam dużo ciekawych notatek w moich wypadowych zeszytach.
Jestem też przekonana, że właśnie tam mogłabyś zamieszkać.
Jest to zaprawdę niezwykłe miejsce, gdzie majestatyczne góry schodzą wprost do tajemniczych głębin morskich.
Wystarczy wspiąć się na jakiekolwiek wzniesienie, spojrzeć w dół i...
poczuć radość przejmującą całe ciało i duszę... Wydaje się, że oto dotknęłaś nieba, a może jesteś w raju...
Nostalgia to tęsknota za takim właśnie przejmującym uczuciem, a żywiołowy duch wyzwala energię do działania, poszukiwania...
Masz rację, mój miły to prawdziwy skarb ;) Właśnie za chwilę zabieram go na przejażdżkę rowerową, a wieczorem zajrzę do Twojego bloga, bo już wczoraj widziałam nowy wpis...
Pozdrawiam gorąco :)) :*** (Cmok-Ćmokaśny-Cmok)
Piękne zdjęcia, bardzo ciekawy opis. W ogóle Dalmacja to piękna kraina
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Pod względem krajobrazu Dalmacja nie ma sobie równej :))
UsuńPiękne zdjęcia z pięknej krainy. Ciekawie opisane
OdpowiedzUsuń