sobota, 2 maja 2015

Albert Kahn - część druga



    - Co zrobić z pieniędzmi, kiedy ma się ich w nadmiarze?
    Nie, nie..., nie wygrałam w LOTO, nie zbiłam fortuny i nie pytam o radę. Chcę jedynie wyrazić moje uznanie pewnemu tajemniczemu mężczyźnie, który obracał milionami tak, że dzisiaj się o nim mówi i zgłębia filozofię jego życia.

 

     Abraham Kahn, po zmianie imienia, Albert Kahn, urodził się trzeciego marca 1860 roku w Marmoutier  w Alzacji, w historycznej nadreńskiej krainie należącej do Francji. Być może z powodu daty urodzin, trzeciego marca - ja urodziłam się czwartego - postać Francuza jest mi bliska i być może z tego powodu odnajduję w nim podobne cechy charakteru...
    Jego rodzina względnie majętna należała do niewielkiej wspólnoty kupców żydowskich. Abraham, był najstarszy z sześciorga rodzeństwa. Kiedy miał dziesięć lat zmarła mu matka, a zaraz później, po wojnie francusko-pruskiej niemal cała Alzacja i północna Lotaryngia zostały włączone do Niemiec. Zgodnie z postanowieniami traktatu frankfurckiego, francuska ludność prowincji musiała wybierać pomiędzy obywatelstwem niemieckim a emigracją do Francji. Do 1876 roku terytorium Alzacji-Lotaryngii opuściło sto tysięcy Francuzów.
    Rodzina Kahnów przeniosła się najpierw do Meuse i zamieszkała w Saint-Mihiel, a kiedy Albert skończył szesnaście lat przeprowadziła się do Paryża i zainstalowała w dzielnicy Marais. Dopiero w wieku dziewiętnastu lat Abraham zmienił imię na francuskie Albert.

   
W 1878 roku bracia Edmond i Charles Goudchaux założyli bank, w którym Kahn zatrudnił się jako urzędnik. Zarabiając na życie w banku kontynuował naukę korzystając z pomocy repetytora Henri Bergsona, młodego profesora, z którym wkrótce się zaprzyjaźnił i przez całe życie utrzymywał bliskie więzi.
    Maturę z literatury zdał w 1881, a z nauk ścisłych w 1884, zaś w następnym roku otrzymał licencjat z prawa.
    W latach 1889-1893, jako pełnomocnik Goudchaux & Cie zarobił fortunę spekulując akcjami spółek kopalni górniczych Transwalu w Południowej Afryce, trudniących się wydobyciem złota i diamentów. W 1882 został głównym udziałowcem banku, a sześć lat później założył swój własny i rozpoczął interesy z Dalekim Wschodem, w szczególności z Japonią, udzielając jej pożyczek, co przyniosło mu krociowe zyski. Wtedy to nawiązał bliskie kontakty z baronem Ichiro Motono jak również z rodziną cesarską, którą gościł w swoich posiadłościach.

   
W 1893 roku wynajął rezydencję przy 6, quai du Quatre-Septembre w Boulogne-sur-Seine, którą następnie kupił wraz z czterema działkami i rozpoczął zakładanie ogrodu. Do 1910 był już właścicielem kolejnych dwudziestu parceli, a także przylegających do jego posiadłości gruntów oraz domów. Ogółem nabył cztery hektary terenów.

   
W 1897 Albert Kahn wyruszył w podróż do Japonii i pod ogromnym wrażeniem kraju, po powrocie, rozpoczął budowę ogrodu japońskiego.
    Rok później ufundował stypendia młodym nauczycielom, mężczyznom i kobietom wysyłając ich w podróż dookoła świata. W ponad rok mieli oni wzbogacić swoją wiedzę i wykorzystać ją nauczając później w gimnazjach i liceach. Swoją hojnością obdarzył także absolwentów innych uczelni, z Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Rosji. Stypendyści ci często spotykali się w posiadłości swojego mecenasa.

   
Kolejnym projektem finansowanym przez Kahna było Archiwum Planety, unikatowa kolekcja zdjęć, filmów, listów, pamiętników prezentujących wydarzenia i codzienne życie ludzi, o którym pisałam we wcześniejszym poście. Dodam tylko, że kierownictwo naukowe owego przedsięwzięcia powierzył geografowi Jeanowi  Brunhes'owi, któremu zapewnił również nauczanie w Collège de France tworząc katedrę Geografii Ludności.
    Jean Brunhes i fotograf Auguste Léon razem wyruszyli w podróż do Włoch, na Bałkany i do Grecji. Celem tej wyprawy było utworzenie encyklopedii wizualnej świata. Koszty tego projektu poniósł oczywiście Albert Kahn.
    W 1916 roku w École Normale Supérieure przy ulicy Ulm Kahn umieścił Narodowy Komitet Badań Społecznych i Politycznych. W 1918 opublikował Des droits et des devoirs des gouvernements i utworzył Społeczne Centrum Dokumentacji również z siedzibą w École Normale Supérieure, którego celem było szkolenie młodych naukowców w dziedzinie nauk społecznych i ekonomii. W porozumieniu z Uniwersytetem Paryskim uruchomił drukarnię i utworzył laboratorium biologii i kinematografii, którego kierownikiem został
Jean Comandon.

   
Jego liczne przedsięwzięcia wykreowały w nim pacyfizm. Tak, był pacyfistą, potępiał wojny i robił wszystko na rzecz utrzymania pokoju między narodami. Według niego zebrana dokumentacja a następnie edukacja miały między innymi ukazywać okrucieństwo konfliktów zbrojnych i zapobiegać katastrofom rozpętywanym na skalę światową.
    W swojej rezydencji spotykał się z wieloma osobami działającymi na rzecz pokoju. Podczas konferencji pokojowej, zorganizowanej w Paryżu po zakończeniu pierwszej wojny światowej gościł u siebie delegację z Japonii...

   
Kryzys ekonomiczny lat trzydziestych zakończył mecenat Alberta Kahna, a konfiskata jego majątku doprowadziła go do bankructwa.
    Społeczne Centrum Dokumentacji przeszło najpierw pod kontrolę fundacji Laury Spelman Rockefeller, a kilka lat później zaprzestało w ogóle działalności i przekazało całą kolekcję do jednej z najbardziej prestiżowych bibliotek francuskich w Vincennes, dzisiaj  w BDIC (Bibliothèque de documentation internationale contemporaine) na uniwersytecie w Nanterre. Część innych zbiorów i dóbr rozproszono po różnych archiwach część skonfiskowali najpierw naziści później ZSRR.
    Ogrody, kolekcję zdjęć i filmów, które kupił departament  Hauts-de-Seine można było zwiedzać i oglądać od końca lat trzydziestych do pięćdziesiątych.

   
Albert Kahn zmarł w Boulogne w 1940 roku, tuż po klęsce Francji.
    Przeżył po równo, czterdzieści lat kończących dziewiętnasty wiek i czterdzieści lat dwudziestego stulecia.
    Temu gorącemu zwolennikowi  twierdzenia, że wszystko może ze sobą współistnieć bez konfliktów, nie dane było żyć w świecie pokoju, o który  zabiegał. Nawet jego ogrody, które tak bardzo kochał i w których gościł największe indywidualności epoki, na jakiś czas zostały opuszczone i zaniedbane.



     Dom rodzinny Alberta Kahna przy ulicy 22-Novembre w Marmoutier,
dawna rue des Juifs, która w tamtych czasach nie sprawiała wrażenia getta bowiem zamieszkiwana była także przez chrześcijan. W 1910 roku Kahn chciał odkupić dom i założyć w nim hospicjum, jednak przedsięwzięcie to nie doszło do skutku.
    Dziadek i ojciec  Alberta Kahna handlowali bydłem. Z domem sąsiadowała obora, która mogła pomieścić dwadzieścia sztuk zwierząt. I chociaż rodzina nie zaliczała się do burżuazji żydowskiej, to Albert wbrew legendzie nie urodził się w biedzie.
 

      Ojciec Louis i siostra Berthille
     Jak każdy mężczyzna Żyd, po śmierci rodziców, Albert Kahn poczuwał się do obowiązku znalezienia odpowiedniego kandydata na męża dla swojej siostry Berthille. Jednak wszyscy pretendenci, urzędnicy banku Goudchaux, zostali odrzuceni przez rodzinę.
 

     Złamane serce i niewidzialna przyjaciółka...
Albert Kahn, nie ożenił się, co w jego sytuacji było wręcz niedorzeczne, bowiem zadaniem mężczyzny posiadającego ogromną fortunę było założyć rodzinę i zapewnić ciągłość rodu. Twierdził, że kobiety są rozrzutne, a on chciał przeznaczyć majątek na realizację dzieła swojego życia. Czy tak było w istocie, czy też może kryła się za tym kobieta, jego kuzynka Laura Lévy, w której był zakochany i która poślubiła Gustava Glotza, historyka starożytnej Grecji.
    Wiadomo, że miał metresę, niewidoczną przyjaciółkę, którą odnajdujemy jedynie na kartkach papieru: w zapisach testamentu i kilku listach gospodyni jego rezydencji na południu kraju. Tajemnicza dama była starsza o cztery lata i nazywała się Marie Angéline Renault. Urodzona w Aisey-sur-Seine zmarła w 1930 roku w Boulogne w swoim mieszkaniu przy 101 avenue Jean Baptiste Clément. Była modystką i nie wiadomo czy Albert poznał ją w sklepie kapeluszniczym usytuowanym na parterze banku i jaki był jej status u boku człowieka tak zamożnego, uważanego jednocześnie za wielkiego mizoginistę i cichego zwolennika feminizmu, nieokrzesanego ale szarmanckiego.

   
- A zatem kim tak naprawdę był?
Okazuje się, że każda próba namalowania portretu bankiera filantropa wnosi nowe cechy charakteru i podkreśla złożoność jego osobowości.
    Madame Ichikawa powiedziała w 1931 roku: To człowiek stary bardzo ludzki, który tak zwyczajnie pragnie aby postrzegano go jako czcigodnego świętego.

   
Albert Kahn szczycił się założeniem wspólnie z towarzystwem Autour du Monde (Dookoła Świata) pierwszego klubu mieszanego, którego przytulny salon wyposażył w wygodne, obszerne fotele sprowadzone zza La Manche. We wnętrzu tym, otwartym na salę muzyczną podczas organizowanych przez niego koncertów  gromadziła się publiczność. Finansował wystrój pomieszczeń pozostawiając carte blanche swoim wspólnikom, którzy przekształcając banalny, z nudnymi i ponurymi dekoracjami dom z epoki Drugiego Cesarstwa gromadzili w nim przedmioty z różnych krajów.
    Kiedy po raz pierwszy próg tego domu przekroczył Auguste Rodin z jego ust padły słowa Il ya du goût ici, les yeux s'y plaisent. Cela est bien.
    Z hojności bankiera skorzystało stu czterdziestu siedmiu stypendystów, w tym siedemdziesięciu dwóch Francuzów. Ale ta liczba w porównaniu do kilku tysięcy gości z całego świata, którzy w przeciągu dwudziestu pięciu lat przyjmowani byli przez towarzystwo Autour du Monde wydaje się być niewielka.
 





    W ekspozycji muzealnej zatytułowanej  À la recherche d’Albert Kahn oprócz filmów i zdjęć, francuskiego filantropa odnaleźć można także we wspomnieniach ludzi, z którymi się spotykał.
    Alfred Fabre-Luce, wnuk bankiera Henri Germain'a mówił, że Kahn zawsze witał gości w progu swojego domu z bukietem w rękach, jego matka zaś opowiadała mu jak pewnego lata, kiedy podróżowała z ojcem koleją po Szwajcarii, Albert Kahn jadąc swoim samochodem wyprzedzał pociąg, pojawiał się na każdej stacji i obdarowywał ich kwiatami.
 



     Anne Weill-Tuckerman, córka jednego z przyjaciół Kahna wspomina, że często wieczorami wyjeżdżał autem bez określonego celu drogą do Normandii albo w stronę południa, zatrzymywał się przy polach i tam zasypiał skulony owinięty kocem.
    Zaś Paul Ducellier jego sekretarz mówił, że pod koniec tygodnia wyruszał do lasów Fontainebleau i tam często w samochodzie pod gołym niebem spał, medytował i pościł.   

   
Każdego ranka bez względu na pogodę Albert Kahn wychodził na spacer ze swoimi psami do Parku Saint-Cloud i tam uprawiał gimnastykę. Był to jeden z jego sposobów higienicznego trybu życia. Po powrocie do domu brał kąpiel, co w tamtych czasach wcale nie było jakąś popularną czynnością. Także rankiem, tuż po przebudzeniu miał w zwyczaju ochlapywać się zimną wodą.
    Jego nieodłącznymi towarzyszami były owczarki niemieckie. Wśród swoich czworonożnych przyjaciół czuł się bardziej swobodnie niż wśród ludzi. Jeden, jedyny raz zezwolił na sfilmowanie swojej młodej białej suczki na terenie posiadłości w Boulogne. Na zdjęciu widać tylko jego cień.
    Alain Petit stypendysta Autour du Monde mówił, że nie kochał jednostki ale całą fortunę poświęcił szczęściu ludzkości.


    Akwarela poniżej, to ostatni spacer Alberta Kahna, w przeddzień jego śmierci, po leśnym ogrodzie inspirowanym krajobrazem alzackich Wogezów, który nawiązywał do jego dzieciństwa albo do ogrodów Fontainebleau, gdzie spędzał noce na medytacjach. Kahn przywiązywał ogromną wagę do perfekcyjnego wyglądu całości i w swoim testamencie zaznaczył, że wolałby widzieć swoje ogrody zrównane z ziemią niż ażeby miały być źle traktowane.
 



     Inne zdjęcia zrobione w Muzeum Alberta Kahna

























      A ja, po wizycie w Muzeum Alberta Kahna z siedzibą w Boulogne-Billancourt przy 10-14 rue du Port poszłam piechotą do Saint-Cloud tak jak bohater mojego opowiadania, jednak najpierw zwiedziłam Kościół Saint-Clodoald, którego widoczna z daleka wieża intrygowała i zapraszała na wzgórza po drugiej stronie Sekwany. Później powlokłam się już nieco zmęczona do parku, w którym Kahn codziennie uprawiał gimnastykę i spacerował ze swoimi psami. Natknęłam się tam na młodą kobietę, której czworonożny biały sierściuch brodził w płytkich wodach fontanny  i nie reagował zupełnie na polecenia swojej pani. 


Boulogne-Billancourt, 9 kwietnia 2015 roku 

4 komentarze:

  1. Niemiecki i japoński styl ma ze sobą b. wiele wspólnego. ;)

    Pozdrawiam :)) :*** (Ćmok)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń