środa, 24 sierpnia 2016

Orlean – przystanek drugi




    Po przejechaniu kolejnych siedemdziesięciu kilometrów „nacjonalką” N20 wiodącą z Étampes na południe, zatrzymaliśmy się w Orleanie, mieście o przebogatej historii, leżącym nad najdłuższą francuską rzeką, Loarą.

    Patrząc na mapę, rzec można, że właśnie w Orleanie rzeka osiąga swój punkt kulminacyjny, najogólniej ujmując, biegnie z południa na północ i w Orleanie szerokim łukiem zawraca, po czym płynie na zachód i w postaci estuarium uchodzi do Zatoki Biskajskiej. W dolnym biegu, unosi ze sobą wody wielu innych rzek dopływowych, między innymi Vienne, Maine i Cher i napotyka takie miasta jak Blois, Amboise, Tours, Saumur, Angers, Nantes. Ten odcinek doliny, nie bez powodu zwany Ogrodem Francji, słynie przede wszystkim ze wspaniałych średniowieczno-renesansowych zamków wpisanych w fantastyczne krajobrazy i winnic produkujących od wczesnego średniowiecza wina cenione na królewskich i arystokratycznych stołach, a dzisiaj przez zwykłych obywateli takich jak chociażby ja. Ale o winach i ich degustacji będzie co nieco w innym poście.

   
A teraz wróćmy do Orleanu, mieście gdzie w godzinach od dwunastej do czternastej nie ma opłat parkingowych, z powodu sjesty, czy też pory obiadowej.
    Właśnie na tę porę trafiliśmy i najpierw zatrzymaliśmy się przy Kościele Saint-Paterne. Kult świętego Paterna wprowadzili w Orleanie Bretończycy, uciekający przed inwazją Normanów, w dziesiątym wieku.
    Ponieważ kościoła nie chroniły wały obronne (wybudowano je dopiero w latach 1485-1555), to podczas wojny stuletniej zniszczony był dwa razy (w 1358 i 1428) i to przez samych Orleańczyków, którzy obawiali się, że Anglicy urządzą w nim twierdzę.
    Świątynię zrekonstruowano na początku szesnastego wieku, przyłączając do niej wieżę z cegły zwieńczoną kamienną kopułą.
    W 1562 roku Hugenoci ścięli wieżę, a pięć lat później zdemolowali kościół. Nastały słynne lata walk pomiędzy katolikami a protestantami dowodzonymi przez Henryka IV (mój ulubiony król Nawarry i Francji). Ligą Katolicką / Świętą wspieraną przez Hiszpanów i Państwo Kościelne dowodził ród Gwizjuszów (de Guise).
    W 1588 roku, w akcie zemsty, za morderstwo dokonane z woli króla Henryka III, na przywódcy Ligi Katolickiej księciu Henryku I de Guise i jego bracie kardynale Ludwiku de Guise, książę Karol de Mayenne, trzeci z braci de Guise, rezydujący wówczas w Orleanie, zbuntował mieszkańców przeciwko autorytetowi króla i natarł na lojalnego królowi namiestnika Balzaca d'Entragues, który zamknął się w cytadeli La Porte Bannier. W celu jej zbombardowania książę Mayenne zdjął dach z niedawno wyremontowanego kościoła Saint-Paterne, wypełnił nawę ziemią z gruzem i uformował platformę artyleryjską. 31 stycznia 1589 roku Balzac opuścił pozycje obronne, a w lutym książę de Mayenne wkroczył do Paryża na czele wojsk z Burgundii i Szampanii.
    Po wojnach religijnych i Rewolucji kościołowi przywrócono jego funkcję.
    W 1812 roku dobudowano do północnej nawy Kaplicę NMP.
    W 1870 roku proboszcz parafii, ksiądz Chesse, widząc opłakany stan kościoła i ogromną liczbę wiernych, począł poważnie zastanawiać się nad budową nowej świątyni. Ostateczna decyzja o jej wzniesieniu zapadła cztery lata później, a 9 maja 1876 roku biskup orleański Félix Dupanloup położył pierwszy kamień pod jej budowę.
    W 1883 roku, chór, kaplice, transept i zakrystia zostały ukończone i kościół inaugurowany przez biskupa
Coullié począł być użytkowany.
    Pięć lat później ruszyła budowa nawy. Prace przerwane z braku funduszy podjęto w 1892 roku i definitywnie ukończono w 1894.
    W grudniu świątynię uroczyście poświęcił popularny bardzo w tamtych czasach kardynał Stanislas-Arthur-Xavier Touchet, z przydomkiem biskupa Jeanne dArc. Pochowano go w katedrze Świętego Krzyża w kaplicy Joanny d'Arc.


    Stara wieża była jedyną pozostałością po dawnej konstrukcji, którą mimo sprzeciwów mieszkańców rozebrano w 1913 roku.
    9 maja 1931 roku, biskup Orleanu Jules-Marie-Victor Courcoux poświęcił nowy portal zachodni.
















    W Orleanie wybudowano wiele kościołów. Kolejny, który nie uszedł naszej uwadze znajduje się w centrum miasta. W centrum stoi także dom Joanny d’Arc, w pobliżu którego zaparkowaliśmy samochód.
    Kościół w stylu późnego gotyku z piętnastowiecznym portalem, pod wezwaniem Saint-Paul-Notre-Dame-des-Miracles (świętego Pawła i Matki Bożej Cudów) ucierpiał bardzo podczas bombardowania 18 czerwca 1940 roku. Plątanina starych uliczek stanęła w ogniu. Płonęły drewniane ściany zabytkowych domów, dachy i ich rzeźbione drewniane bele, płonął stary kościół świętego Pawła. Jednak ogień oszczędził kaplicę-sanktuarium Czarnej Madonny Cudów (Notre-Dame-des-Miracles), a także fasadę i wieżę dzwonną (wybudowaną w latach dwudziestych siedemnastego wieku) - dwa wzniesione do nieba ramiona niemych świadków cudu. Kiedy po kilku dniach na zgliszcza powrócili pierwsi mieszkańcy, ujrzeli wnętrze kaplicy nietknięte - pisał proboszcz parafii, ksiądz Paul Delahaye - ani ołtarz z całym jego wyposażeniem, ani piękny komunijny
stół, ani lampy, ani ex-vota, czy też kartony z prośbami do Czarnej Madonny Cudów, nie poddały się płomieniom.
    Weszliśmy tam. 

















    Na placu generała de Gaulle’a, przy którym stoi dom Joanny d’Arc, zrobiliśmy kilka zdjęć. To właśnie w nim, od 29 kwietnia do 8 maja 1429 roku, mieszkała Dziewica Orleańska. Niegdyś ten piętnastowieczny budynek należał do Jacques'a Bouchera, skarbnika księcia Orleanu. Dzisiaj w dwudziestowiecznej rekonstrukcji o szachulcowej elewacji mieści się muzeum poświęcone bohaterce Francji, która wyzwoliła Orlean oblegany ponad pół roku przez angielskie wojska i którą sąd kościelny podczas wytoczonego jej procesu o herezję skazał na śmierć. Joanna miała dziewiętnaście lat, kiedy spłonęła na stosie.
    Rewizję procesu rozpoczęto po zakończeniu wojny stuletniej i w lipcu 1456 roku orzeczono niewinność Joanny. Francuską bohaterkę narodową, patronkę Francji ogłoszono świętą Kościoła katolickiego w 1920 roku.

Orlean. Joanna d'Arc prowadzi wojska na Tourelles

W tym domu mieszkała Joanna d'Arc




Plac generała de Gaulle'a

Przystanek tramwajowy na placu generała de Gaulle'a

Ogród Jacquesa Bouchera

    Wąskimi uliczkami miasta takimi jak na przykład rue Parisie i dalej rue de la Paterne można zejść od strony katedry Sainte-Croix nad Loarę i pospacerować nabrzeżem Châtelet.














     A ponieważ katedra i jak mniemam najpiękniejsza ulica do niej wiodąca urzekły mnie bezgranicznie, więc napstrykałam mnóstwo zdjęć, które pokażę w następnym poście. 

4 komentarze:

  1. Z tobą nie można się nudzić, droga Ewo! :) Znajomość francuskiego jak mniemam bardzo się przydaje, tak jak mnie angielski: uniwersalny klucz do ludzkich serc! ;D Francja ma tak wiele wspaniałych zamków, pałaców, ogrodów, dzieł sztuki... myślę, że spokojnie ten jeden kraj może wystarczyć na zwiedzanie-poznawanie do końca życia. Ja mam w planach Italię, planujmy to z Emu od co najmniej 2 miesięcy, nawet zaczęłam uczyć się włoskiego... a potem to głupie trzęsienie ziemi zawisło nad Europą jak czarne chmury, jakby i bez tego było różowo. Anyway... Dzięki Słońce za podesłanie fotek. Odpisałam w paru zdaniach. Merci - raz jeszcze.

    Dziubaski i uściski! :)))) :****
    Ćmok!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez znajomości języka francuskiego, mogłabym jedynie powtarzać to, co napisano w języku polskim o Francji. W tej chwili piszę drugi post, znacznie ciekawszy od tego i obłożona jestem materiałami w języku francuskim. Sama wiesz jak to jest, jedno źródło nie wystarczy, bo kiedy zaintryguje cię jakieś wydarzenie albo postać to sięgasz po następne źródło, potem wracasz i znowu sięgasz po kolejne.
      No i oczywiście jeszcze na koniec ten ogrom pracy trzeba skrócić do przyzwoitych rozmiarów, ażeby nie zniechęcać bogactwem faktów historycznych..., tylko nielicznych pasjonują szczegóły...
      Wdzięczna Ci jestem bardzo za komentarz i mail i cieszę się ogromnie z Waszych wrześniowych zamiarów zwiedzania Europy. Mam nadzieję, że mnie zachłanną podróżniczych wrażeń będziesz raczyć przynajmniej krótkimi relacjami.

      Śliwki już dwa razy gotowałam, teraz odpoczywają, bo uwikłałam się w losy Joanny d'Arc. Jak skończę, zagotuję je raz jeszcze i zapakuję w słoiki.

      Ściskam Cie bardzo, bardzo mocno w podzięce za dziubaski, uściski i ćmoki :)):**

      Usuń
  2. Ewa, jakie ciekawe miejsca odwiedzasz!!! Też uwielbiam takie miejsca, gdzie ręką można dotknąć historii. A jeśli do tego jeszcze gdzieś są kwiatki, to już pełnia szczęścia! Bardzo ładna ta żółta rabata na tle kościoła.
    Kilka razy jeździliśmy z mężem po Francji samochodem i to zawsze były arcy ciekawe wyprawy (m.in. Alzacja, Burgundia, Lazurowe Wybrzeże). Ta trasa wzdłuż Loary też nam się marzy... Ciągle jeszcze jest w planach.
    Widzę też, że sezon śliwkowy w pełni. U mnie też. Właśnie wyłączyłam gaz pod powidłami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szlak zamków nad Loarą jeszcze wrócę, bowiem tych wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO nie da się zwiedzić w ciągu dwóch dni. Na to trzeba dużo, dużo więcej czasu. Ale powiem Ci, że drugiego dnia, a była to niedziela, zwiedzliśmy ich aż trzy i to dokładnie.
      Polecam Cheverny - niewielki zamek, ale ogrody za to najpiękniejsze. Oczywiście pokażę i zamek, i ogrody.
      A w Alzacji i Burgundii byłam w latach 80-tych i niewiele pamiętam, natomiast Lazurowe Wybrzeże jest na blogu.

      Ja swoje śliwki zapakowałam już rano do słoików. Teraz stygną wolniutko pod kocykiem.

      Ściskam serdecznie i zapraszam w szczególności do Cheverny, ale dopiero za niedługi czas :))**

      Usuń