Po przejechaniu
kolejnych siedemdziesięciu kilometrów „nacjonalką” N20 wiodącą z Étampes na południe, zatrzymaliśmy się
w Orleanie, mieście o przebogatej
historii, leżącym nad najdłuższą francuską rzeką, Loarą.
Patrząc na mapę, rzec można, że
właśnie w Orleanie rzeka osiąga swój punkt kulminacyjny, najogólniej ujmując, biegnie
z południa na północ i w Orleanie szerokim łukiem zawraca,
po czym płynie na zachód i w postaci estuarium uchodzi do Zatoki Biskajskiej. W
dolnym biegu, unosi ze sobą wody wielu innych rzek dopływowych, między innymi Vienne, Maine i Cher i napotyka
takie miasta jak Blois, Amboise, Tours, Saumur, Angers, Nantes. Ten odcinek doliny, nie bez powodu zwany Ogrodem Francji, słynie przede
wszystkim ze wspaniałych średniowieczno-renesansowych zamków wpisanych w fantastyczne
krajobrazy i winnic produkujących od wczesnego średniowiecza wina cenione na
królewskich i arystokratycznych stołach, a dzisiaj przez zwykłych obywateli
takich jak chociażby ja. Ale o winach i ich degustacji będzie co nieco w innym poście.
A teraz wróćmy do Orleanu, mieście gdzie w godzinach od dwunastej do czternastej nie ma opłat parkingowych, z powodu sjesty, czy też pory obiadowej.
Właśnie na tę porę trafiliśmy i najpierw zatrzymaliśmy się przy Kościele Saint-Paterne. Kult świętego Paterna wprowadzili w Orleanie Bretończycy, uciekający przed inwazją Normanów, w dziesiątym wieku.
Ponieważ kościoła nie chroniły wały obronne (wybudowano je dopiero w latach 1485-1555), to podczas wojny stuletniej zniszczony był dwa razy (w 1358 i 1428) i to przez samych Orleańczyków, którzy obawiali się, że Anglicy urządzą w nim twierdzę.
Świątynię zrekonstruowano na początku szesnastego wieku, przyłączając do niej wieżę z cegły zwieńczoną kamienną kopułą.
W 1562 roku Hugenoci ścięli wieżę, a pięć lat później zdemolowali kościół. Nastały słynne lata walk pomiędzy katolikami a protestantami dowodzonymi przez Henryka IV (mój ulubiony król Nawarry i Francji). Ligą Katolicką / Świętą wspieraną przez Hiszpanów i Państwo Kościelne dowodził ród Gwizjuszów (de Guise).
W 1588 roku, w akcie zemsty, za morderstwo dokonane z woli króla Henryka III, na przywódcy Ligi Katolickiej księciu Henryku I de Guise i jego bracie kardynale Ludwiku de Guise, książę Karol de Mayenne, trzeci z braci de Guise, rezydujący wówczas w Orleanie, zbuntował mieszkańców przeciwko autorytetowi króla i natarł na lojalnego królowi namiestnika Balzaca d'Entragues, który zamknął się w cytadeli La Porte Bannier. W celu jej zbombardowania książę Mayenne zdjął dach z niedawno wyremontowanego kościoła Saint-Paterne, wypełnił nawę ziemią z gruzem i uformował platformę artyleryjską. 31 stycznia 1589 roku Balzac opuścił pozycje obronne, a w lutym książę de Mayenne wkroczył do Paryża na czele wojsk z Burgundii i Szampanii.
Po wojnach religijnych i Rewolucji kościołowi przywrócono jego funkcję.
W 1812 roku dobudowano do północnej nawy Kaplicę NMP.
W 1870 roku proboszcz parafii, ksiądz Chesse, widząc opłakany stan kościoła i ogromną liczbę wiernych, począł poważnie zastanawiać się nad budową nowej świątyni. Ostateczna decyzja o jej wzniesieniu zapadła cztery lata później, a 9 maja 1876 roku biskup orleański Félix Dupanloup położył pierwszy kamień pod jej budowę.
W 1883 roku, chór, kaplice, transept i zakrystia zostały ukończone i kościół inaugurowany przez biskupa Coullié począł być użytkowany.
Pięć lat później ruszyła budowa nawy. Prace przerwane z braku funduszy podjęto w 1892 roku i definitywnie ukończono w 1894.
W grudniu świątynię uroczyście poświęcił popularny bardzo w tamtych czasach kardynał Stanislas-Arthur-Xavier Touchet, z przydomkiem biskupa Jeanne d’Arc. Pochowano go w katedrze Świętego Krzyża w kaplicy Joanny d'Arc.
A teraz wróćmy do Orleanu, mieście gdzie w godzinach od dwunastej do czternastej nie ma opłat parkingowych, z powodu sjesty, czy też pory obiadowej.
Właśnie na tę porę trafiliśmy i najpierw zatrzymaliśmy się przy Kościele Saint-Paterne. Kult świętego Paterna wprowadzili w Orleanie Bretończycy, uciekający przed inwazją Normanów, w dziesiątym wieku.
Ponieważ kościoła nie chroniły wały obronne (wybudowano je dopiero w latach 1485-1555), to podczas wojny stuletniej zniszczony był dwa razy (w 1358 i 1428) i to przez samych Orleańczyków, którzy obawiali się, że Anglicy urządzą w nim twierdzę.
Świątynię zrekonstruowano na początku szesnastego wieku, przyłączając do niej wieżę z cegły zwieńczoną kamienną kopułą.
W 1562 roku Hugenoci ścięli wieżę, a pięć lat później zdemolowali kościół. Nastały słynne lata walk pomiędzy katolikami a protestantami dowodzonymi przez Henryka IV (mój ulubiony król Nawarry i Francji). Ligą Katolicką / Świętą wspieraną przez Hiszpanów i Państwo Kościelne dowodził ród Gwizjuszów (de Guise).
W 1588 roku, w akcie zemsty, za morderstwo dokonane z woli króla Henryka III, na przywódcy Ligi Katolickiej księciu Henryku I de Guise i jego bracie kardynale Ludwiku de Guise, książę Karol de Mayenne, trzeci z braci de Guise, rezydujący wówczas w Orleanie, zbuntował mieszkańców przeciwko autorytetowi króla i natarł na lojalnego królowi namiestnika Balzaca d'Entragues, który zamknął się w cytadeli La Porte Bannier. W celu jej zbombardowania książę Mayenne zdjął dach z niedawno wyremontowanego kościoła Saint-Paterne, wypełnił nawę ziemią z gruzem i uformował platformę artyleryjską. 31 stycznia 1589 roku Balzac opuścił pozycje obronne, a w lutym książę de Mayenne wkroczył do Paryża na czele wojsk z Burgundii i Szampanii.
Po wojnach religijnych i Rewolucji kościołowi przywrócono jego funkcję.
W 1812 roku dobudowano do północnej nawy Kaplicę NMP.
W 1870 roku proboszcz parafii, ksiądz Chesse, widząc opłakany stan kościoła i ogromną liczbę wiernych, począł poważnie zastanawiać się nad budową nowej świątyni. Ostateczna decyzja o jej wzniesieniu zapadła cztery lata później, a 9 maja 1876 roku biskup orleański Félix Dupanloup położył pierwszy kamień pod jej budowę.
W 1883 roku, chór, kaplice, transept i zakrystia zostały ukończone i kościół inaugurowany przez biskupa Coullié począł być użytkowany.
Pięć lat później ruszyła budowa nawy. Prace przerwane z braku funduszy podjęto w 1892 roku i definitywnie ukończono w 1894.
W grudniu świątynię uroczyście poświęcił popularny bardzo w tamtych czasach kardynał Stanislas-Arthur-Xavier Touchet, z przydomkiem biskupa Jeanne d’Arc. Pochowano go w katedrze Świętego Krzyża w kaplicy Joanny d'Arc.
Stara wieża była jedyną pozostałością po dawnej konstrukcji, którą mimo sprzeciwów mieszkańców rozebrano w 1913 roku.
9 maja 1931 roku, biskup Orleanu Jules-Marie-Victor Courcoux poświęcił nowy portal zachodni.
W Orleanie wybudowano wiele
kościołów. Kolejny, który nie uszedł naszej uwadze znajduje się w centrum miasta.
W centrum stoi także dom Joanny d’Arc,
w pobliżu którego zaparkowaliśmy samochód.
Kościół w stylu późnego gotyku z piętnastowiecznym portalem, pod wezwaniem Saint-Paul-Notre-Dame-des-Miracles (świętego Pawła i Matki Bożej Cudów) ucierpiał bardzo podczas bombardowania 18 czerwca 1940 roku. Plątanina starych uliczek stanęła w ogniu. Płonęły drewniane ściany zabytkowych domów, dachy i ich rzeźbione drewniane bele, płonął stary kościół świętego Pawła. Jednak ogień oszczędził kaplicę-sanktuarium Czarnej Madonny Cudów (Notre-Dame-des-Miracles), a także fasadę i wieżę dzwonną (wybudowaną w latach dwudziestych siedemnastego wieku) - dwa wzniesione do nieba ramiona niemych świadków cudu. Kiedy po kilku dniach na zgliszcza powrócili pierwsi mieszkańcy, ujrzeli wnętrze kaplicy nietknięte - pisał proboszcz parafii, ksiądz Paul Delahaye - ani ołtarz z całym jego wyposażeniem, ani piękny komunijny stół, ani lampy, ani ex-vota, czy też kartony z prośbami do Czarnej Madonny Cudów, nie poddały się płomieniom.
Weszliśmy tam.
Kościół w stylu późnego gotyku z piętnastowiecznym portalem, pod wezwaniem Saint-Paul-Notre-Dame-des-Miracles (świętego Pawła i Matki Bożej Cudów) ucierpiał bardzo podczas bombardowania 18 czerwca 1940 roku. Plątanina starych uliczek stanęła w ogniu. Płonęły drewniane ściany zabytkowych domów, dachy i ich rzeźbione drewniane bele, płonął stary kościół świętego Pawła. Jednak ogień oszczędził kaplicę-sanktuarium Czarnej Madonny Cudów (Notre-Dame-des-Miracles), a także fasadę i wieżę dzwonną (wybudowaną w latach dwudziestych siedemnastego wieku) - dwa wzniesione do nieba ramiona niemych świadków cudu. Kiedy po kilku dniach na zgliszcza powrócili pierwsi mieszkańcy, ujrzeli wnętrze kaplicy nietknięte - pisał proboszcz parafii, ksiądz Paul Delahaye - ani ołtarz z całym jego wyposażeniem, ani piękny komunijny stół, ani lampy, ani ex-vota, czy też kartony z prośbami do Czarnej Madonny Cudów, nie poddały się płomieniom.
Weszliśmy tam.
Na placu generała de Gaulle’a, przy którym stoi dom Joanny d’Arc, zrobiliśmy kilka zdjęć. To właśnie w nim, od 29 kwietnia do 8 maja 1429 roku, mieszkała Dziewica Orleańska. Niegdyś ten piętnastowieczny budynek należał do Jacques'a Bouchera, skarbnika księcia Orleanu. Dzisiaj w dwudziestowiecznej rekonstrukcji o szachulcowej elewacji mieści się muzeum poświęcone bohaterce Francji, która wyzwoliła Orlean oblegany ponad pół roku przez angielskie wojska i którą sąd kościelny podczas wytoczonego jej procesu o herezję skazał na śmierć. Joanna miała dziewiętnaście lat, kiedy spłonęła na stosie.
Rewizję procesu rozpoczęto po zakończeniu wojny stuletniej i w lipcu 1456 roku orzeczono niewinność Joanny. Francuską bohaterkę narodową, patronkę Francji ogłoszono świętą Kościoła katolickiego w 1920 roku.
Orlean. Joanna d'Arc prowadzi wojska na Tourelles |
W tym domu mieszkała Joanna d'Arc |
Plac generała de Gaulle'a |
Przystanek tramwajowy na placu generała de Gaulle'a |
Ogród Jacquesa Bouchera |
Wąskimi uliczkami miasta takimi jak na przykład rue Parisie i dalej rue de la Paterne można zejść od strony katedry Sainte-Croix nad Loarę i pospacerować nabrzeżem Châtelet.
A ponieważ katedra i jak mniemam
najpiękniejsza ulica do niej wiodąca urzekły mnie bezgranicznie, więc napstrykałam
mnóstwo zdjęć, które pokażę w następnym poście.
Orlean, 30 lipca 2016 roku
Zamki nad Loarą - linki
Przystanek pierwszy
Przystanek drugi
Przystanek drugi ciąg dalszy
Przystanek trzeci
Przystanek czwarty, część pierwsza
Przystanek czwarty, cześć druga
Przystanek piąty
Przystanek szósty
Przystanek siódmy, część pierwsza
Przystanek siódmy, część druga
Przystanek siódmy, część trzecia
Przystanek siódmy, zakończenie
Przystanek ósmy, część pierwsza
Przystanek ósmy, część druga
Przystanek ósmy, zakończenie
Przystanek dziewiąty, ostatni
Zamki nad Loarą - linki
Przystanek pierwszy
Przystanek drugi
Przystanek drugi ciąg dalszy
Przystanek trzeci
Przystanek czwarty, część pierwsza
Przystanek czwarty, cześć druga
Przystanek piąty
Przystanek szósty
Przystanek siódmy, część pierwsza
Przystanek siódmy, część druga
Przystanek siódmy, część trzecia
Przystanek siódmy, zakończenie
Przystanek ósmy, część pierwsza
Przystanek ósmy, część druga
Przystanek ósmy, zakończenie
Przystanek dziewiąty, ostatni
Z tobą nie można się nudzić, droga Ewo! :) Znajomość francuskiego jak mniemam bardzo się przydaje, tak jak mnie angielski: uniwersalny klucz do ludzkich serc! ;D Francja ma tak wiele wspaniałych zamków, pałaców, ogrodów, dzieł sztuki... myślę, że spokojnie ten jeden kraj może wystarczyć na zwiedzanie-poznawanie do końca życia. Ja mam w planach Italię, planujmy to z Emu od co najmniej 2 miesięcy, nawet zaczęłam uczyć się włoskiego... a potem to głupie trzęsienie ziemi zawisło nad Europą jak czarne chmury, jakby i bez tego było różowo. Anyway... Dzięki Słońce za podesłanie fotek. Odpisałam w paru zdaniach. Merci - raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńDziubaski i uściski! :)))) :****
Ćmok!!!
Bez znajomości języka francuskiego, mogłabym jedynie powtarzać to, co napisano w języku polskim o Francji. W tej chwili piszę drugi post, znacznie ciekawszy od tego i obłożona jestem materiałami w języku francuskim. Sama wiesz jak to jest, jedno źródło nie wystarczy, bo kiedy zaintryguje cię jakieś wydarzenie albo postać to sięgasz po następne źródło, potem wracasz i znowu sięgasz po kolejne.
UsuńNo i oczywiście jeszcze na koniec ten ogrom pracy trzeba skrócić do przyzwoitych rozmiarów, ażeby nie zniechęcać bogactwem faktów historycznych..., tylko nielicznych pasjonują szczegóły...
Wdzięczna Ci jestem bardzo za komentarz i mail i cieszę się ogromnie z Waszych wrześniowych zamiarów zwiedzania Europy. Mam nadzieję, że mnie zachłanną podróżniczych wrażeń będziesz raczyć przynajmniej krótkimi relacjami.
Śliwki już dwa razy gotowałam, teraz odpoczywają, bo uwikłałam się w losy Joanny d'Arc. Jak skończę, zagotuję je raz jeszcze i zapakuję w słoiki.
Ściskam Cie bardzo, bardzo mocno w podzięce za dziubaski, uściski i ćmoki :)):**
Ewa, jakie ciekawe miejsca odwiedzasz!!! Też uwielbiam takie miejsca, gdzie ręką można dotknąć historii. A jeśli do tego jeszcze gdzieś są kwiatki, to już pełnia szczęścia! Bardzo ładna ta żółta rabata na tle kościoła.
OdpowiedzUsuńKilka razy jeździliśmy z mężem po Francji samochodem i to zawsze były arcy ciekawe wyprawy (m.in. Alzacja, Burgundia, Lazurowe Wybrzeże). Ta trasa wzdłuż Loary też nam się marzy... Ciągle jeszcze jest w planach.
Widzę też, że sezon śliwkowy w pełni. U mnie też. Właśnie wyłączyłam gaz pod powidłami. Pozdrawiam
Na szlak zamków nad Loarą jeszcze wrócę, bowiem tych wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO nie da się zwiedzić w ciągu dwóch dni. Na to trzeba dużo, dużo więcej czasu. Ale powiem Ci, że drugiego dnia, a była to niedziela, zwiedzliśmy ich aż trzy i to dokładnie.
UsuńPolecam Cheverny - niewielki zamek, ale ogrody za to najpiękniejsze. Oczywiście pokażę i zamek, i ogrody.
A w Alzacji i Burgundii byłam w latach 80-tych i niewiele pamiętam, natomiast Lazurowe Wybrzeże jest na blogu.
Ja swoje śliwki zapakowałam już rano do słoików. Teraz stygną wolniutko pod kocykiem.
Ściskam serdecznie i zapraszam w szczególności do Cheverny, ale dopiero za niedługi czas :))**