środa, 1 października 2014

Góra Parkowa czyli nasze wędrowanie po Krynickim Parku Zdrojowym



    Góra Parkowa to ogromna atrakcja dla kuracjuszy i turystów przebywających na leczeniu i wczasach w Krynicy Zdroju. Tak naprawdę jest  ona wielkim urokliwym parkiem zwanym Parkiem Zdrojowym założonym ponad dwieście lat temu.
    W ten mocno zalesiony teren wkraczaliśmy spontanicznie, bez jakiegokolwiek  przygotowania, to znaczy bez map z zaznaczonymi szlakami i obiektami i za każdym razem podchodziliśmy na szczyt inną drogą i zawsze z rowerami. Krótkie odcinki o niewielkim stopniu nachylenia pokonywaliśmy wjeżdżając, dłuższe i strome pchając rowery. Nie był to jakiś specjalny wyczyn zdobyć wierzchołek góry leżący siedemset czterdzieści dwa metry nad poziomem morza, jako że sama Krynica Zdrój leży na wysokości ponad pięciuset metrów.

    Naszym ulubionym przystankiem był Staw Łabędzi największy z istniejących tam czterech jeziorek osuwiskowych nazywanych Czaplimi Stawami.
    Na Stawie Łabędzim bytują rodzime ptaki wodne takie jak kaczka krzyżówka, cyraneczka, kurka wodna, łyska oraz gatunki obcego pochodzenia: łabędź niemy (cygnus olor), gęś egipska (alopochen aegyptiacus), bernikla kanadyjska (branat canadensis) i kazarka (tadorna ferruginea), pięknie ubarwione ptaki wodne, których obserwowanie sprawiało nam nie lada przyjemność.
    Zafascynowała mnie gęś egipska oraz łabędzia rodzina: on, ona i ono jeszcze w szarym upierzeniu. Zastanawialiśmy się czy ten nie dorosły osobnik przetrwa zimę w takim ubranku. W każdym bądź razie oboje rodziców dbali o to, żeby ich potomek mógł najeść się do syta, kiedy ktoś z kuracjuszy przynosił ptakom jedzenie. Oboje stali na straży i nie pozwalali zbliżyć się do niego, kiedy ten pochłaniał kawałki chleba.
    Łabędź niemy półoswojony na wszystkich terenach parkowych  jest najliczniejszym z łabędzi, długość jego ciała dochodzi do stu pięćdziesięciu centymetrów, a waga od ośmiu do dwunastu kilogramów. Wyróżnia się śnieżnobiałym ubarwieniem i pomarańczowym dziobem. Zjada głównie rośliny podwodne, a gniazda zakłada na ziemi, do których w okresie od kwietnia do lipca składa od pięciu do siedmiu jaj.
    Piszę o tym dlatego, bo jak się okazało nie wszyscy wiedzą jak wygląda. Kiedy siedzieliśmy z na parkowej ławeczce i przyglądaliśmy się ptakom, nad staw przyszła grupa pięciu dorosłych osób. Jeden z mężczyzn zapytał, który to łabędź. Nie wierzyłam własnym uszom, ale pytający był całkiem poważny i wysłuchał wszystkiego co o łabędziu miał do powiedzenia Ryszard, po czym zrobił całe mnóstwo zdjęć. Był Polakiem zapewne bo mówił po Polsku, ale czy mieszkał w Polsce miałam wątpliwości. Gdzie zatem nie występuje łabędź niemy, że go wcześniej nie widział?
    Ech..., a ja wcześniej nie widziałam gęsi egipskiej z białymi pasami pokryw nad i pod skrzydłowych, z długimi nogami, której długość dochodzi do siedemdziesięciu centymetrów. Ten pochodzący z miejsc lęgowych Afryki Północnej ptak, żeruje i zakłada gniazda na lądzie.
    Ciekawym okazem jest także duża i wysoka do stu centymetrów bernikla kanadyjska. Głowę i szyję ma czarną, zaś policzki i gardło białe. Zjada trawy, zioła i rośliny wodne. Gniazda buduje na ziemi i w okresie od marca do kwietnia składa pięć, sześć dużych jaj.
    Rudym upierzeniem i jasną głową, samiec z charakterystyczną czarną opaską, wyróżniają się kazarki. Gnieżdżą się w norach ziemnych i na drzewach, a ich pokarmem są drobne skorupiaki, dżdżownice, ślimaki. Ten bardzo ruchliwy gatunek ptaka w okresie lęgowym od kwietnia do lipca składa od ośmiu do dwunastu jaj.









    Nad Łabędzim Stawem można spotkać inne botaniczne rarytasy takie jak choina kanadyjska, dąb czerwony i najstarsze w Polsce okazy szydlicy japońskiej.
    Choinę kanadyjską występującą na wschodnich terenach Ameryki Północnej od Zatoki Hudsona po Karolinę Północną sprowadzono do Polski w tysiąc siedemset trzydziestym szóstym roku. Tymi dorastającymi do trzydziestu metrów drzewami obsadzano głównie parki.
   Dąb czerwony jest również gatunkiem wysokim, gęsto ulistnionym ze stalowoszarą korą, z dużymi wrębnymi liśćmi z ostro zakończonymi klapami. W Europie uprawia się go od stu pięćdziesięciu lat. Drzewo szybko rośnie, jest mrozoodporne, a jesienią wybarwia się na intensywnie czerwony kolor.
    Szydlica japońska w swojej ojczyźnie osiąga wysokość pięćdziesięciu metrów. Ma szydlaste, wygięte, krótkie igły i niewielkie kuliste szyszki. W Japonii uprawiana jest w lasach, sadzona wokół świątyń i przy drogach, w Polsce przemarza. Wprowadzono ją ze względu na bardzo szybki przyrost. Pozostała wyłącznie w parkach o charakterze arboretum... 







   Nieco wyżej ponad Stawem Łabędzim znajduje się Leśne Sanktuarium Matki Bożej Królowej Krynickich Zdrojów. Historia Krynickich Zdrojów i Figury Matki Bożej Uzdrowienia Chorych wiąże się z legendą o pasterce i rycerzu. Otóż dawno, dawno temu uboga dziewczyna szukając zbłąkanej owieczki znalazła cudowny skarb natury, źródełko, które szybko zaczęło przyciągać tam ludzi.
    W młodej pastereczce zakochał się rycerz z zamku w Muszynie, ale wezwany przez króla pośpieszył bronić Ojczyzny przed Tatarami. Kiedy długo nie wracał, pasterka osiadła w pustelniczej chacie ślubując swoje życie Najświętszej Panience. Pewnej nocy, kiedy zatopiona była w modlitwie, usłyszała jakiś głos. Był to głos ukochanego powracającego z wojennej wyprawy. Kiedy szukał drogi do swojej lubej dziewczyny dopadło go dzikie zwierzę i śmiertelnie raniło. Zrozpaczona pasterka zwróciła się o ratunek do Najświętszej Panienki, która w błękitnej jasności zstąpiła z nieba i wskazując na źródełko poleciła obmyć rany rycerza uzdrawiającą wodą. Od tamtej pory zaczęła się szerzyć sława cudownego zdroju i cześć Najświętszej Panienki Uzdrowienia Chorych.
    Mistrz ołówka Artur Grottger zachwycony uroczym leśnym gąszczem zapragnął aby ponad zdrojem na stoku góry stanęła figura Matki Bożej Łaskawej. Wykonał projekt  i w tysiąc osiemset sześćdziesiątym czwartym roku wzniesiono statuę z fundacji opiekunki chorych i ubogich - Seweryny hrabiny Badenii. Dwadzieścia lat później wzmocniono osuwającą się skałę wysokim murem, a w tysiąc dziewięćset  pięćdziesiątym poszerzono Leśną Świątynię Krynicy nowym podmurowaniem i ogrodzeniem z tatrzańskiego granitu.
    Święte ustronie dziwnym czarem i urokiem owiane, od świtu do nocy gromadzi szukających łaski u Pocieszycielki Strapionych. Liczne wota w Kościele Zdrojowym, wspaniałe procesje religijne szesnastego każdego miesiąca, Apel Maryjny, uroczysta msza święta w ostatnią niedzielę maja są wyrazem szczerego hołdu dla Królowej Krynickich Zdrojów i wdzięczności za uratowanie okolicy od epidemii cholery oraz za opiekę nad Krynicą podczas drugiej wojny światowej. Na postumencie pod figurą Matki Bożej widnieje napis MATKO łaski pełna! przyczyń się za nami, a u stóp Maryi ciągle ustawiane są bukiety ze świeżych kwiatów.




    Z leśnego sanktuarium blisko już do  Polany Michasiowej gdzie znajdują się dwa oczka wodne i wytryska źródełko wody mineralnej zwane Bocianówką. Urządzono tam z kamiennych bloczków swego rodzaju fontannę zwieńczoną ciekawą rzeźbą przedstawiającą bociana i tłuściutkie nagie dziecię uczepione jego szyi. Ptak z opiekuńczo ułożonymi skrzydłami i dziobem jakby przylepionym wzdłuż szyi spogląda na odchyloną do tyłu głowę dziecka.
    Na polanie, wczesną wiosną, w okresie godowym, można zaobserwować zaloty miłosne kumaka górskiego, traszki górskiej i karpackiej.
    Swoją urodą czaruje tam jodła kaukaska (abies nordmanniana), drzewo dochodzące nawet do pięćdziesięciu metrów wysokości. Ma ciemnozielone i błyszczące igły oraz cylindryczne około piętnastocentymetrowe szyszki, naturalnie występuje w Kaukazie Zachodnim na wysokości od ośmiuset do dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza i jest bardziej mrozoodporna niż nasza jodła pospolita.
    Obok jodły kaukaskiej rośnie też sosna wejmutka (pinus strobus) z długimi, bardzo wiotkimi igłami i dużymi lekko wygiętymi, zwisającymi szyszkami. Gatunek ten został sprowadzony z terenów północno-wschodniej Ameryki Północnej przez angielskiego lorda Weymoutha. Mrozoodporna, szybko rosnąca,  w Polsce uprawiana od prawie trzystu lat, niestety często atakowana  jest przez grzyba rdza porzeczkowego.
    Na Polanie Michasiowej można odpocząć chwilę pod dachem drewnianej altany. Mnie zaintrygował napis wyryty nożem na jednej z ławek, a mianowicie KOCHAM CIĘ PEREŁKO! TWÓJ LEW















    Góra Parkowa kojarzyć mi się będzie z deszczową pogodą, bo ile razy tam byliśmy tyle razy padało.  
    Nie wiedzieliśmy dokąd zawiedzie nas
rozpoczęta w dwa tysiące ósmym roku budowa sztucznie mrożonego toru saneczkowo-bobslejowo-skeletonowego  o całkowitej planowanej długość tysiąca siedmiuset dziewięciu metrów. Krynicki tor miał być trzecim pod względem długości torem na świecie, po torach w Nagano i Saint Moritz, a zawodnicy mieli rozwijać na nim prędkość do stu trzydziestu pięciu kilometrów na godzinę ze strefą hamowania trzystu metrów. A zatem tor miał spełniać wszystkie wymogi dotyczące organizacji imprez międzynarodowych. Planowany termin zakończenia prac przewidziano na listopad dwa tysiące dziesiątego, jednak  wskutek protestu przeciwników budowa stanęła w miejscu na rok przed oddaniem obiektu do użytku.
    Obecnie na Górze Parkowej znajduje się część starego półkilometrowego drewnianego toru lodzonego  starymi metodami. Corocznie w okresie od stycznia do końca lutego organizuje się tam młodym adeptom saneczkarstwa zawody Ogólnopolskich
Olimpiad Młodzieży w Sportach Zimowych, Mistrzostwa Polski w różnych kategoriach wiekowych, Międzynarodowe Zawody o Puchar Krynicy.  
    Nowe drewniane bandy prowadzą na szczyt. Brnęliśmy niedokończonym torem w deszczu po nierównej, wyboistej, kamiennej, miejscami gliniastej nawierzchni, w górnym odcinku biegnącej wzdłuż kolejki PKL odnowionej  przez Mosty - Łódź, SIKA Poland, Mosty - Wrocław i Instytut Inżynierii Lądowej, jako dar wyżej wymienionych jednostek dla mieszkańców Krynicy.
    Na górze okazało się, że jej szczyt jest dla nas niedostępny, ogrodzony siatką z bramką zamkniętą na ogromną metalową kłódkę, do której prowadziły drewniane schody. Musieliśmy ominąć przeszkodę. Zanurzyliśmy się w zieloną leśną gęstwinę i po przejściu kilkudziesięciu metrów dotarliśmy do kolejnej furtki gdzie dwóch uprzejmych właścicieli prywatnej posesji pozwoliło nam przejść do punktu widokowego z Rajskimi Zjeżdżalniami, restauracją i wyciągiem narciarskim dla dzieci.  
























     Jeszcze dwa razy podchodziliśmy na szczyt Góry Parkowej, ale innymi bardziej stromymi ścieżkami, po których jazda rowerem nie była możliwa. Za każdym razem do Domu Zdrojowego Mielec zjeżdżaliśmy najpierw wyłożoną betonowymi płytami drogą niedostępną dla aut, a później asfaltową szosą.
    Zatrzymywaliśmy się w okolicy altany Janina przy drogowskazie wiodącym do Źródełka Miłości i stromym zejściem schodziliśmy do miejsca gdzie wytryska słaba szczawa wodorowęglanowo - magnezowo - sodowo - wapniowo - żelazista, zalecana w chorobach układu krążenia, pokarmowego oraz w zaburzeniach centralnego układu nerwowego. Legenda głosi, że kto napije się wody ze źródełka będzie miał w najbliższym czasie powodzenie w miłości, a jak to się będzie miało w naszym przypadku, po czterdziestoletnim stażu małżeńskim?









    Warto też żebym wspomniała jeszcze o rodzimych gatunkach lasotwórczych takich jak jodła, świerk i buk oraz o potężnym okazie jedlicy nad Pijalnią Jana, w pobliżu której znajduje się także drewniana Kaplica Przemienienia wybudowana w tysiąc osiemset trzydziestym pierwszym roku ze składek kuracjuszy. O tym niezwykle ciekawym kościółku napiszę oddzielny post. 



     - Czy wiecie, że jedlica (pseudotsuga taxifolia) to potężne drzewo dorastające w swojej ojczyźnie do stu metrów wysokości?
    Ma prosty wyniosły pień pokryty głęboko spękaną korą, igły miękkie i proste o żywej zielonej barwie, występuje w górzystych terenach zachodniej części Ameryki Północnej od Kolumbii Brytyjskiej do Kalifornii. Została odkryta w tysiąc siedemset dziewięćdziesiątym piątym roku. Do Europy sprowadzono ją niespełna dwieście lat temu. Obok sekwoi jest najpotężniejszym drzewem Ameryki Północnej.
    I jeszcze wspomnę o ulubionym drzewie Ryszarda. Jest to jodła pospolita (abies alba) - gatunek lasów górskich, duże drzewo dorastające do czterdziestu metrów wysokości. Nazywana niekiedy królową polskich lasów jako młoda roślina jest obiektem starań i wyszukanych zabiegów stosowanych przez leśników. Jakiś czas temu przywieźliśmy dwa egzemplarze z Zakopanego. Przyjęły się i rosną dobrze na naszym terenie. Zdarzyło się jednak, że młode pąki którejś ostrej zimy przemarzły, ale drzewo poradziło sobie i następnego roku wypuściło nowe piękne pędy.
    W tym roku dla uczczenia zbliżającego się jubileuszu czterdziestej rocznicy ślubu zwanej rubinową Ryszard posadził kolejne sadzonki jodeł.

    W ostatnim tygodniu naszego pobytu w Krynicy Zdroju w strugach deszczu przemierzaliśmy kolejny raz szlaki Parku Zdrojowego na Górze Parkowej nie wchodząc na jej szczyt i zupełnie z innej strony podziwialiśmy panoramę miasta... 






  Krynica Zdrój, wrzesień 2014 roku
Małopolska - Szlak Architektury Drewnianej - linki
Andrzejówka
Banica
Berest
Binarowa
Brunary Wyżne
 

Czarna i Czyrna
Dubne i Leluchów

Kwiatoń
Łosie 
Milik
Mochnaczka
Muszynka
Piorunka, Polany, Powroźnik
Ropa 
Sękowa
Słotwiny 
Szymbark 
Szczawnik
Tylicz 
Wojkowa
Złockie
Żegiestów
                                         

10 komentarzy:

  1. Fajne klimaty... Lubie takie lasy. Brak mi tego strasznie w Irlandii. Dodatkowo te jesienne liście... Poproszę o przesłanie parę kropel ze źródełka miłości :-). Kolejka superkowa. No i oczywiście pozdrawiam bardzo cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, witaj Piotrze
      Piękna nasza Polska cała nieco różni się od Szmaragdowej Wyspy, lasów mamy jeszcze sporo i jesień taka inna Złota Polska się zaczyna...
      Kropel z miłosnego źródełka nie żałuję i przysyłam Ci tej wody dla dwóch osób, coby z wzajemnością było...
      No i serdeczności :)))*

      Usuń
  2. No,rzeczywiscie deszczowo. Ewa,Twoja relacja jest inspirujaca,ze mozna miec dobry czas w kazdych warunkach.Te zdjecia przypominaja mi nawet temperature i zapach powietrza w taka pogode w Polsce. Jest tam pieknie i powietrze w tych lasach iglastch pachnie wspaniale. Pan Bog jest szczodry, dal kazdemu narodowi cos pieknego i wyjatkowego. Nigdy nie bylam w tamtych okolicach,wiec dziekuje za podzielenie sie tym co widzialas.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze jest ubranie, na każdą pogodę inne. Nie obeszło się także bez dużych parasoli. Ostatnie zdjęcia robione były właśnie spod parasoli. I tak jak słusznie zauważyłaś oglądając je można poczuć zapach powietrza, a nawet określić temperaturę.
      Buziaki i serdeczności.
      P.S. Widzę zmianę w Twoim profilu. Ładne zdjęcie :)

      Usuń
  3. No i czemu ja tam jeszcze nie byłem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Cię znam, wkrótce tam będziesz. Zapowiada się piękna jesień, a okolice Krynicy Zdroju są bardzo popularne wśród miłośników kolarstwa, do których należysz :)
      Pozdrawiam już z Podlasia :)

      Usuń
  4. Ja również zazdroszczę ogromnie tych lasów. Zapachniało mi Starym Borem u Riny i Złotą Polską Jesienią. Ach! Jestem teraz w klimatach Tolkienowskich, bo razem z Emu zrobiliśmy sobie maraton z WP i Hobbitem, także jak widzę takie lasy, przechodzi mnie dreszcz. A wiesz, że mój pape zabrał się za rower i jeździ całymi dniami, z czego najpewniej ryby się cieszą (mają odroczone spotkanie z wędką na molo). Skrobnę później coś na priva. Pozdrawiam cię Słońce i nie myśl, że jak rzadko wpadam, to nie myślę. ;D

    Całuśki :**** (Ćmok)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Bór, Ciemny Las i inne nazwy enklaw leśnych są takie tajemnicze, pełne niespodzianek, ścieżek kończących się nagle w gęstwinie, pomykających zwierząt, ciekawskich wiewiórek i..., kleszczy. Wpiął mi się taki jeden, tak malusieńki, że ledwo go rozpoznałam. Nie zapuścił się jeszcze głęboko, chociaż z charakterystycznym kliknięciem już go wyszarpnęłam. Nawet nie wiem jak mi się udało takie maleństwo schwycić...
      Cieszę się, że pape jeździ rowerem, mój juz tylko może innym pozazdrościć, siły opuściły go zupełnie.
      Cmoki i ćmoki przesyłam, jak masz czas pisz :)*

      Usuń
  5. Jestem przekonana, ze pogoda w Krynicy jest teraz cudna,
    Góra Żar ? 170 km..... byłam tam w tym roku- jest tam podobna kolejka PKL, nie ma zaś tylu metrów siatek i bram, podkreślających, że to własność prywatna...
    Dlaczego nie choina kanadyjska tylko choinka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zofio Anno,
      Masz rację, chodzi o choinę kanadyjską.
      Cieszę się, że tak wnikliwie czytasz moje posty, już poprawiłam.
      Ściskam serdecznie :)
      Lecę na próbę chóru :)

      Usuń